6

144 16 20
                                    


Hej w tym tygodniu, w ramach wyjątku rozdział nieco wcześniej. Weekend zapowiada się bardzo intensywnie, więc bardzo prawdopodobne, że nie miałabym czasu żeby go wrzucić. Zatem zapraszam do czytania.

Pozdrawiam

Arancia85



Po upojnej nocy nadszedł nowy dzień. Alec cieszył się, że nie będzie go musiał spędzać w samotności. Michael nie poszedł do pracy, tak jak poinformował go poprzedniego dnia.

Czas mijał im bardzo miło i przyjemnie do czasu, aż telefon Michaela oszalał. Co chwilę przychodziły do niego jakieś SMS. Potem ktoś natrętnie próbował się do niego dodzwonić. Początkowo skutecznie go ignorował, ale w końcu nie wytrzymał i wyjął aparat z kieszeni.

Jego twarz pobladła i spłoszonym wzrokiem spojrzał na Aleca.

– Przepraszam, to z pracy. Chyba muszę odebrać, bo nie dadzą mi spokoju – powiedział i wyszedł do sypialni, gdzie spędził dobre pół godziny.

Wyszedł stamtąd zdenerwowany. Sielski nastrój prysł.

– Coś się stało? – zapytał zaniepokojony.

– Nic, z czym nie poradziliby sobie beze mnie – odparł Michael, starając się zbagatelizować całą sprawę.

– Jeśli twoja obecność jest konieczna, to jedź. Ja sobie poradzę – zaproponował Alec, widząc, że Michael nie jest z nim do końca szczery.

– Nie po to siedziałem tam wczoraj tyle godzin, żeby teraz znowu mnie wzywali – odparł nieco opryskliwie – nie jestem jedyną osobą odpowiedzialną za ten projekt – dodał nieco spokojniejszym tonem.

– W takim razie... – podjął Alec, ale przerwał mu sygnał komórki Michaela.

Mężczyzna przeklął i sięgnął po aparat.

– Znowu z pracy – wyjaśnił.

– Odbierz. Widocznie nie mogą się bez ciebie obejść – odparł znużonym tonem.

Michael ponownie wyszedł, a on usiadł na kanapie i włączył telewizor. Jeśli tak miał wyglądać ich wspólny dzień, to już chyba wolał spędzić go tak, jak wczorajszy. Włączył jakiś durny program, niby na niego patrzył, ale i tak co rusz wyłapywał podniesiony głos Michaela dobiegający z sypialni.

Jeszcze nigdy nie słyszał, żeby mężczyzna uniósł głos, a co dopiero na kogoś krzyczał.

Gdy do niego dołączył, był wyczerpany.

– Michael... – podjął Alec.

– Nawet nie zaczynaj. Nie pojadę tam. Nie dzisiaj. Zresztą już wyłączyłem telefon. Nie będą nam przeszkadzać.

– Nie będziesz miał przez to problemów? – zapytał zaniepokojony.

Nie chciał, żeby z jego powodu Michael narobił sobie kłopotów.

– A w życiu. Beze mnie ten projekt by upadł. Jutro będą mnie błagać na kolanach, żebym go dokończył.

– Jesteś pewny? – zapytał.

Wiedział, że nie ma ludzi niezastąpionych, a skoro Michael tak z nimi pogrywał, mogli chcieć się go pozbyć.

– Tak – odparł prosto i dobitnie, jednak jego mina pozostała strapiona.

Alec przysunął się bliżej niego i go objął.

– Jesteś strasznie spięty – zauważył – może zrobię ci masaż? – zaproponował

ATLANTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz