11

159 18 21
                                    

– Chciałaś się ze mną widzieć – ni to zapytał, ni to stwierdził.

– Tak, mam do ciebie kilka pytań – odpowiedziała, spoglądając na niego spod rzęs.

Od ich rozstania pod Instytutem minęło raptem kilka godzin, ale słowa Aleca zasiały w niej ziarnko wątpliwości.

Po głębszym przeanalizowaniu ich relacji doszła do wniosku, że faktycznie ich "przyjaźń" rozwinęła się w ekspresowym tempie. Podejrzanie ekspresowym.

– Zatem słucham – odparł, uśmiechając się zachęcająco i rozsiadł się wygodnie na fotelu.

Znajdowali się w jego lofcie. Izzy bywała tu nad wyraz często. Zazwyczaj informacje na temat śledztwa wymieniali właśnie tutaj. To Magnus zaproponował takie rozwiązanie, chociaż wcześniej w trakcie rozmowy w gabinecie Aleca mówił o przekazywaniu danych przez telefon.

Stwierdził, że woli takie rozwiązanie, gdzie może czuć się komfortowo, niż bezosobowe rozmowy telefoniczne. Izzy przyjęła tę propozycję bez wahania. Szybko też okazało się, że nadają na tych samych falach. Magnus okazał się istną kopalnią wiedzy na tematy, które szczególnie ją interesowały. I mowa tutaj nie tylko o modzie i kosmetykach. Wiedza Bane'a była wszechstronna.

Dziewczyna uwielbiała czarownika. Mogła godzinami słuchać jego opowieści i co dziwne nigdy nawet przez ułamek sekundy nie przyszło jej do głowy, że mógłby mieć wobec niej niecne zamiary.

Spojrzała na niego uważnie. Widziała w jego twarzy czystą szczerość. W jego oczach nie było fałszu, dlatego postanowiła nie owijać w bawełnę.

– Słyszałam, że stosunki twoje i moich rodziców nie należały do najlepszych – zaczęła, a jego twarz wykrzywił dziwny grymas – wobec czego chciałabym wiedzieć, czy nasza znajomość jest próbą odegrania się na nich?

Magnus zaśmiał się sucho, krótko i bez cienia wesołości. Izzy cała się spięła, nie miała pojęcia czego może się spodziewać po czarowniku. W dodatku przyszła tutaj zupełnie sama i nikogo nie poinformowała, dokąd się wybiera. A jeśli podejrzenia Aleca były słuszne, mogła być w ogromnym niebezpieczeństwie.

Patrzyła na niego z narastającą obawą. Oczy Magnusa straciły wyraz, stały się przygaszone, puste, jakby tym pytaniem wydarła z niego duszę. Spojrzał na nią z bólem, a następnie odchrząknął, żeby zebrać myśli.

– Masz rację – stwierdził, a dziewczynę oblał zimny pot – moja relacja z twoimi rodzicami nigdy nie była dobra, nie zawahałbym się stwierdzić, że pałamy do siebie dużą niechęcią, ale... – podkreślił, unosząc palec do góry – nie uważasz, że odgrywanie się na dzieciach za błędy ich rodziców jest nieludzkie? – zapytał, spoglądając na nią natarczywie.

– Dokładnie tak uważam – odpowiedziała ostrożnie, a Magnus ledwo widocznie odetchnął – możesz mi powiedzieć, na czym konkretnie polegał wasz zatarg? – zapytała, gdyż zdała sobie sprawę, że kompletnie nic jej nie grozi ze strony czarownika.

– To nie jest dla mnie łatwy temat – odparł z lekkim sapnięciem.

– Skoro nie chcesz, nie mów i tak już dowiedziałam się tego, co chciałam.

– Nie w tym rzecz, że nie chcę. Zaufałem ci i nie widzę problemu, by to ujawnić, skoro najwidoczniej ta sprawa nie wypłynęła wśród Nocnych Łowców.

– Szczerze mówiąc, do dziś nie miałam najmniejszego pojęcia, że coś między tobą i moimi rodzicami jest nie tak, ale też nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat.

– Nic dziwnego, w końcu nie ma się czym chwalić – odparł z drwiną w głosie – a wracając do meritum – westchnął, wspomnienia nadal sprawiały mu ból – ponad dwadzieścia lat temu twoi rodzice należeli do Kręgu prowadzonego przez Valentina.

ATLANTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz