12,5. Możemy pogadać?

117 8 0
                                    

Scarlett

Objęłam się ramionami i wbiłam czarne paznokcie w uda. Łzy, które zebrały się w końcikach moich oczu znów spłyneły po wilgotnych policzkach niczym wodospad. Przełknełam je cicho szlochając.

Naprawdę byłam aż tak naiwna, że to ma jakikolwiek sens? Że te wszystkie spędzone razem noce mają dla niego jakiekolwiek znaczenie... Że kwiaty, które mi kupował, spacery na które mnie zabierał i wspólnie jedzone kolację w cholernie drogich restauracjach były po coś więcej niż po to by się mi przypodobać i spędziła z nim noc...

Kurwa. Byłam taka żałosna.

A najgorsze w tym wszystkim było to, że jeśli by dał mi jakiekolwiek usprawiedliwienie wybaczyłabym mu.

- Japierdole weź ty już skończ! - Amber po raz kolejny zrobiła rundkę po mojej sypialni. - Jest zjebem i tyle! Nic nie poradzisz!

- Nie wrzeszcz na mnie! - pociągnęłam nosem ocierając łzy wierzchem dłoni.

Blondynka gwałtownie się odwróciła.

- Ale ile razy ci powtarzałam, że mój brat nie jest materiałem na chłopaka?!

Nie odezwałam się. Miała rację.

Od początku mi mówiła mi jaki jest. A ja jej nie słuchałam będąc oczarowana nim i jego zachowaniem. Ale jak się okazuje nie wszystko złoto co się świeci...

A w szczególności tyczyło się to ludzi z nazwiskiem Howard.

I powinnam była się już tego dawno nauczyć. Ile razy Oliver mi powtarzał, że jego starszy brat jest kretynem... Ile razy usłyszałam od ich ojca, że mam się trzymać z daleka od jego synów. A raczej syna. Bo Rihana znałam niecałe pół roku. Olivera odkąd zaczęłam tu się uczyć. I o ile o nim nie myślałam w ten sposób to o Rihanie aż za często. I to mnie zgubiło.

Amber przysiadła w nogach łóżka i wystawiła dłoń w moim kierunku. Złapałam ją dając się przyciągnąć do ciała przyjaciółki, która zamknęła mnie w uścisku.

- No już... - westchnęła gładząc mnie po plecach. - Nie myśl o nim...

Pociągnęłam nosem wtykając się w jej ciało jescze bardziej. Amber aktualnie była mi najbliższą osobą jaką miałam. A w zasadzie jedyną. Z rodzicami nie miałam kontaktu, rodzeństwa nie miałam, no i była jeszcze moja kotka Mel ale ona... Cóż. Nasza relacja nie była zbyt ciekawa. Świadczyły o tym moje pochlastane ręcę.

Aktualnie leżała na parapecie przyglądając nam się z uwagą a jej żółte oczy błyszczały się przez co wyglądała jakby była niezmiernie usatysfakcjonowana.

- Jak tu kurwa o nim nie myśleć... Amber. Jak?! - odsunęłam się od Holt aby zlustrować ją od góry do dołu. - Kurwa...

- Uwierz, że gdyby nie był to mój brat to odciełabym mu ten pusty łeb i zawiesiła na żyrandolu.

Instynktownie spojrzałam na zwisającą z sufitu lampę. Na całe szczęście albo i nie szczęście żadnej głowy tam nie było.

- Może...

- Żadnego może Scarlett. Zachował się w stosunku do ciebie jak chuj... Gdybym tylko wiedziała, że między wami coś było nawet bym do tego nie dopuściła...

Night of blood [Część 1] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz