Rozdział 14 - Wydarzenie roku '87

23 3 3
                                    

Nowy Jork, USA, 2001 rok

Dziennikarka prawdopodobnie po raz pierwszy od początku wywiadu otworzyła usta ze zdziwienia. Zaczęła przeżywać tę historię bardzo osobiście, odkąd dowiedziała się, o kogo konkretnie chodziło.

– Gilbert musiał być wściekły, kiedy mu powiedzieli – wtrąciła. – W końcu wyszło na jaw kolejne kłamstwo bliskiej mu osoby. Przecież Joseph nie zaczepił Josie tylko po to, żeby się dowiedzieć, co wymyśliła cztery lata wcześniej. Byli w sobie zakochani. Liczył, że po zerwaniu wszystko pójdzie w zapomnienie, a jednak los bywa złośliwy…

Po tym reżyser skarcił ją za zbyt subiektywne prowadzenie wywiadu.

– Właśnie w tym rzecz – odparła Ania mimo to. – Dlatego nazwałam Gilberta największym pechowcem. Podbił Josephowi oko, a po tym akcie agresji zaczął powoli godzić się z sytuacją, jak to często bywa u facetów. A jednak musiał usłyszeć TO. Joseph miał mieć dziecko z dziewczyną, która mu to wszystko zrobiła. Proszę mi wierzyć, kiedy powiem, że Gilbert to typ człowieka, który wybaczyłby naprawdę wiele, ale mieszkanie w jednym domu z Josie Pye początkowo nie należało do łatwych doświadczeń. Nie dlatego, że cokolwiek mu utrudniała. Była wzorową bratową i matką dla jego bratanka. Po prostu za każdym razem widział w niej to, co mu zrobiła. Ich relacja zmieniła się nagle i to w dniu ślubu. Nikt poza Josephem nie wie, dlaczego. Nie powiedzieli ani mi, ani swoim rodzinom, ani nikomu innemu. Po tym wszystkim zdołali jakimś cudem stać się przyjaciółmi i to zdumiewa mnie najbardziej.  W każdym razie, ze ślubu tej dwójki wynikło jeszcze coś ważnego. Miałam okazję, po bardzo długiej przerwie, znów spotkać się z Gilbertem. Bo, owszem,  byłam zaproszona. Nie bezpośrednio, ale… najważniejsze, że się tam pojawiłam. Musiałam mu o sobie przypomnieć.

Avonlea, Kanada, lipiec 1987 roku

Skandaliczna wieść o ciąży Josie rozeszła się po całym mieście jeszcze w sierpniu osiemdziesiątego szóstego, skutecznie przyćmiewając plotki związane z Gilbertem. John i Anabelle przez tydzień wstydzili się wychodzić z domu. Kobieta wzięła nawet w pracy zwolnienie, byleby nie musieć nikomu tłumaczyć, co nawyprawiał jej starszy syn. Zważywszy na to, że w nadchodzących miesiącach zachowanie Gilberta w żaden sposób nie wskazywało na to, by poprzednie plotki były prawdziwe, szala przechyliła się na jego korzyść. Zaczęto znów postrzegać go pozytywnie, w przeciwieństwie do Josepha. Powszechnie mówiono, że oskarżał brata o bezeceństwa, które zmyślił, żeby ukryć własne – w ten sposób zło, które wyrządził, powróciło do niego jak bumerang. Młodszy Blythe nie musiał nawet kiwnąć palcem, by tak się stało. Publicznie nie powiedział na jego temat ani jednego złego słowa i nie poczynił żadnych kroków, by się zemścić. Postanowił cierpliwie czekać, aż ludzie zauważą, że nie zrobił nic złego i mu się to opłaciło.

Kilka miesięcy zajęło państwu Blythe tłumaczenie synowi, że we współczesnym im społeczeństwie niewzięcie ślubu z kobietą, która nosiła jego dziecko, byłoby co najmniej podłe, przede wszystkim wobec niej. Do końca życia miałaby reputację rozwiązłej i prawdopodobnie nigdy nie znalazłaby już męża, co stanowiło problem, jeśli chciała kiedyś założyć rodzinę. Wytykanoby ją palcami. On z kolei nie poniósłby zbyt wielu konsekwencji. Początkowo z pewnością ludzie by mu to wypominali, musiałby też płacić alimenty, ale na dłuższą metę nie byłby wykluczony towarzysko i nie miałby problemu ze znalezieniem żony. Ta publiczna krytyka i niechęć ludzi wobec niego były tylko chwilowe i każdy zdawał sobie z tego sprawę. Niestety wciąż funkcjonujący, niepisany patriarchat nie działał tu na korzyść Josie.

To nie tak, że Joseph chciał tym samym wyprzeć się swojego dziecka. Wręcz przeciwnie, zamierzał aktywnie uczestniczyć w jego wychowywaniu i wspierać w tym Josie nie tylko finansowo. On po prostu nie chciał wiązać się na stałe z kobietą, która tak bardzo skrzywdziła jego brata. W końcu w złości nie wytrzymał i użył tego argumentu w kłótni z rodzicami, którzy nie mieli o niczym pojęcia. Joseph wreszcie opowiedział im całą tę historię, prosząc, by nie mówili Gilbertowi, że się dowiedzieli. Dzięki temu znacznie lepiej rozumieli zachowanie obu synów.

Somebody to Love - ShirbertOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz