Rozdział 18

4 0 0
                                    




Scarlett Hernandez


Od mojej ostatniej rozmowy z Asherem minęło już naprawdę sporo czasu. Powtarzałam mu ciągle, że chce wracać do domu, lecz on twierdził, że mogę przespać się tutaj, a jutro zgarniemy moją przyjaciółkę i bagaże, które nawet jeszcze nie zostały spakowane. Sama nie wiem, dlaczego odpuściłam dalszą rozmowę i po prostu zostałam siadając na kanapie. Przez ten czas mężczyzna zdążył się zamknąć w innym pokoju. Przez chwilę myślałam, że unika mnie i już po prostu nie chce ze mną rozmawiać, lecz kiedy pisałam wiadomość dla Mili, aby się nie martwiła i spakowała. Zapewniłam też, że na spokojnie jutro sama zapakuje swoje rzeczy oraz wszystko jej wyjaśnię. Siedząc przez ten cały czas na kanapie w tej samej pozycji miałam wrażenie, że minuty stawały się wiecznością. Jednakże, kiedy usłyszałam od kluczenie dziwi odwróciłam się natychmiastowo. Wtedy zobaczyłam Asher, który po długim czasie raczył w końcu wyjść.

- Co robiłeś tyle czasu? - Zapytałam z poważną miną.

- Pracowałem. - Odpowiedział natychmiast.

- Tyle czasu? - Podniosłam brew, a kiedy on spojrzał na mnie swoimi olśniewającymi zielonymi oczami zalała mnie fala gorąca.

- Wybacz. - Powiedział dalej wbijając we mnie swój wzrok. - Z wszystkich kobiet w moim życiu jesteś najbardziej irytująca.

- W twoim życiu?

Wbił wzrok w podłogę tak jakby nie przemyślał tych słów.

- Jesteś irytująca. - Odezwał się nagle.

- Dużo miałeś kobiet? - Zapytałam z czystej ciekawości.

- Nie wiem, czy starczyłoby ci palców, aby je policzyć. - Spojrzał kątem oka znów w moją stronę z lekkim uśmiechem.

- Zabawne. - Opowiedziałam sarkastycznie.

- Dość pytań. - Zaczął. - Idziemy na kolację.

Otworzyłam szerzej oczy.

- Zabierasz mnie na randkę Lambercie? - Spytałam zabawnie.

- Nie, po prostu jestem głodny. - Uśmiech, który miałam na twarzy automatycznie zszedł. Zdałam sobie sprawę, że z tym człowiekiem nawet nie można zażartować. Albo to ja po prostu nie umiałam? Wstałam z kanapy po czym ruszyłam w stronę korytarza, aby ubrać swoje buty.

- Chyba nie zamierzać iść tak? - Spojrzał na mnie po czym ja zmarszczyłam brwi i spojrzałam na swój ubiór. Przeniosłam wzrok na mężczyznę. - Do restauracji?

Rzeczywiście moje spodenki nie nadawały się na kolację szczególnie do restauracji, lecz ja nie miałam nic innego na przebranie. Nawet głupiej piżamy.

- Nie mam nic na przebranie. - Odparłam.

- Ojej. No cóż byłem na to przygotowany. - Ruszył do jeszcze innego pokoju.

- Ach tak?

- Mhm. - Kiedy Asher wynurzył się zza rogu mój wzrok od razu powędrował na przepiękną kreację, którą miał zawiśniętą na swoim ramieniu.

- Oszalałeś? - Zapytałam.

- A wyglądam ci jakbym oszalał? - Odbił piłeczkę podając mi sukienkę.

- Przecież ona na sto procent była bardzo droga. - Odparłam, kiedy dostrzegłam z bliska diamenty.

- Pieniądze nie grają roli. - Odpowiedział stanowczo na co ja już nie się nie odzywałam, lecz czułam się nieswojo? Nigdy w życiu nie miałam na sobie sukienki z diamentem. Szłam ku łazienki na co Asher szybko dodał: Pośpiesz się.

Kiwnęłam głową po czym weszłam do łazienki, która zrobiona została z białego marmuru. Zdjęłam z siebie rzeczy, które miałam na sobie i ubrałam przepiękną białą kreację. Zielone małe diamenty, które przepięknie się mieniły dodawały jej to coś. Przylegająca sukienka z długim rękawem pięknie podkreślał moją figurę, a stonowany, lecz trochę wycięty dekolt podkreślał moje piersi. Poprawiłam jeszcze dłońmi swoje włosy i wyszłam z łazienki. Kiedy doszłam do dostrzegłam, że zmienił swój garnitur na bardzo ciemny zielony. Uśmiechnęłam się delikatnie na myśl, że zmienił to, aby nasze stroje ze sobą pasowały, a kiedy poczułam, że śledzi mnie wzrokiem mój uśmiech nie był już delikatny, a szeroki i szczery.

- Pięknie wyglądasz. - Skomentował.

Pięknie wyglądasz.

- Dziękuje. - Odpowiedziałam skromnie.

Asher otworzył dziwi po czym od razu przepuścił mnie w nich. Niedługo później przeszliśmy korytarze i recepcje. Kiedy wyszliśmy z budynku zobaczyłam przed sobą dużą białą limuzynę, a z niej wychodzącego szofera. Podejrzliwie spojrzałam na Asher, który stał z cwaniackim uśmiechem. Kierowca otworzył nam dziwi po czym weszliśmy do limuzyny, a ja czułam się pierwszy raz w życiu jak księżniczka. I nie wiedziałam czy to dobrze.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 05 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

JournalistOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz