6

28 4 4
                                    

Siedzieliśmy w biurze naprawdę dużo. Ale to było też spowodowane ilością papierów. Na dworze było już ciemno.

- Mam kawę dla ciebie..- powiedział ZSRR wchodząc z powrotem do pomieszczenia z dwoma kubkami. Aromatyczny zapach rozprzestrzenił się po pokoju. A kubek został postawiony przedemną

- Danke- odparłem I napiłem się łyka- chyba zostanę tu i zarwę nockę.. Trzeba to skończyć a ja mam jeszcze do zrobienia rozliczenie Idź do domu- odparłem patrząc na stertę

- Ty sobie żartujesz prawda?- zapytał z petęsjami

- Nein , Czemu miałbym żartować do cholery?-zapytałem

- Nie ma mowy że zostaniesz tu sam z tą górą papierów- odparł karconco- po drugie szybciej to zrobimy we dwóch- usiadł obok mnie I zabraliśmy się do pracy.

***

Minęło trochę czasu a serta papierów malała. Śmiałem się i nawet niezłe bawiłem. Było dość spokojnie.

Do czasu.

Siedzieliśmy nad papierami rozliczenie całej firmy. Jest to najgorsza robota której nie chce tu nikt dostać. Bo trzeba sprawdzać wszystko w księgach rachunkowych opisać wszystko przepisać na kartkę rachunek i wyżucić starą upewnić się że wszysko jest dobrze i dopiero druga kartka.

Podczas pracy nad tym jakże "ciekawym" zajęciu poczułem dość dużą dłoń na mojej nodze dokładnie to na kolanie. Udawałem ze tego nie widzię i nie czuje bo tak będzie lepiej. Lepiej...?! W czym w tym by udawać!? Czemu niby? Co mnie do tego skłania? Nie wiem kurwa... Nie mogę i nie pozwolę sobie na uczucia do jego osoby.. No i co i tak za późno... Grać dalej nieprzystępnego czy ponieść się chwili? Czemu ja?

Z przemyśleń wybił mnie ruch jego ręki w górę mojego uda.

sheiße[kurwa]sheiße[kurwa]sheiße[kurwa]!

Dobra na przypale albo wcale!
Raz kozia śmierć!... Albo moja..No trudno..

Spojrzałem mu w oczy a on się  uśmiechnoł. No sheiße[kurwa]...
No dobra mój ruch co? Pewnie... Super... wyśmienicie ale się cieszę!.. Nein sheiße[kurwa] nein..!
Ponieść się chwili raz w życiu można!WAS?! Co ja gadam... umrę no umrę! Zastrzel mnie ZSRR błagam!
Na przypale albo wcale jak to mawia ten makaroniarz od siedmiu boleści!

Przysunołem się szybko wręcz żuciłem się na niego łącząc nasze usta. Ten odwzajemnił pocałunek i go pogłębił łapiąc mnie w tali a ja splotłem ręce na jego szyji.
Łączyliśmy wargi szybko i brutalnie. Poczułem upust emocji jakie trzymałem w sobie przez ten cały czas. A ciepło wypełniło moje serce.

- zakończmy to i pójdziemy do mnie~- wyszeptał mi do ucha

- Nie ma mowy. Nie pójdę z tobą do łużka dziś. Może w przyszłości ale musisz sobie zasłużyć~- odparłem stawiając granicę w jego czynach i zamiarach.

***

Minoł tydzień od tego pamiętnego dnia. Cisza z jego strony mnie dobijała.. Kwiaty się pojawiały lecz nie było go na spacerach nie odzywał się do mnie.. Ja sam zachorowałem... Nie mogłem malować.. A jedyne co mogłem zagrać to utwór matki. Przerażał mnie ten stan.. Nie mogłem jeść przez chorobę.. Ale też przez niechcęć do tego. Najpierw było pięknie a teraz.. siedziałem w biurze nad pustym płótnem i nie umiałem postawić kropki.. gosposie wysłałem do domu po co ona jak ja jestem w moim domu. Po chwili po domu rozeszło się pukanie. Wstałem I wyszedłem z biura podszedłem do drzwi I je otworzyłem.

Ujrzałem całego w ranach i krwi Włochy który ledwo stał potpierał go CJ.

- Oh mein Gott... Wychodźcie - wziołem na ręce przyjaciela I położyłem go w gościnnym. Przyniosłem moje ubrania i rozebrałem go do blizny z pomocą przyjaciela. I omyłem i zaopatrzyłem mu rany potem go ubraliśmy. Ten spał wymęczony bólem.

- Co się stało?- zapytałem

- Od kond Cię nie ma w pracy jest istny chaos. Nie mam pojęcia co się stało. Znalazłem go takiego niedaleko z tąd ja szedłem z tobą pogadać. On jest w jakiś szale nie wie co robi.. Odciągam go od złego ale go do niego ciągnie. I co ja ma zrobić- odparł załamany- Bogu dzięki że umiesz szszywać rany..

- Zawsze był nieodpowdzialny.. Ale wiesz kto mu to zrobił?- zapytałem przejęty

- Nie mam pojęcia- wdychnoł- On ma ostatnio jakieś problemy tylko nie wiem z czym unika rozmów jak ognia.

- Rozumiem ale rozmawiał z kimś ostatnio?

- Z Francjią i Wielką Brytanią. Ale tak to to nie wiem..

- To ich odwiedzę..- wstałem I poszedłem do przedsionku gdzie założyłem płaszcz I buty

- Teikoku[Rzesza] ale ty jesteś chory!- zaczoł CJ

- E tam spacer dobrze mi zrobi uwież- powiedziałem I wyszedłem z domu nakładając na głowę czapkę.

Stanąłem pod drzwiami i zapukałem. Po chwili otwożył mi gospodarz.

- Co ty tu?- zapytał a ja wszedłem do domu.

***
- podobno Wy ostatni rozmawialiście z nim rozmawialiście...- wzdychnołem  po opowiedziemu wszystkiego

- Nie mam pojęcia co się stało- zaczoł Wielka Brytania.

- Nas pytał tylko o porzeczkę...- dokończyła Frankreich

- Wiecie na co?

- Nie wiemy tylko chciał pożyczyć pieniądze i tyle... 

- Dzięki za pomoc..- odparłem I wróciłem do domu.

Zastałem w salonie śpiących przyjaciół w gościnnym. Przyłożyłem CJ z fotela obok Włocha i przykryłem ich dwójkę. Podszedłem jeszcze sprawdzić czy Włochy nie ma gorączki. Niestety moje obawy się paoywerdziły a całą noc spędzałem siedząc na podłodzę obok przyjaciela zmieniając mu okłady...

***

Mijały kolejne dni CJ wrócił do siebie a Włochy budził się tylko by iść do toalety albo coś zjeść. Był u niego nawet lekarz ale twierdzi że "potrzeba więcej czasu". Całymi dniami przesiaduje u boku przyjaciela nawet przeniosłem sobie tam papiery i wypełniam je obok niego by nie umknął mi momęt gdy będzie mnie potrzebował. Cisza że strony ZSRR też mnie dobijała. Tak ja moje przeziębienie.

Byłem w kuchni i gotowałem omlety by coś zjeść i żeby Włochy też miał co jeść.
W gotowaniu nigdy nie byłem jakiś wybitny bardziej przeciętny.

- Hej...- słaby głos zamną należał do mojgo przyjaciela.Zajęcia pochłonęło mnie na tyle że nie zauważyłem go wcześniej

- Italien nie możesz wychodzić z łużka. Co ty robisz? Hym?- odparłem widząc go siedzącego przy wyspie

- Wyszedłem z groty- zaśmiał się. A ja podałem mu talerz z jedzeniem.

- Śniadanie. I lepieje zjedz wyszysko bo inaczej będziesz to dojadał na obiad- usiadłem obok że swoją porcją. Ten wiele nie mówił jadł dość szybko musiał być głodny. Ale co ja mu poradzę że spał do tej pory i nie upominał się o jedzenie. Zaśmiałem się na ten widok- smacznego

- Dzięki- odparł z pełną buzią.

________________________________________________
1012

Dzień dobry/dobry wieczór/nwm

Przepraszam za przerwę ale jestem za granicą na wakacjach i rodzice z rodzeńtwem mnie odciągają od pisania. Tak samo jak to że wena i znikła na jakiś czas ale już chyba wróciła.

Mam też inne pseudo "dzieło" na koncie więc zapraszam tam serdecznie!

A i proszę zostaw ☆Gwiazdkę☆ dla Ciebie to tylko kliknięcie dla mnie motywacja do pisania dalej i więcej osób może zobaczyć tą masakrę i się z niej pośmiać♡!

Dziękuję jeśli zostawiłeś ♡3♡

Ucieleśnienie szatana/Reich/contryhuman/IIIRzesza/w trakcie!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz