18. Brakujące części

76 6 1
                                    

Oliver

Każdy kto mnie tylko dostrzegł omijał mnie szerokim łukiem. Wszyscy bez wyjątku schodzili mi z drogi. Większość nawet przekierowywała spojrzenie na coś lub kogoś innego byleby się nie patrzeć.

Mimo tego miałem wrażenie, że każdy wskazywał na mnie palcami. I w zasadzie to mieli ku temu powody.

To ile plotek krążyło wokół mojej osoby nie było raczej powodem do radości. Więkoszość z nich krążyły po murach tej szkoły od kilku dobrych lat i dokładane były coraz to ciekawsze szczegóły. Zarzucono mi między innymi zabójstwo piątki uczniów z czego tylko dwa z nich były prawdą. Reszta to były groźby.

Szkoła w ostatnim czasie funkcjonowała coraz gorzej a wszystko dlatego, że o nią nie dbałem. Rihan i Henry może i mnie zastępowali jednak nie w ich obowiązku było zastępowanie mnie. Obaj mieli swoje życia a to, że w ogóle tutaj przychodzili świadczyło o tym, że im w jakimś stopniu zależało.

A przynajmniej takie zdanie miałem o Henrym Jamesie. Był bliskim przyjacielem mojego ojca, który po jego śmieci liczył na posadę dyrektora. A ja nie pogniewał bym się gdyby to on otrzymał ją w spadku.
Jednak mój ojciec zbyt sobie cenił potęgę naszej rodziny i za nic w świecie nie oddałby szkoły w ręce kogoś takiego jak James.

Kontynuowanie rodu Howardów było dla ojca czymś niezmiernie ważnym. I to był chyba jedyny powód dla którego utrzymywał mnie przy życiu. Mimo swojej szczerzej nienawiści do mnie. Trzymał mnie pod swoim dachem byleby dynastia była kontynuowana.

Zatrzymałem się przed drzwiami do gabinetu i chwilę zastanawiałem się czy chce w ogóle tam wejść. Jednak ostatecznie zdecydowałem się nacisnąć złotą klamkę.

- No proszę proszę - sarkazm w głosie Rihana był wyczuwalny z kilometra - A któż to zawitał we własnej szkole. W końcu znalazło się czas pomiędzy seksem a wciąganiem prochów by wypełnić obowiązki. - Ciemna brew wystrzeliła do góry.

- Ta, ja też się nie cieszę, że cię wiedzę, braciszku - przewróciłem oczami kierując się w stronę krzesła za biurkiem. - Gdzie Adelle? Miała tu być.

Odchyliem głowę do tyłu i przymknąłem oczy.

Nie było mnie tu raptem... Pięć dni. Chociaż za ostatnim razem jedyne co udało mi się wykonać z listy rzeczy do zrobienia było rozwalenie związku Scarlett i Rihana i dostanie od niego po mordzie. Nieźle.

- Grała mi na nerwach więc kulturalnie ją wyprosiłem - odpowiedział beznamiętnie - U zgaś tego peta do kurwy!

- Wyprosiłeś ją z mojego gabinetu? - uniosłem brwi - Zajebiście.

Rihan parsknął cichym oschłym śmiechem.

- A tak poważnie, to poszła gdzieś z Amber i Scarlett. Wspominały coś o jakimś szampańskim rozświetlaczu czy innym gównie.

- Japierdole, Amber też tu jest?

- Nie opuszcza Scarlett na krok - odpowiedział przewracając oczami - Gdyby mogła to by nawet z nią na lekcje chodziła.

Jescze tego brakowało. Nie dość, że wkurwiająca siostra mojego brata to i jeszcze jego milion razy bardziej wkurwiająca dziewczyna. A jeśli teraz się połączyły to stanowiły coś czego napewno nie chciałbym spotkać na swojej drodze.

Night of blood [Część 1] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz