Rozdział 17

5 0 0
                                    




Scarlett Hernandez


Jechaliśmy w całkowitej ciszy. Kilka razy znany mi Asher przyglądał mi się kątem oka. Kiedy zauważyłam, że zaraz jest skręt na ulicę, na której mieszkałam wraz z Milą poczułam spokój chodź zastanawiałam się, dlaczego Asher nic nie mówił to co miał do powiedzenia. Kiedy już byłam gotowa do skrętu mężczyzna jednak nie zdecydował się skręcić. Od razu odwróciłam głowę i wbiłam wzrok ku mężczyźnie, lecz on nie robił żadnego ruchu. 

- To nie droga do domu. - Odezwałam się surowym tonem.

- Wybacz, ale nie jedziemy do domu. - Odpowiedział na co ja zrobiłam wielkie oczy. - Chyba nie myślałaś, że porozmawiamy u ciebie w domu?

- Dokładniej to w domu mojej przyjaciółki. - Powiedziałam na co ten w końcu spojrzał na mnie. - W takim, gdzie będziemy rozmawiać?

Uniósł kącik ust. 

- U mnie w apartamencie. 

- Słucham? - Zapytałam z niedowierzaniem.

- Problem z słuchem? - Dogryzł na co podniosłam brwi. - Poza tym nie marudź.

Przeniosłam wzrok na drogę. 

- Nie marudzę. - Rzuciłam nagle.

- Zachowujesz się jak obrażona nastolatka. - Przeniósł wzrok na mnie po czym znów na drogę.

Zachowałam milczenie i postanowiłam już z nim nie rozmawiać.


***


Nie spodziewałam się, że jebany apartament będzie na prawie samym końcu cholernego Malibu. Martwiłam się, ponieważ byłam stu procentowo przekonana, że mężczyzna nie zawiezie mnie do domu. Kiedy wyszłam z auta zauważyłam duży szklany wieżowiec. Asher wykonał jaki sam ruch po czym stanął u mego boku. Zerknął kątem oka po czym ruszył do środka, a ja wraz za nim. Kiedy omineliśmy recepcję weszliśmy od razu do winy. Podążaliśmy w ciszy przy czym jednakże ja szłam za mężczyzną. Po dłuższej chwili znajdowaliśmy się już przy dzwiach apertamentu Asher, dokładniej to tak przeczuwałam, ponieważ się zatrzymał, a znajdowaliśmy się na prawdę wysoko, a nie ukrywam, że powoli zaczęły mnie boleć stopy. Nie dość, że chodziłam dużo w pracy, gdzie serio byłam już zmęczona. To jeszcze mężczyzna, który zaoferował mi nie planowane spotkanie, a ja jak głupia oczywiście nawet nie odmówiłam. Dlaczego? Sama nie wiem. 

Asher otworzył dziwi oraz od razu mnie w nich przepuścił. Weszłam, a kiedy otworzyłam szeroko oczy zaniemówiłam. Na środku wisiał ogromny żyrandol, a przede mną znajdowała się szklana ściana, która niesamowicie oddawała vibe miasta i wszystkie oświetlone budynki wyglądały tak pięknie, że sam ich widok zapierał dech w piersiach. Mężczyzna minął mnie pewnie przy czym zdjął swoje eleganckie buty i swoją marynarkę. Zrobiłam jeden krok do przodu, kiedy zobaczyłam, że facet siada na dużej, na prawdę wręcz ogromnej białej kanapie i daje mi znakiem ręki, że mam również zająć miejsce koło niego.

- Więc o co chodzi? - Zaczęłam pierwsza. 

- Za kilka dni w Francji odbywa się zwany "tydzień mody", gdzie również odbędzie się pokaz mody, który organizuje. - Zaczął, a ja zaczęłam uważnie go słuchać. - Do tego dnia trzeba zrobić, aż pięć kreacji, a niestety Ezra został sam. 

- Dlaczego. - Zapytałam patrząc na Ashera.

- Tak czasami bywa w firmie. - Odpowiedział krótko tak jakby nie chciał się tłumaczyć. - Przyjaciel mówił mi, że doradziłaś mu dekolt.

Uśmiechnęłam się delikatnie przypominając sobie spotkanie z Ezrą.

- Tak to prawda.

- Po wielkich przemyśleniach i namawianiu mnie na tą decyzję. - Zamilkł, a ja nie do końca wiedziałam o co mu chodzi. - Jezu, nie wiedziałem, że to będzie, aż tak trudne.

- Co takiego? Że nie umiesz coś z siebie wydusić.

- Czy... 

- Czy?

- Czy chciałabyś pomóc w przygotowaniu kreacji? - Zapytał w końcu, lecz nie patrząc mi w oczy tak jak ja to robiłam.

- Pytasz poważnie? -  Spytałam.

- No chyba nie na żarty. - Powiedział sarkastycznie na co ja przewróciłam oczami, ponieważ na prawdę nie wierzyłam, że po tej całej akcji, która wydarzyła się dwa tygodnie temu może zapytać mnie o coś takiego.

- Po pierwsze do tego musisz mieć zaufanie do pracownika, a z tego co, zauważyłam do mnie tego zaufania nie masz i nie obdarzasz mnie sympatią. - Powiedziałam poprawiając swoją pozycję. 

- To tylko tydzień, a my z resztą rzadko będziemy się widzieć. - Odezwał się po chwili ciszy.

Przemyślałam szybko jego słowa po czym odparłam: 

- Mogę zabrać Milę?

Wiedziałam, że nie wytrzymam drugiej rozłąki z przyjaciółką. Poza tym wolałam mieć kogoś komu ufam przy moim boku. Co, jeśli mężczyzna znowu mnie zrani i porzuć? Asher wywrócił oczami po czym, kiedy zauważył moje wpatrujące się w niego oczy uśmiechnął się delikatnie, lecz dalej jego mina była dość surowa. Szczerze? Nie wiedziałam, jak go rozgryźć. 

- Zgoda. - Odpowiedział krótko.

JournalistOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz