14

22 2 4
                                    


Po tym jak pożegnałem właściciela domu, w którym obecnie przesiaduje wziąłem się za pożądki.

Zacząłem od salonu. Wyglądało to jak rozwalanie wszystkiego i składanie od nowa. Wszyskie książki były zdjęte z regału i układane od nowa. Pozamiatałem i umyłem podłogi starłem kurze. Dopiero wtedy zacząłem szczeże doceniać moją gosposie. Gdy ogarnąłem kuchnie zostało mi jeszcze dużo pomieszczeni i cieszyłem się że będę miał co robić tak jak i byłem załamany z tego powodu.

Było już dosyć późno a z moich psełdo wyliczeń miałem półtorej godziny na ugotowanie czego kolwiek z tego co posiadam. Czyli dosyć mało składników. Postawiłem na zupę. Jak mu nie będzie smakować to dupa. Niech doceni że wogóle się za to wziąłem. Wyszła nawet niezła. Doświadczenie w gotowaniu mam z momentów moich chorób. Wtedy zazwyczaj odsyłam gosposie do domu rodzinnego i sam zajmuję się domem.

Per.ZSRR

Wszedłem do domu otrzepałem ubrania ze śniegu i pierwsze co żuciło mi się od razu w oczy to czystość salonu.. Musiało mu się nieźle nudzić.

- Reykh?- zapytałem szukając go.

- W kuchni!- krzyknął. Poszedłem za jego radą I zajrzałem do kuchni stał tam i mieszał coś w garnku. Pachniało ładnie a z jego miny obstawiam że smakuje jeszcze lepiej.- Guten Morgen- powiedział uradowany i dostałem causa w policzek. Sam nie wiedziałem za bardzo co się dzieje.

- Privet...- mruknąłem patrząc na ropromienionego bruneta nalewającego potrawę do misek. Położył je na stole I osuną szufladę wyjmując z niej dwie łyżki po czy usiadł na krześle obok małego stolika.

- Co tak stoisz i się gapisz? Jedź bo ci wysygnie a ja nie mam zamiaru tego odgrzewać.- odparł patrząc na mnie w tedy dopiero się odcknąłem i usiadłem obok.

- Nudziło ci się chyba.- zaśmiałem się na co ten spojrzał na mnie.

- Można by to tak ująć.. Po drugie jak już mam coś robić to przynajmniej pożytecznego. Nie sądzisz?- Zapytał

- Wszystko było by super gdyby nie fakt że jesteś chory..

- E tam chory...- przewrucił oczami, na co spojrzałem na niego z politowaniem.

- No chory i w dodatku jebany debil...- powiedziałem dość oschle na co ten przymrużył oczy i żucił mi spojrzenie pełne nienawiści.

- Zaczynam żałować że nie zatrułem twojej porcji...- mruknął pod nosem.

***

Per. IIIRzeszy

Zostałem delikatnie rzucony na łóżko..
Chwila ale jak do tego doszło?
W dość dużym skrócie..
Jeden gadaliśmy w salonie.
Dwa doszedł do tego alkohol.. Nie w jakimś dużym stopniu ale jednak..
Trzy jedno wypalone przez niego cygaro..
Cztery nie wiadomo w sumie z jakiego powodu ale zaczęliśmy się całować... I pięć jestem tu gdzie teraz...
Mam jakieś znikome przekonanie że będę tego żałował... No cóż..
Raz kozia śmierć.. Albo moja..

Podparłem się na łokciach by ujrzeć jak starszy zdejmuje swoją koszulę i wchodzi na łóżko. Po chwili łącząc namiętnie nasze usta zaczyna podwijać sweter, który miałem na sobie dając mi znak że chce go ze mnie zdjąć. Oderwaliśmy się od siebie na chwilę a ja zżuciłem wełnianą górną garderobę.
Ponowie złączyliśmy usta. Trzymał mnie w tali a ja wplatałem dłonie w jego ciemne delikatnie kręcone kosmyki włosów.

Po niedługiej chwili zaczął zjeżdżać z pocałunkami na moją szyję I żuchwę. Przechyłiłem głowę do tyłu dając mu więcej miejsca do popisu. Nie chciałem tracić czasu więc walczyłem z jego spodniami. Z moją wprawą którą nabyłem w niezbyt dobrze wspominanych przezemnie momętów mojego życia, szybko uwinąłem się z tym zadaniem. Po chwili zsunąłem je delikatnie a on sam dokończył ściągając odzież, po tym zabrał się za tą którą miałem na sobie. Z małą pomocą mojej osoby zdjął ze mnie odzież.


*

**

Obudziło mnie skrzypienie podłogi. Uchyliłem niezadowolony z pobudki powieki i poniosłem się do siadu. Dostrzegłem ubierającego się w pośpiechu ZSRR.

- Guten Morgen- mruknąłem zachrypnięty ziewając.- Gdzie się tak śpieszysz?

- Już wstałeś? Śpij.. Do pracy jestem spóźnony..- mruknął szukając czegoś w komodzie.

- Czego szukasz?- zapytałem przyglądając mu się.

- Teczki.. Taka niebieska gdzieś ją zgubiłem..

- Jest w salonie na stoliku kawowym- odparłem przeciągjąc się i sięgając po sweter leżący na podłodzę oraz moją bieliznę jak i spodnie.

- Dzięki. Reykh ja już będę zmykał bo jestem spóźnony.- odparł wychodząc z pomieszczenia

- Ja, ja, natürllich. Miłego dnia w pracy!- krzyknąłem za nim. Po chwili było słychać trzaśnięcie drzwi wejściowych.

Sam tylko westchnąłem ubrałem się i wygramoliłem z łóżka. Pościeliłem jej. Zjadłem śniadanie ogarnąłem w domu po wierzchu. I nudziłem się przez większość dnia.

_________________________________________
WITAM!
WRÓCIŁAM!
Tak właściwe to rozdziałów nie było przez lemona którego i tak usunęłam. Utknęłam poprostu w tym miejscu. Więc witam ponownie!

REKLAMA( głupio mi trochę robić tu reklamę ale dupa).

Na tym koncie za niedługo pojawią się też inne dzieła nad którymi pracuje. Nie są one wybitne ale dość nietradycyjen czym mogą wam się spodobać. Jedno z tych trzech opowiadań dalej wałkuje ten ship ale dwa pozostałe nie będą już sovetxnazi bo tak mi się uwidziało.

Wybaczcie za moją nieobecność.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 20 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ucieleśnienie szatana/Reich/contryhuman/IIIRzesza/w trakcie!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz