Rozdział 15

12 1 0
                                    




Scarlett Hernandez


Ostatnie dwa tygodnie spędzam w Malibu. Oczywiście dalej mieszkając u Mili. Z pracy dziennikarki zrezygnowałam, a raczej po części zostałam zwolniona. Wolałam unikać sytuacji, która wydarzyła się w Paryżu, lecz, aby pomagać finansowo Mili w rachunkach i tym podobnym zatrudniłam się jako kelnerka do jednych z pobliskich klubów dla bogaczy. Co prawda upadłam na samo dno, lecz nie byłam stu procentowo przekonana z tobą pracą. Głównie to nie ja sama ją sobie załatwiłam, a kolega Mili, który znał się z właścicielem lokalu. Klub płacił naprawdę dobrą pensję na co bardzo szybko poleciałam, dlatego, że nie miałam swoich pieniędzy. Z rodziną tak jak kontaktu nie było, tak nie ma do dziś. Po tylu próbach myślenia tupu "a może się zmienili" wcale nawet się nie odzywając stwierdziłam, że czas o nich, zapomnieć.

A L E C Z Y N A P E W N O?

Dziś miałam nocną zmianę co oznaczało jeszcze bardziej pianych ludzi niż za dnia. Liczyłam się z tym, ponieważ już w takim świecie żyjemy i na to nic nie poradzimy, a niestety czasy się zmieniają. Obeszłam budynek, aby wejść wejściem dla personelu. W szatni przywitała mnie Layla, która była trochę starsza ode mnie, lecz bardzo sympatyczna. Była dość niską osobą. Miała czarne długie opadające na twarz włosy wraz z brązowymi oczami. Podeszła do mnie, a następnie złożyła mi na moich polikach buziaka na znak powitania

. - Cię też dobrze widzieć Layla. - Powiedziałam uśmiechnięta w stronę kobiety. Szatynka od mojego pierwszego dnia pomagała mi z wszystkim, kiedy miałam problemy.

- Szef jest wkurzony. Lepiej chodź szybko się przebrać. - Uprzedziła mnie szybko.

- Coś się stało?

- Coś idzie nie po jego myśli, nic więcej nie wiem. - Powiedziała przytrzymując mi dziwi do szatni.

- Niedobrze. - Wymruczałam.

Zdjęłam zieloną koszulkę wraz z niebieskimi spodenkami, które cieszyłam się, że jeszcze mogę ubrać. Wiedziałam, że jak przyjdzie jesień będą niestety deszczowe dni i nie będę mogła cieszyć się z letniej pogody. Ubrałam czarną koszulkę z napisem restauracji wraz z czarną krótką spódniczką. Spięłam włosy i nałożyłam kelnerską nerkę, w której znajdował się długopis, notes wraz z innymi przedmiotami. Wyszłam z szatni wraz z towarzyszącą mi Laylą po czym skierowaliśmy się obie w stronę baru. Kiedy weszłam za bar od razu zauważyłam mnóstwo ludzi, którzy już składali swoje zamówienia. Na szczęście to nie ja musiałam je przymować. Wraz z Laylą, która podała mi długą kartkę z wydrukiem planu, które stoliki będę dziś obsługiwać. Jednakże, kiedy spojrzałam jeszcze raz za bar usłyszałam charakterystyczny dzwonek, który oznaczał nowego gościa. Ku moim oczą zauważyłam wchodzącą szatynkę, która po mimo, że już nie pracujemy nie odwróciła się ode mnie. Co prawda nie widziałam się z Alison tak często, ponieważ każda z nas miała swoje życie, a ona miała najwięcej pracy. Dziewczyna została w firmię dziennikarkiej, ponieważ pracowała już tam kilka lat. Poza tym nie chciałabym, aby zrezygnowała z posady przeze mnie, a dobrze wiedziałam, że ta myśl również chodziła dziewczynie po głowie.

Alison szła uśmiechnięta w stronę baru.

- Tak dobrze cię widzieć! - Powiedziała ucieszona.

- Nie spodziewałam cię ciebie. - Powiedziałam posyłając uśmiech.

- Zamówię coś do picia. - Odezwała się po czym przeniosła wzrok na kolejkę.

- Jasne w wolnej chwili przyjdę do stolika.

Skupiłam wzrok na kartce z rozpiską stolików i zapamiętałam jakie stoliki dziś obsługuje. Na szczęście nie było ich dużo, lecz jednym z nich był między innymi Alison. Przygotowałam tacę po czym poczekałam na napoję, które za chwilę muszę podać do stolika.

JournalistOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz