Rozdział XLIV

15 4 0
                                    

Asher                                               ⁶/¹⁰

Wstałem o 9, Lea jeszcze spała, więc stwierdziłem, że zrobię śniadanie.

W kuchni robiłem jajecznicę, gdy nagle coś usłyszałem.

-Lea wstałaś?

-Lea!

Może to ktoś na zewnątrz. Nie przejąłem się tym i dalej robiłem jajecznicę.

Nałożyłem porcje na talerz i usiadłem na wyspie kuchennej.

Znowu usłyszałem jakiś szmer co tu się kurwa dzieje.

-Lea to Ty?

Cisza. Zjadłem i poszedłem to sprawdzić.

Na piętrze nikogo nie było poza, Leą która spała.

Coś było nie tak. Odwróciłem się i dostałem czymś mocno w głowę.

Nie wiem ile minęło czasu, ale obudziłam się przywiązany do krzesła w piwnicy.

Nic nie było wkoło mnie.

-Obudziłeś się jak dobrze. usłyszałem zmodyfikowany głos.

-Co odemnie chcesz? Próbowałem być spokojny.

-Od ciebie? Nic Asher, ale od twojej zjebanej koleżaneczki już tak.

Zaczął się śmiać kurwa.

-Słodkich snów.

Zaczął się znowu śmiać, ale tym razem wstrzyknął mi coś do żyły.

Zasnęłem.

***

Sorki ze taki krótki, jutro będzie dłuższy.

Do następnegoo!

INCONNUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz