"𝖨 𝖠𝖬 𝖨𝖬𝖯𝖱𝖤𝖲𝖲𝖨𝖵𝖤 & 𝖳𝖨𝖫𝖫 𝖳𝖧𝖤 𝖤𝖭𝖣"
Nigdy nie wierzyłam w przesądy.
Zawsze jako dziecko w wieku siedmiu lat sądziłam, że zobaczenie czarnego kota czy trzynasty piątek nie mogą przynosić pecha. Brzmiało to dla mnie absurdalne, ale gdy trzecią minutę przyglądałam się trochę przerażona w kamienną różę posągu a potem na napis, nie wiedziałam już czy nie zacznę w to wierzyć. Biorąc pod uwagę to, że właśnie dziś był piątek trzynastego.Ostatnim muśnięciem rysika mojego ołówka skończyłam przemalować dziwny napis zaraz obok szybkiego szkicu rysunku posągu. Nie wiem czemu to zrobiłam. Nie wiem także co oznaczały te dziwne nacięcia po lewej stronie twarzy, ten napis i wygląd posągu. Oraz dlaczego z wszystkich kamiennych postaci nie patrzy przerażona w którąś w stron, tylko na kwiat jaki trzyma.
Zastanawiało mnie również dlaczego róża którą dała mi Meduza sprawiła, że na mojej krwi powstały dziwne jasne plamy. Tak jakby były zatrute, ale jednak nie zatrute.
Podkręciłam głową odwracając wcześniej utkwiony w kobiecie wzrok, chowając szybko notatnik i wstając. Słyszałam poprzednio rozmowę reszty przyjaciół oraz to jak Percy zabił Meduzę, jednak nie odważyłam się wtedy opuścić kamiennej postaci z niewiadomych przyczyn. Tak jakby jakaś siła mnie do nieba przyciągała, co jest absurdalne.
Podkręciłam głową gdy przez chwilę pojawiły mi się mroczki przed oczami, możliwie przez to, że za szybko wstałam. Kierując w kierunku wyjścia wciąż obserwując czujnie wszystko dookoła, napotkałam stojącą sztywno znajomego satyra. Zmarszczyłam brwi zastanawiając się czemu nie jest z resztą, ale gdy dostrzegłam dlaczego tak stał patrząc smutno na posąg innego satyra, podeszłam do niego cicho. Uśmiechnęłam się z współczuciem do niego, kładąc dłoń na jego ramieniu.
Nawet jego wujek Ferdynand padł atakowi Meduzy.
Wkrótce kroki pozostałych naszych przyjaciół zbliżyły się do nas a pierwsza odezwała się Annabeth.
⸻ Co się stało?
Grover wziął oddech nie spuszczając wzroku z widoku przed sobą a Percy z Annabeth stanęli obok nas.
⸻ Wujek Ferdynand.
⸻ No nie...
⸻ Grover przykro mi strasznie.
⸻ Dalej niż tu nie dotarł. Ale zobaczcie nie wygląda jak reszta on... Nie ma na twarzy strachu ⸻ sięgnęłam do torby wyciągając paczkę chusteczek podając jedną z nich jemu gdy jego oczy znacznie się zaszły łzami. Uśmiechnął się z wdzięcznością zanim nie wyprostował się udając, że wcale przed chwilą mógł naprawdę mocno się rozpłakać ⸻ Użyliście głowy Meduzy do pokonania Alekto?
⸻ Tak.
Zdjęłam dłoń z jego ramienia, wciąż przypatrując się wyrazu twarzy skamieniałego dorosłego satyra przede mną, walcząc z ochotą spojrzenia po raz kolejny w stronę tej która jeszcze bardziej mnie interesuje.
⸻ To super. To był właściwy ruch ⸻ Grover wygrał swoje powieki chusteczką zanim schował ją do kieszeni spodni, obracając się do tyłu ⸻ Przydałoby się zbierać. Za chwilę będzie ciemno.
⸻ A co zrobimy z tą głową? Trzeba ją zostawić w tej czapce by nie została znaleziona przez nikogo, tutaj w piwnicy.
Jackson spojrzał w stronę Annabeth, która jedynie kiwnęła głową zanim sama nie odezwała się nieco nieprzyjaźnie.
Zadziwiająco dzwne, że zgodziła się oddać nawet w ważnym celu wartościowy dla niej prezent.
⸻ Jasne, pogadamy teraz o ważniejszej kwestii?
CZYTASZ
𝐆𝐎𝐋𝐃 𝐑𝐔𝐒𝐇 ᵖᵉʳᶜʸ ʲᵃᶜᵏˢᵒⁿ₁
Fanfiction" chodzą plotki po obozie że moja matka miała romans z Apollo, z tąd też ta zajawka do tej muzyki i sztuki. Absurdalne, ale ja kocham tą plotkę, śmieszy mnie bo wiem, że nigdy to nie miało miejsca. ...