Rozdział 4

32 4 0
                                    




Scarlett Hernandez

Wracając do domu myślałam o mężczyźnie i o tym, że nawet nie spytałam go o imię. Postanowiłam nie myśleć, a przynajmniej się muszę przestać, ponieważ na sto procent już nigdy więcej go nie spotkam prawda? Weszłam do mieszkania zostawiając kluczę na białej komodzie, która znajdowała od razu na korytarzu. Zdjęłam buty, a następnie ruszyłam do salonu, gdzie zauważyłam siedzącą przyjaciółkę na kanapie oglądającą Gossip Girl. Od razu ruszyłam do dziewczyny zajmując miejsce koło niej. Wraz z Mila kochaliśmy ten serial. 

- O wróciłaś już? - Odezwała się dziewczyna, kiedy zajęłam miejsce. Przy dziewczynie niespodziewanie zauważyłam butelkę wina, od razu skinęłam głową, bo Mila nigdy nie piła bez okazji tym bardziej sama, no chyba, że coś się stało.

- Mogłabym spytać to samo. - Odezwałam się cwanie. - Czemu pijesz sama?

Zmarszczyłam brwi, kiedy zauważyłam, że do oczu przyjaciółki napływają łzy.

- Hej Mila, nie płacz. - Zarzuciłam ręką na ramiona dziewczyny. - Co jest? 

- Znowu to zrobił Scarlett. - Spojrzała na mnie szklanymi oczami. - Znowu wolał kolegów.

Wiedziałam, że Caleb jest mega świnią, ale nie wiedziałam, że tak taką. Mila była najważniejszą osobą w moim życiu i czułam się winna za to, że nie zauważyłam tego jak bardzo ją ranił. Widziałam ją jako tą uśmiechniętą. 

- Jak to znowu?

- Nie mówiłam, ponieważ wiedziałam, że masz inne problemy. Tym bardziej wiedziałam jakie masz zdanie o Calebie. - Szlochała. - Gdziekolwiek mnie zabierze zawsze są tam jego kumple. Tym razem też tak było, weszliśmy na sale kinową, a tam już miejsca zajmowali Luca z Harrym. 

- Mila mogłaś mi powiedzieć, kochana. - Powiedziałam smutkiem.

- Wolałam być sama, przepraszam. - Powiedziała ocierając swoje łzy chusteczką. - Ale co ja będę płakać, nie mogę. Trzeba żyć dalej trudno.

- Masz rację, jesteś zbyt za ambitna na takiego gnoja. - Stwierdziłam. - Pomimo wiem, że go kochasz. - Dodałam, kiedy zauważyłam wzrok brunetki.

- Jak kocha to wróci. - Powiedziała Mila na co ja przewróciłam oczami. 

- Chodź do kuchni, poszukamy czegoś dla mnie dobra? - Spytałam. Mila pokiwała głową następnie wstaliśmy, przy czym wzięłam butelkę wina, a kiedy byliśmy już w kuchni wyjęłam kieliszki i nalałam pozostała zawartość. Przyjaciółka odpaliła swój laptop, a następnie szukaliśmy ofert, których swoją drogą było całkiem sporo, lecz nic w moim guście. Wiem, że żadna praca nie hańbi, lecz jako, że szukałam tak jakby swojej pierwszej prawdziwej pracy chciałam, aby była ona komfortowa dla mnie i chciałam po prostu czuć się w niej dobrze. Kiedy minęło już około trzydzieści minut moje jak i Mili oczy zamykały się na sam widok nowych ofert, ale kiedy brunetka leciała, leciała dalej i w końcu zobaczyła ofertę dziennikarki od razu podskoczyła w miejscu.

- Zobacz. - Powiedziała nagle na co ja przybliżyłam zmęczone oczy bliżej do ekranu, aby się dokładanie się przyjrzeć. Dostrzegłam wtedy tą samą pracę co wtedy przeglądałam w telefonie.

- Widziałam już ją. - Powiedziałam patrząc ciągle w ekran. 

- I nic nie mówiłaś. - Zapytała zdziwiona.

- Nie przeglądałam jej tak dokładnie. - Odparłam.

- Rozumiem, więc przeglądniemy ją razem. - Powiedziała klikając w ofertę. Kiedy ją widziałam zdawało mi się, że nie miała ona napisu "PILNE" tak jak miała to teraz. Mila od razu sprawdziła tą firmę, zajmowała się ona głównie sporymi wyjazdami i kontraktami zagranicznymi, które głównie graniczyły z biznesmenami jak i modą. Nie widziałam siebie jako dziennikarka, lecz w tej pracy mogłabym nabrać pewności siebie poprzez prowadzenie wywiadów z największymi korporacjami. 

- Wygląda dobrze. - Stwierdziła drapiąc się po brodzie.

- Jest mały problem. - Szepnęłam. - Jak widzisz pierwszy wyjazd jest do Francji.

- Ale to tylko na trzy dni. - Przerwała. - Zwiedzisz sobie, zrobisz to co będziesz miała do zrobienia i wrócisz.

- Nie znam języka Mila. - Szczerze nie wyobrażałam sobie niedogadywanie się z ludźmi. - Nawet podstaw. - Dodałam poważnie.

- Czy ty myślisz, że w Media Specter, każdy zna różne języki świata? - Spojrzała na mnie. - No nie, przecież i tak na pewno ktoś musi po Angielsku.

Przyznałam dziewczynie rację. Fakt faktem dobrze mówiła, lecz był jeszcze większy problem.

- Jest jeszcze coś. - Zaczęłam po czym pokazałam dziewczynie palcem napis "Na start prosimy o przygotowanie sobie trzydziestu tysięcy dolarów". - Nie ma szans Mila, skąd wezmę tyle forsy.

- To proste. - Stwierdziła. - Ja ci dam.

Szeroko otworzyłam oczy, przecież ja ją zaraz zabije.

- Co? - Zapytałam zszokowana. - Mila to jest trzydzieści tysięcy dolarów. 

Z wrażenia, aż odjechałam krzesłem do tyłu. 

- Wiem słyszałam oraz umiem czytać. - Dziewczyna naprawdę mówiła poważnie. - Przeczytałam też, że to się zwróci i dostaniesz więcej, jeśli wyrobisz się w swojej pracy.

- Oddasz, kiedy będziesz miała. - Dodała.

- Jesteś totalnie szalona. - Stwierdziła.

- Wiem, ale przecież ktoś musi być w tej przyjaźni prawda? - Rzuciła rozbawiona z uśmiechem, szybko złożyła podanie do pracy wysyłając wszystkie moje dane. Firma powinna dać znać mi w ciągu trzech dni, a ja w końcu zaczęłam się usamodzielniać.

Może niedosłownie.

Ale w końcu mam pracę.

Jesteś duma mamo?


Od autorki: Co sądzicie? Dziękuje za każdą daną gwiazdkę. Buziaki, Nikola..

JournalistOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz