4. Ostatni Rok

187 10 0
                                    

Iris

Zbiegłam po schodach na dół omal się nie zabijając o rozwiązanie sznurówki. Rzuciłam plecak w kąt i usiadłam przy stole gdzie siedziała już pół przytomna Sybil. Powoli jadła płatki czekoladowe nie wyglądając na przejętą tym, że dziś pierwszy dzień szkoły.

Całą noc się tym martwiłam. W głowie ułożyłam sobie idealny poranek, w którym mieścił się między innymi czas na trening. Nic bardziej mylnego. Zapomniałam ustawić budzika więc piętnaście minut przed autobusem tata obudził mnie wylewając na mnie wodę.

Ten człowiek mentalnie był w moim wieku, przysięgam.

Mama pokreciła głową wzdychając kiedy ja zaczęłam w amoku poszukiwać mleka, które jak się okazało stało na stole. Nasypałam do miski płatek a później zalałam je mlekiem i najszybciej jak umiałam zaczęłam je jeść. Sybil przewróciła oczami nie komentując mojego pośpiechu. Ona w przeciwieństwie do mnie miała lekcje na późniejszą godzinę i ją miała zawieźć mama. Ja jechałam autobusem... Na który zaraz się spóźnię!

Wstałam z miejsca i wrzuciłam talerz do zlewu po czym cmoknełam matkę w policzek i objęłam ojca by chwilę później biec po chodniku omal się przy tym nie przewalając.

Odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam żółty autobus szkolny stojący na przystanku. Szybko do niego weszłam i najmilej i jednoczenie najbardziej spokojnie przywitałam się z panem Benem. Naszym kierowcą, który nie raz opowiadał mi jakieś nie śmieszne żarty gdy siedziałam na jednym z pierwszych siedzeń.

Niepewnie zajęłam pierwsze lepsze wolne miejsce obok jakiejś szatynki z blond pasemkami na grzywce. Spojrzała na mnie oceniającym wzrokiem lecz nic nie powiedziała co mi odpowiadało. Wcisnęłam słuchawki w uszy odpalając Spotify. Weszłam w jedną ze swoich standardowych playlist z piosenkami i ją włączyłam. Powstrzymałam uśmiech gdy już po kilku sekundach usłyszałam, że leci 505, od Arctic Monkeys.

Wbiłam wzrok w czarna rozkloszowaną spódniczkę, która sięgała mi do połowy ud. Miałam do tego czarne rajstopy i butelkowo zielony golf. Włosy zakręciłam zostawiając je rozpuszczone, kilka pejsów opadało mi na twarz spod grubej czarnej opaski, lecąc mi przy tym do oczu. Ścisnęłam czarną torbę przyciągając ją do siebie i westchnęłam.

To był mój ostatni rok jako licealistka. Później studia... No chyba, że się nie dostanę. Praca... To było za wcześnie. Niczego się w życiu tak nie bałam jak dorosłości. Chciałam wrócić do dzieciństwa, gdzie bawiłam się z Victorią lalkami, chodziłam z Zane'm na plac zabaw i wspinałam się po drzewach z Lucasem. Tak bardzo za tym tęskniłam...

Spędziliśmy razem całą podstawówkę i liceum. A teraz nasze drogi miały się rozejść. Była szansa, że nasz kontakt się urwie. Vicky planowała studiować prawo w Barcelonie, Zane chciał wyjechać do nowego Jorku, Luke miał zajmować się warsztatem samochodowym ojca a ja... Ja sama nie wiedziałam czego chce.

Może prawo? Albo psychologia... Nie miałam pojęcia. Do niczego się nie nadawałam. Wszędzie było jakieś ale.

Wyszłam z busa od razu kierując się do trójki moich przyjaciół siedzących na murku pod drzewem. Z każdą chwilą przyśpieszyłam coraz bardziej czując napływ szczęścia. Wtuliłam się w Victorię, która ścisnęła mnie tak mocno jakby chciała mnie udusić.

- Moja słodka... - pisneła kołysząc mną na prawo i lewo - Jak ja za tobą tęskniłam...

Nie widziałyśmy się miesiąc. AŻ miesiąc. I o miesiąc za długo. Niby gadaliśmy i pisaliśmy codziennie ale... No to nie było to samo. Co innego słuchać jej na żywo a co innego odsłuchiwać dziesiecio minutowe wiadomości głosowe o przystojnych Hiszpanach na plaży.

Night of blood [Część 1] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz