6. Świetlana przyszłość

160 11 0
                                    

Oliver

Najwolniej jak umiałem podniosłem się z krzesła stojącego na balkonie, zgasiłem papierosa i ruszyłem do drzwi. Od kilku jebanych minut ktoś bez przerwy się do nich dobijał a ja miałem serdecznie dość tego hałasu. Zacisnąłem dłoń w pięść mając pełną świadomość, że zaraz komuś przypierdolę.

Ledwo otworzyłem drzwi a do środka wparowała Amber. Twarz blondynki wyrażała jedno. Wkurwienie. Zamknąłem za sobą drzwi kiedy ta powoli zaczęła iść do salonu.

- Pierdziele - warkneła na widok resztek po prochach jakie zostały na stole - Być mógł tu czasem posprzątać.

- A tobie co?

Odwróciła się a jej twarz była wręcz czerwona mimo gigantycznej warstwy szpachli zwanej również makijażem jakiego miała na sobie. Chcąc nie chcąc musiałem to przyznać. Amber była naprawdę ładna i nie potrzebowała makijażu, który tylko dodawał jej lat. I mimo tego, że była w moim wieku wyglądała na rówieśniczkę Rihana.

- Przyszłam cię ogarnąć - odpowiedziała niemal od razu.

- Co? - zaśmiałem się sarkatycznie.

- Gówno. Już mnie wkurwia to, że Rihan nie umie tego zrobić - warkneła.

- Mam wyjebane na to co robi Rihan.

Blondynka w odpowiedzi się zaśmiała i podeszła do stolika, na którym leżały butelki po alkoholu i prochy. Podniosła szkoło a następnie wcisnęła mi je w ręcę. Dłonią zgarnęła kokainę i powoli ruszyła w stronę łazienki. Wrzuciłem butelki do kosza i powstrzymując śmiech wróciłem do salonu. Naprawdę myślała, że spuszczenie narkotyków w toalecie coś da? Pff...

- Od razu lepiej - mruknęła siadając na kanapie - Rozpakowałeś się w ogóle?

Nie odpowiedziałem na jej pytanie czując narastające wkurwienie. Nie dość, że przychodziła bez zapowiedzi, spłukiwała mi narkotyki to jeszcze... Japierdole. Jaka ona była irytująca. Czasem miałem wrażenie, że działała jedynie na moją niekorzyść.

- Weź już sobie idź - podeszłem do niej bliżej.

Amber spojrzała na mnie spod rzęs i z uśmiechem pokreciła głową.

- Wyłaź i to już - nakazałem.

- Obiecałam Rihanowi, że się tobą zajmę i to zrobię.

- Nie potrzebuje niańki - Odpowiedziałem bez humoru.

Blondynka się zaśmiała, poprawiła włosy a jej szczęka się zacisnęła.

- Nie? - prychneła - Zachowujesz się jak dziecko. Kurwa mać, Oliver. Jedyne co robisz to wciągasz jakieś prochy i pijesz. Masz dwadzieścia lat a nie piętnaście. Masz na głowie szkołę...

- Której wcale nie chciałem - dokończyłem za nią - Nie potrzebuje myśleć o dzieciakach, których w ogóle nie powinno tam być. Szkoła działa nawet bez mojej obecności tam więc...

- Działa bo ogarnia ją za ciebie Rihan i Henry. Ty pojawisz się tam tylko od czasu do czasu by podpisać jakiś wyrok albo przyjąć nowych uczniów. Nic kurwa więcej. Nie interesuje cię czy nauczyciele są kompetentni ani czy nie potrzeba nowego sprzętu...

Night of blood [Część 1] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz