12

27 4 5
                                    

Lerzałem obok mojego chorego towarzysza wczorajszego chlania. Gorączka trochę mu przeszła po zażyciu leków. Był wieczór a ja siedziałem obok niego ubrany w ciepły sweter bo oddałem mu całą pierzyne okręcając go dokładnie.

Czytałem książkę. Dokładnie to jakiś szmelc. Typowy romans. Nic nadzyczajnego. Chciałem sobie odpocząć po tym jak napaliłem w piecu i wyprałem ubrania.

- Błagam mów co kolwiek.. Albo nie wiem czytaj nagłos..- jęknął załamny błagającym głosem.

- Pój godziny temu powiedziałeś mi cytuje "Halt die Fresse" [Zamknij gębę]- mruknąłem rozbawiony przekładając kolejną stronę.

- Znam te zacieki na tym cholernym suficie na pamięć.. Daj mi kartkę a bez patrzenia ci je namajuje jeden do jeden- burknął użalając się.

- No nie wiem nie jesteś przekonujący..- chciałem go troszeczkę zdenerwować ale jednocześnie żeby się nie wkurwił bo wtedy będę maił przejebane a sam skurwysynek się przestanie odzywać.

- Bitte..? Mam Cię pocałować? Co mogę zrobić byś zaczął do mnie sheiße gadać?- Był dość zdesperowany.. Bardo zdesperowany.

- Całusa bym przyjął gdybyś nie był chory. Tak ci na tym zależy?- zapytałem ponownie przekładając kartę.

- Bitte...- szepnął cicho błagającym głosem.

- Wzięła podarowyny od niego kwiat. Jej twarz muskał delikatnie wiosenny wiatr zrozwiewając jej ciemne kaskady włosów. Przyłożyła kwiat do swej jasnej jak pergamin twarzy i zaciągnęła się zapachem czerwonej róży. Cholera jak można komuś dawać czerwone róże są takie nudne. Ja na jego miejscu dał bym coś co mi się kojarzy z tą osobą coś co ma znaczenie. Od niej pasowały by fiołki a nie róże.- Zaśmiał się uroczo.

- Dobur innych kwiatów niż róże jest uroczy..- odparł chowając twarz w pierzyne i po chwili szepnął- Szczególnie gdy są wyjątkowe i inne niż wszyscy dają innym.. Tylko nie wiem jeszcze jakie mają znaczenie słoneczniki..- zamyślił się delikatnie.

- Słonecznik ma dwa znaczenia. Może on oznaczać dumę, pychę i niewdzięczność, z drugiej jednak strony może oznaczać szczęście, zabawę i ciepło. Ogólnie jednak ma on bardzo pozytywne, radosne znaczenie.
Kiedyś Ci powiem o co mi chodziło.. Bo w twoim przypadku jest zupełnie inne znaczenie..- odparłem z uśmiechem na co spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami i źłym wyrazem twarzy.

- Jesteś okrutny..

- Ciesz się że Cię tu trzymam, a nie wyrzuciłem na śnieg.- odparłem.

-...- spojrzał za siebie po chwili wrócił do mnie wzrokiem- To czytasz? Bo.. Miło się ciebie słucha masz dość przyjemy głos jedynie wkurwia mnie ten jebany akcent.- przewróciłem oczami z uśmiechem.

- Po chwili odsuneła kwiat od twarzy i skarciła się w myślach. Tak bardzo nie chciała go kochać. Tak bardzo go nienawidziała a w oczach wszystkich byli wrogami. Lecz gdy widzieli się sam na sam było zupełnie inaczej.."Nie mogę cię kochać Henry" odparła płaczliwe a łzy wbrew jej woli spłynęły po jasnych delikatnych zmarznetych policzkach. "To twoje życie Lorely a nie ich. Co cię obchodzi zdanie innych? Jesteś przecież buntowniczką. Zaprzeczasz wszystkiemu co należy robić i co wypada. Masz własne cele a jak sobie coś ubrdurasz to za pana jego nikt nie jest w stanie zmienić twojego zdania" Odparł muskając palcami jej policzek podnosząc jej twarz ku górze by parzyła w jego oczy odcieniu morskiej głębi i bezchmurnego nieba.
"Oni uważajom nas za wrogów..." Odparła odwracając wzrok." Nie musisz przecież patrzyć na innych. Skarbie nie myśl o nich a zacznij o sobie." Powiedział cichym i kojącym głosem ze szczyptą smutku i rozpaczy.

- Co ty czytasz..- mruknął cicho

- Pierwsze leprze z bibloteczki taty- odparłem wzruszyłem ramionami.- te ciekawsze już przeczytałem. Morderstwia, kryminały.. Są na półce. Kiedyś postanowiłem jako dziecko że przeczytam wszyskie książki które ma tata w swojej kolekcji. Nie mam pojęcia czemu czytał tyle romansów. Sam był samotny to chyba dlatego. Miał paru znajomych czasem ich odwezał ale od świta, a tak to to siedział sam i czytał albo pracował.

- W ciągłej melancholi jest okropnie- odparł wzdychając- Coś o tym wiem.

- Ja też..

- No widzisz. Ta Lorely jest trochę taka niekumata, a Henry mąci jej w głowę. Biedna pewnie ma burze emocji i nie wie co ma robić. A Henry namawia ją i nie da jej na spokojnie pomyśleć. Wszystko jest tak szybko,szybko.

- Ale patrz z drugiej strony. Henry chce odpowiedzi. On wie że ona tego chce ale będzie mówiła że wcale nie. Kocha ją ona go też, i niby przez ocenę ludzi mają nie być szczęśliwi?

- No trochę masz racji ale ona ma mętlik a jego namawianie ją stresuje jeszcze bardziej.. Dał by jej czas na spokojnie ona się zastanowi jeśli się zgodzi to się zgodzi. Ale ona też jest niezdecydowana niby kończy ale jest sierotą taką że nie powie koniec tschüss (Pa[jako porzegnanie]) i spierdalaj a nie stoi tam o ją po policzku tam, bez sensu!

- Ty się chyb lepiej wczułeś w tą książkę niż ja- zaśmiałem się

- No jak się zamyśle to tak jest...- mruknął ciszej bezradnie.- O czym teraz myślisz?- jego pytanie mnie troszkę zaskoczyło. Poprawiłem swoją pozycję i zacząłem się zastanawiać.

- Nie wiem. W większości martwię się o twój stan zdrowia psychicznego i nietylko. Po drugie czuje moją upadłość pod względem zgatki ze słonecznikami. Obawiam się że może się domyślać znaczenia bo jesteś inteligenty nawet jeśli się nie domyślasz nie zmieniam zdania o twojej inteligencji. Po trzecie, Włochy pewnie ma zawał bo nie wracasz od dwóch dni. Po czwarte po jutrze mam pracę i wezmę sobie chyba zwolnienie. A I jestem cholernie zmęczony po całym dniu mimo tego że wcale nie był taki zły.

- Ciekawie.. A Włochy niech się pierdoli.. Robi jakieś dziwne rzeczy a potem ja musze się o niego martwić. Bo sam o siebie zadbać nie umie. Co do słoneczników ni chuja pojęcia nie mam o co chodzi i mnie to nurtuje od długiego czasu. Ta książka to szmelc najlepiej spalić. A I zdrowy jestem. Przynajmniej psychicznie.

- No nie wiem...- odparłem ciszej by nie usłyszał. Jest moim jedynym przyjacielem. Nie lubię innych ludzi(kraji) bo są denerwójący. Cały czas coś chcą, mają jakieś dziwe problemy, gadają o tym co mnie nieinteresuje, i liczą na to że ja im pomogę i nie muszę dostać niczego w zamian. Oni mają problem "pomusz nam". Później ty masz problem "Yy to nie moja sprawa. To nie mój problem". Są bezczelni i tyle.

_________________________________________
Ponownie Polsat.

Witam serdecznie! Jak tą u was z psychiką jutro na rozpoczęcie roku tego pierdolnika więc na poprawę humoru macie rozdział (może wstawię jeszcze jeden dziś. Wszystkie po tym jak napisze i sprawdzę od razu wstawiam).

Mam nadzieję że będą u was dobre oceny w e-dzienniku! A i życzę wam wytrzymałości psychicznej w tym pierdolniku!

A i proszę zostaw ☆Gwiazdkę☆ dla Ciebie to tylko kliknięcie dla mnie motywacja do pisania dalej i więcej osób może zobaczyć tą masakrę i się z niej pośmiać♡!

Dziękuję jeśli zostawiłeś ♡3♡


Ucieleśnienie szatana/Reich/contryhuman/IIIRzesza/w trakcie!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz