ROZDZIAŁ SZÓSTY

57 5 1
                                    

 

"𝖶𝖤𝖫𝖢𝖮𝖬𝖤, 𝖲𝖮𝖭 𝖮𝖥 𝖯𝖮𝖲𝖤𝖨𝖣𝖮𝖭"

   Kocham biblioteczkę Annabeth.
Dziewczyna miała masę różnych książek i ku zaskoczeniu mnie, nawet te przyrodnicze. Z kolejnymi minutami pod jej nieobecność zdążyłam przeczytać masę kilku zdań na pożółych stronach książki i wcale mi się to nie znudziło. Kabina dzieci Aten a zwłaszcza część należąca do Chase, nawet dużych rozmiarów szafka zapełniona była takimi cudeńkami, dlaczego więc by nie skorzystać?

Jak wrócę do domu i do taty, pierwszym naszym wspólnym przystankiem będzie najbliższa biblioteka.

   ⸻ Panowie otwórzcie okno, już!

   Nagły i ku zdziwieniu również i przerażony głos Annabeth doszedł do moich uszu a ja podskoczyłam. Niestety książka która poprzednio leżała na moich kolanach spadła na mały korytarz pośrodku autobusu na co się skrzywiłam. Sapnęłam na samą myśl, że niczemu niewinne kartki mogły przeżyć zupełną masakrę a co gorsza potargać się.

    Rzuciłam krótki wzrok na moją przyjaciółkę z chęcią powiedzenia jej jak w inny sposób i zdecydowanie ciszej, mogła poprosić ale gdy tylko dostrzegłam jej stres, sama poczułam się nieswojo. Taki widok Annabeth był naprawdę rzadką rzeczą, mogę nawet powiedzieć czasami, że niemożliwą. Córka Ateny i strach; te słowa, przynajmniej jak dla mnie, były u niej jak dwa obce literki złożone w całość z innego języka.

    Nachyliłam się by sięgnąć po leżącą książkę, która całe szczęście przeżyła niebezpieczny atak   i czym prędzej schowałam ją do swojej torby siadając na swoje miejsce.

⸻ Annabeth?

    Dziewczyna tylko spojrzała się na mnie przestraszona a po chwili zamknęłam usta w prostą linię gdy usłyszałam dziwne skrzekoty z przodu autobusu.

   Świetnie.

   ⸻ O Demeter ⸻ szepnęłam nerwowo do siebie pod nosem gdy zauważyłam okropny zarys ciała Alekto, wstając z swojego miejsca a Percy i Grover od razu rzucili się na tylne okno by spróbować je otworzyć. Podeszłam bliżej Chase łapiąc ją za ramię gdy usłyszałam trzask tłuczonego szkła a ludzie wokoło zaczęli się ewakuować po usłyszeniu rozkazu od samego kierowcy ⸻ Jakim cudem się tutaj znalazła? Zresztą później mi powiesz, chodź.

     Odwróciliśmy się obie by jak najszybciej wyjść z pojazdu przez okno, ale gdy tylko zobaczyłam nadlatującą kolejną Erynie przysięgam, że niemal zeszłam na zawał.

   Czy raz nie mogą dać spokoju i nie nasyłać na nas takich potworów? Nie, bo przecież to bogowie.

    ⸻ Padnij!

    Percy i Grover czekając na nas aż również będziemy chciały wyjść z autokaru w ogóle nie zauważyli nadlatującej postaci i dopiero gdy zaalarmowałam na głos Grover odciągnął Jacksona chwilę przed tym aż okropna zmara nie wybiła sama nie wybiła kolejnej szyby lodując twardo na tylnych siedzeniach.

    Sięgnęłam do najmniejszej kieszeni torby na moim ramieniu wyciągając znajome ostrze gdy ciemne skrzydła potwora wskazywały na to, że niestety Erynia mimo niezbyt miękkiego zakończenia swojego lotu wciąż była cała. Mały nóż którego trzymałam w swojen dłoni był drobnym prezentem od matki jaki dostałam gdy po raz pierwszy udało mi się zapanować nad swoją mocą. Srebrne ostrze oraz rękojeść w kształcie niczym został owinięty drewnem nie było moją ulubioną rzeczą. Bardziej ucieszyłabym się z jakiegoś innego prezentu niż zaklętą broń, gdyż wtedy sądziłam że nigdy nie będę go potrzebować.

𝐆𝐎𝐋𝐃 𝐑𝐔𝐒𝐇 ᵖᵉʳᶜʸ ʲᵃᶜᵏˢᵒⁿ₁Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz