Iris
Westchnęłam męczeńsko zaraz po przekroczeniu domu dając tym samym znak rodzicom, że ich ulubione dziecko przybyło.
Chociaż teraz zaczynałam wątpić w swoją pozycję bo tej jedynce z włoskiego.
- Iris to ty?! - spytała mama.
Wzięłam wdech mając zamiar odpowiedzieć, że tak jednak zamiast tego odezwał się Alex.
- Tak mamusiu! To ja! - odparł piskliwie starając się jak najbardziej upodobnić swój głos do mojego.
Oliver spojrzał na blondyna z politowaniem na co ten się wyszczerzył pokazując nam szereg białych zębów.
Zacisnęłam usta w waską linie starając się nie roześmiać.
Od dwóch lat słyszałam ten sam głupi żart. Ciągle śmieszył tak samo.
- Iris, wiesz... Nigdy nie planowałem ingerować w twoje towarzystwo ale patrząc na to jak niski poziom inteligencji ma twój kolega... - przeniosłam wzrok na ojca, który własne zszedł ze schodów. Jego usta wygięły się w krzywy uśmiech, który zszedł zaraz po zobaczeniu mojej obstawy. - A ten to kto? - tata wskazał brodą na bruneta pod drzwiami.
- To Oliver - odparłam krótko.
- I co pan do mnie ma? - zapytał oburzony Alex.
- Opierdoliłeś mi ostatnio moją zapiekankę. - wyjaśnił spoglądając złowrogo na Coopera.
- Powiedział pan, że jej nie chce! - Alex uniusł ręce w obronnym geście - I...
- Iris, dziecko spotkaj ty się od czasu do czasu z jakąś koleżanką. Pouczcie się czegoś, nie wiem... Pomalujcie sobie paznokcie czy co tam robią dziewczynę ale błagam... - Tata złapał się za głowę. - Ja już mam dość tego, że czuje się jakbym miał na utrzymaniu kolejnego dzieciaka...
- Zacznijmy od tego, że Iris nie ma koleżanek.
Przewróciłam oczami na to stwierdzenie. Chociaż w sumie Alex miał rację. Nie miałam koleżanek. Nikt mnie nie lubił. I to chyba ze wzajemnością.
W szkole od zawsze byłam tylko ja i Vicky przeciwko wszystkim innym.
Nie miałam pojęcia o co chodziło. Może o mój niewyparzony język? Mimo tego, że starałam się być miła dla każdego nie zawsze mi się to udawało.
- No to może czas najwyższy je sobie znaleźć - ojciec posłał mi sugerujące spojrzenie.
Prychnełam.
- Dobra koniec tematu. - obruciłam się by spojrzeć na Olivera. Jego końciki ust delikatnie drgnęły - Chodźcie.
Ruszyłam schodami do góry jednak w porę mi się coś przypomniało.
- Właśnie, tato! - krzyknęłam gwałtownie się zatrzymując - W szkole jest mecz a później dyskoteka! Mogę iść?
- A rób co chcesz! - odparł od razu.
Zaśmiałam się.
- On by ci nawet na Alaskę pozwolił wyjechać - mruknął Alex stojący za mną.
CZYTASZ
Night of blood [Część 1]
Romance"Szukałem jej w każdej innej aby chodź na chwilę zapomnieć o bólu. Nie spodziewałem się jednak, że spotkam kogoś kto sprawi, że minie on na zawsze'" Oliver po śmierci ojca wraz z przyjacielem wraca do Seatlle. On by przejąć obowiązki po zmarłym Thom...