1

68 4 7
                                    

Kuliłem się z bólu na podłodzę przez zadawane i ciosy skużanym paskiem prze ojca za drobne grzeszki dostawałem bicie.Miałem tylko pięć lat...

- Papa Entschuldigung(tato przepraszam)- łkałem ból był nie do zniesienia metalowa sprączka obijająca się o moją dziecięcą skórę na plecach miała wypędzić ze mnie sztana... Ale za to wypędzała wszysko co dobre...

- Ktoś Cię musi wychować gowniażu! Aż wstyd przyznać się że jesteś moim dzieckiem! Dziadek nie tak mnie karał i jestem człowiekiem(krajem co tam chcecie)! A ty! Gnidą nic nie znaczącą! Nic nigdy nie osiągniesz!- wykrzyczał z nienawiścią w moją stronę a ja płakałem i poddawałem się mu wtedy. Obiecałem sobie że to ostatni raz jak ktoś mną żadzi jak ktoś mnie poniża... Byłem dzieckiem ale tą obietnice tak jak i blizny na plecach mam do dziś.

- Przestań proszę zostaw go już!- wykrzyczała mama. Widziała że to błąd wiedziała że też dostanie...

- Nie odzywaj się! Ty go zepsułaś! I to po tobie taki jest! To twoja wina! Jesteś zepsuta! Gorsza od tego dziecka! To jest ucieleśnienie sztana a nie dziecko !- wykrzyczał do matki która dostała w twarz a ja wyszedłm z pomieszczenia na czworaka bo nie byłem w stanie wogule się poruszać.

***

Siedemnaście lat później

[lata 40]


Był wieczór ojciec wrócił z lasu gdzie był wcześniej. Nie mogłem znaleźć matki w domu jedynej osoby którą mnie kochała i dażyła jakąś pozytywną relacją jej tylko na mnie zależało... Cierpiała za mnie...

Wszedłem do jego bura że spuszczoną głową- Papa?[Tato?]- zapytałem nieśmiało

- Ja?[Tak?]- mruknoł przeglądającego jakieś papiery. Ja poprawiłem koszulę i szelki do spodni.

-Wo ist Mama?[Powinno to znaczyć"gdzie jest mama?"]- zapytałem po czym ojciec odłożył papiery i spojrzał mi w oczy

- Reich ty już nie masz mamy- powiedział zimno na co mi łzy spływły po policzkach- Nie rycz bo to jej życia nie odda! Zapomnij o niej nie jest warta pamięci.. Idź spać!

Wyszedłem z pokoju wtedy zauważyłem znów tą postać. Człowiek/kraj cały na czarno cały czarny i te czerwone ślepia zaczoł zbliżać się do mnie upadłem na podłogę I szybko przesuwałem się do tyły.

Wtedy Obudziłem się. Ten mężczyzna siedział w moim fotelu na przeciwko i patrzył na mnie szybko chwyciłem pistolet i strzeliłem w jego kierunku wtedy zjawa się rozmyła.

- Oh mein Gott![Oh mój Boże]- położyłem sobie rękę na sercu i oddetchnolem to tylko twoja wyobraźnia Reich[Rzesza] wstałem po chwili I rozejrzałem się po pokoju.Ubrałem się tradycyjne: białą koszulę, czarne spodnie garniturowe, marynarkę i krawat który przepiołem czarnym krzyżem, na  przed ramię czerwoną przepaskę z białym kółkiem w którym była swastyką. Podszedłem do lustra I poprawiłem moje kruczoczarne włosy i założyłem ostatnią rzecz czyli moją czapkę przypiołem do paska nóż jak i pistolet. Po chwili zszedłem na dół po schodach minołem przedsionek i usiadłem w biurze gdzie były wszyskie moje papiery zabrałem najważniejsze i schowałem je do torby. Nie chciałem jechać tam autem więc ruszyłem na piechotę .

Gdy byłem już blisko z budynku wybiegł mój przyjaciel i żucił mi się na szyję

- Reich!-wykrzyczał nie rozumiem po cóż robi takie rzeczy. A mi wydawało mi się że obok przeleciał pocisk... Ale wszysko możliwe Reich widzisz kontur mężczyzny od dzieciństwa...

- Złaź ze mnie! Łapy przy sobie!- mruknołem do niego odpychając jego ciało od mojego odsunoł się po chwili a ja poprawiłem marynarkę i czapkę.

- A ty jak zawsze w chumorze!- powiedział szczęśliwy blondyn a ja przewróciłem oczami

Po drodze do naszego biura opowiadał mi o jakimś romansie z kimś i o tej osobie mało mnie to interesuje... 

- I on wtedy!- otworzyłem drzwi A przed nami stanoł mój niższy współpracownik

- Kon'niciwa bosu!- krzyknoł i oboje śmiali się tak że zaraz się uduszą a ja stanołem i patrzyłem na nich z załamnymi rękoma.

- Guten Morgen- mruknołem i usiadłem do mojego burka gdzie była już wielka sterta papieru. Spojrzałem na dokument a potem na nich. Dalej śmiali się jak głupi do sera- Długo jeszcze będziecie tak stać? Czas może do pracy ? A nie stoicie i dusicie się że śmiechu?

- Jezusku ale masz ból dupy..- mruknoł. A ja spojrzałem na niego lodowato

- Uważaj bo jeszcze Cię zabiję... Ja tam się go boję chłop mieszka w czarnym domu w pół mroku i do tego miał złe dzieciństwo bo ojciec go bił. A i nosi przy pasku pistolet- powiedział I po chwili prychnoł śmiechem- Ale jednak to Teikoku![Rzesza] - powiedział a potem oboje nów dławili się śmiechem. Odsunołem się od nich usiadłem przy swoim biurku i nie patrząc na nich zamknołem się w swoim świecie i zacząłem pracę.

***

Wyszedłem z budynku z przyjaciółmi i gdy cesarstwo japońskie się do mnie przytulił a ja chciałem go odepchąć obok jego głowy przececiał pocisk od wiatrówki. Odsunoł się ode mnie I spojrzał sparaliżowany stresem w stronę z której wystrzelony był pocisk stał tam jakiś mężczyzna w czarnym długim płaszczu i uszance palił cygaro opierał się na wiatrówce i uśmiechał się ale nie w naszą stronę . Byłem mało mówiąc przerażony.

- Teikoku?[Rzesza] Widzisz to samo co ja?- zapytał mnie przerażony przyjaciel

- Ja...[Tak]- odparłem zimno

- Czego on od ciebie chce?- zapytał brunet

- Chce od niego seksu- odparł Włochy

- Zamknij się ty makaroniażu od siedmiu boleści... Nie każdy mężczyzna musi romasować z mężczyzną...- mruknołem

- Mam przypomnieć co robiłeś po pijaku?- zapytał ponownie Włochy

- To było po pijaku... I z braku laku- odparłem

- Jestem z braku laku?- zapytał z pretensjami jak jeden tak i drugi

- sheiße[kurwa]...- przetarłem twarz- Dobra byłem pijany a ty i ty namawialiście mnie na trójkancik... I czy to ma sens się kłucić teraz gdy przed chwilą ktoś bardziej on celował do nas z wiatrówki?!- powiedziałem głośniej bo już mnie denerwowali

- Co my robimy? On dalej tam stoi jak niby nigdy nic...

- Skąd mam wiedzieć roztrzela nas...

- Cicho jedyna osoba która was roztrzela to ja- powiedziałem- Trzeba chyba podejść i mu wygarnąć!

- Che cazzo!?[co do kurwy]- wykrzyczał- on Cię zabiję!- Złapał mnie za ramiona I mną potrząsał

- Jedyną osobą która mnie zabiją to ja więc kurwa z drogi!

- Nie no Baishunpu[kurwa]- mruknoł najniższy- On po pierwsze Cię roztrzela! Po drugie Baishunpu[kurwa] to jest ZSRR więc on nie wiadomo co ma w głowie! Nikt go nie zna! Taki walnięty samotnik! Nie no Baishunpu[kurwa]! Jesteśmy w dupie!

- Eeej! Uspokój się bo ci to mikro serduszko padnie- zaczął blondyn

- Halt die Fresse![Zamknij gębę!]- Wykrzyczałem w końcu- ja mu to sheiße [kurwa] wygarnę!- powiedziałem i dość szybkim krokiem zmierzałem do mężczyzny

___________________________________________
Mamy tutaj 1060 słów!
Nie czuję satysfakcji
Pierwsze rozdziały są jak pierwszy naleśnik DO KOSZA!

A i proszę zostaw ☆Gwiazdkę☆ dla Cibie to tylko kliknięcie dla mnie motywacja do pisania dalej i więcej osób może zobaczyć tą masakrę i się z niej pśmiać♡!

Dziękuję jeśli zostawiłeś ♡3♡

Zapraszam dalej

Ucieleśnienie szatana/Reich/contryhuman/IIIRzesza/w trakcie!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz