dance step (felix x skz)

127 10 0
                                    

TW!  przepracowanie, brak wiary we własne możliwości

❗Ten rozdział, jak i każdy inny jest fikcją! Proszę nie brać niczego na poważnie!! Żadna z opisanych w tym oraz wcześniejszych rozdziałach sytuacja nie wydarzyła się naprawdę!!❗

---

Sala treningowa wypełniona była dźwiękami ich nowej piosenki. Ciała odtwarzały tą samą choreografię. Byli ze sobą świetnie zsynchronizowani, a każdy ich ruch był doskonale przemyślany.

W pomieszczeniu znajdowało się osiem osób. Osiem, niesamowicie utalentowanych mężczyzn, tworzących jedną całość. Wspólnie tworzyli Stray Kids, bezpieczną przystań zarówno dla siebie nawzajem, jak i dla swoich fanów.

Zbliżała się godzina osiemnasta, co oznaczało ich szóstą godzinę spędzoną na doskonaleniu choreografii. Gdy ostatnie słowa wypłynęły z głośników, a oni ustawili się w pozycji wyjściowej, lider postanowił zabrać głos.

— Okej kochani, myślę, że tyle na dzisiaj wystarczy. Zbierajmy się do dormu. — rzekł entuzjaztycznie, chcąc zapobiec smętnej atmosferze.

Wszyscy odetchneli z ulgą, rozciągając kości. Każdy cieszył się końcem treningów, a perspektywa ciepłego łóżka i odpoczynku kusiła już od samego rana. Zaczęli zbierać swoje rzeczy, szykując się do wyjścia. Towarzyszyły temu wesołe rozmowy i przyjemne myśli o odpoczynku.

Pomiędzy nimi był jednak Felix. Australijczyk nie radził sobie najlepiej z jednym ruchem. Mimo, że nikt nawet tego nie zauważył, wiedział, że wszyscy hejterzy dopatrzą się tego szczegółu i spadnie na niego kolejna fala hejtu. Zresztą, jego natura perfekcjonisty nie pozwalała mu na jakiekolwiek niedoskonałości.

Stał patrząc w lustro, czekając, aż reszta grupy opuści salę. Ustawił się w pozycji wyjściowej i spróbował wykonać ten ruch. Wyszedł nawet dobrze, jednak nie tak perfekcyjnie jak chciał aby wyszło. Chciał już próbować ponownie, lecz zatrzymał go zmartwiony głos maknae.

— Lixie hyung, nie idziesz z nami? — zapytał, zwracając na niego uwagę całej grupy.

— Nie martw się Innie, dołączę do was później. Muszę poćwiczyć jeden krok, bo nie wychodzi mi za dobrze. — wyjaśnił, nie chcąc aby członkowie grupy martwili się o niego.

Żaden z nich nie uwierzył, w te słowa. Według nich, taniec Felixa był taki perfekcyjny. Nie chcieli jednak drążyć tematu. Skineli jedynie głowami, mówiąc jeszcze aby nie siedział tam za długo. Ten jedynie, przytaknął, kontynuując ćwiczenia.

Mijały godziny, a on z każdą chwilą powtarzał ten sam krok. Miał wrażenie, że z chwili na chwilę jest coraz gorzej.

Spróbował jeszcze raz.

Źle.

Spróbował ponownie.

Ten sam efekt.

Spróbował po raz ostatni.

Upadł.

Jego organizm był tak wycieńczony, że nie dał już rady ustać na nogach. Nie miał sił się podnieść. Nie mógł też zadzwonić do kogokolwiek po pomoc, ponieważ jego telefon był na drugim końcu pomieszczenia. Był skazany sam na siebie. Jego oczy z każdą sekundą stawały się coraz cięższe, aż w końcu przestał z nimi walczyć. Pozwolił im opaść, pozwalając swojemu organizmowi odpocząć.

hopeless shot - stray kids oneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz