9

175 15 34
                                    


Kochani, wróciłam do życia szybciej niż się spodziewałam.
Mamy rozdział 😱, aż się sama dziwię, że jednak dałam radę. Zatem bierzcie i czytajcie i proszę mnie nie bić bo jestem niedysponowana 🤣😈

Na resztę soboty i całą niedzielę zaszył się w gabinecie. Przeglądał nagromadzone przez ostatni tydzień dokumenty. Czytał raporty i korygował powstałe w nich nieścisłości.

Izzy nie była zadowolona z jego niesubordynacji, ale wiedziała, że nic nie jest w stanie odciągnąć go od pracy. Jedyne co ją zastanawiało to jego dziwne zachowanie od czasu powrotu z Atlanty. Zazwyczaj wracał wypoczęty i zrelaksowany. Tym razem wyczuwała w nim napięcie, którego nie był w stanie przed nią ukryć.

Miała ochotę porozmawiać z nim, co było tego przyczyną. Może wydarzyło się tam coś nieprzyjemnego, co sprawiło, że Alec był tak zestresowany. Nie wiedziała, jak zacząć rozmowę na ten temat. Brat zawsze szybko i dobitnie ukracał jej zapędy, gdy próbowała dowiedzieć się co i z kim tam robi. Opowiedział jej tylko bardzo okrojoną historię o biwakowaniu z przyjaciółmi i to miało wystarczyć. Niby wystarczyło na dość długi czas, ale teraz, gdy widziała go takiego przybitego, czuła potrzebę, by mu pomóc.

– Alec przyniosłam ci obiad – powiedziała, wchodząc do gabinetu.

Oderwał wzrok od papierów i uśmiechnął się do niej z wdzięcznością. Dzięki temu nie musiał tracić czasu, by zejść do jadalni.

Izzy położyła talerz z daniem na biurku, wcześniej przesuwając na bok dwie sterty dokumentów. Następnie usiadła na fotelu. Założyła ręce na piersi i wbiła w niego wzrok.

– Nie dam rady nic przełknąć, jeśli będziesz się na mnie tak gapiła – odparł, zamierając z widelcem w połowie drogi do ust.

Wzruszyła ramionami, nie zmieniając ani swojego wnikliwego spojrzenia, ani postawy.

– O co chodzi? – zapytał zmieszany.

– Dobrze wiesz o co – odparła twardym tonem.

Alec pobladł. Czuł, że robi mu się słabo. Czyżby siostra dowiedziała się tego czego miała się nigdy nie dowiedzieć?

– Nie rozumiem – postanowił do końca brnąć w swoim bagnie kłamstw.

– Jaki ty jesteś niedomyślny – jęknęła – wiem, że coś się stało w Atlancie. Wróciłeś smutny, przygaszony i jakiś nieswój. Chcę wiedzieć, co się stało, żebym mogła ci pomóc.

Alec zamrugał zaskoczony. Nie spodziewał się, że jest aż tak oczywisty. Od kiedy był z Michaelem, zawsze za nim tęsknił, ale wydawało mu się, że nie jest to widoczne dla otoczenia. Czyżby stawał się coraz mniej ostrożny?

– No dobrze. Powiem ci – odparł, na szybko wymyślając wiarygodną historyjkę – jeden z moich przyjaciół ciężko zachorował. Raczej nie ma dla niego ratunku.

– Na co zachorował? – zapytała z troską wypisaną na twarzy.

Alec nie chciał w to brnąć, ale nie pozostawiała mu wyboru.

– Na raka. Nie ma już większych szans. Diagnozę postawili miesiąc temu, a aktualnie jest w szpitalu w stanie wegetatywnym.

– Przykro mi – powiedziała zupełnie szczerze – byliście blisko? – zapytała, by zrozumieć, dlaczego oswojony ze śmiercią, doskonale wyszkolony wojownik załamał się w obliczu takiej informacji.

– Jak z każdą osobą, z którą się tam spotykałem. Tworzymy doskonale zgraną grupę. Zżyliśmy się z sobą przez ten czas i nagle jednego z nas zabrakło.

ATLANTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz