Rozdział 10

114 11 0
                                    

Emily

Podobno szum uspokaja człowieka. Małe dzieci zasypiają przy Szumisiach, a dorośli specjalnie jeżdżą nad wodę, aby posłuchać szumu fal. Stanęłam pod prysznicem i zamknęłam oczy, próbowałam sobie wyobrazić, że spadająca woda to wodospad na jakiejś pięknej wyspie, gdzie mogę być w pełni sobą. Gorąca woda uderzała w moje ciało pozwalając mi jeszcze bardziej się rozluźnić i choć na chwilę zapomnieć o wszystkim co mnie martwiło.

Gdy otworzyłam oczy wszystko było zaparowane, do środka nie wpadał ani jeden mały skrawek łazienki. Z powrotem poczułam napięcie w całym ciele, ale jeszcze mocniejsze niż wcześniej. Czułam się jak w płapce, nie mogłam się ruszyć, mimo że wystarczyło zrobić krok, aby być na wolności. Spadające krople przestały być przyjemne, czułam jak każda jedna wyżłabia w moim ciele dziurę. Skuliłam się w roku kabiny w kłębęk próbując jak najbardziej unikać kropel. Nie mam pojęcia ile czasu tam siedziałam, ale z każdą minutą było mi coraz słabiej.

-Emily, jesteś tam? - usłyszałam przytłumiony głos mężczyzny.

Chciałam krzyknąć, zawołać go, ale nie byłam w stanie, łzy uniemożliwiły mi ten podstawowy kontakt. Nie wiedziałam, czy Leo przestał się odzywać i sobie poszedł, czy spadająca woda aż tak bardzo go zagłuszyła, ale więcej go nie słyszałam. W uszach miałam tylko ten cholerny szum.

Drzwi od kabiny otworzyły się, a z zaparowanej szyby wyłoniła się nie wysoka kobieta.

-Co się stało? Poczułaś się słabo? Chodź pomogę ci wstać i się wytrzeć. - zaczęła zadawać za dużo pytań.

Leone mówił mi, że zatrudnił pielęgniarkę, która miała się mną zajmować, gdy on nie mógł. Podawać leki, kąpać, karmić. Widział mnie nago już nie raz, ale nie odważył się wejść do środka, wolał zawołać obcą kobietę, aby ta sprawdziła, czy wszystko jest ze mną dobrze. A ja cały czas zastanawiałam się, dlaczego? Co się wydarzyło przed porwaniem? Dlaczego postanowił mnie jednak odszukać?

-Nie powinnaś brać aż takich długich kąpieli. Gorąca woda odpręża, ale też osłabia, a ty wciąż nie wróciłaś do pełni sił. - kobieta bardzo się o mnie troszczyła.

-Będę pamiętać.

-Nie wiem co by pan Casteli zrobił jakby ci się coś stało. Ma na twoim punkcie jakiegoś bzika, więc masz leżeć w łóżku i się nie narażać. Chcę se jeszcze pożyć. - kobieta jak zawsze nie przestawała gadać, ale tym razem mnie zaciekawiła.

-Jak to ma bzika? - chciałam jej dopytać, może ona wie więcej niż ja?

-A co nie widzisz jak za tobą lata? Jak byłaś nieprzytomna to nie odchodził od twojego łóżka na krok. Siedział całe dnie na tym swoim fotelu i cię obserwował. W nocy zresztą też. Przychodziłam do ciebie kilka razy, aby sprawdzić, jak się czujesz i wymienić kroplówkę i zawsze tam był. Mówiłam mi kilka razy, że z tobą posiedzę, żeby się położył, ale uparte to jak osioł.

Nie ukrywałam uśmiechu słuchając tego co mówiła pielęgniarka. Wiedziałam, że Leone dbał o mnie, jak byłam nieprzytomna, ale nie sądziłam, że aż tak.

-Naprawdę siedział cały czas na fotelu?

-Calusieńki. Wyszedł tylko jak jakaś kobieta przyjechała. Chyba jego matka, ale ręki nie dam. Boże jaką awanturę zrobił jak okazało się, że wtedy pierwszy raz wstałaś sama z łóżka i gdzieś poszłaś. Miałam wrażenie, że całą rezydencję rozniesie jak cię nie znajdzie, a szkoda by było, bo fajny domek. - kobieta się zaśmiała. - Dobra, ale dość już tego gadania, musisz odpoczywać.

Po tej rozmowie miałam mętlik. Opowieści pielęgniarki średnio zgrywały się z tym jak teraz zachowywał się Leone. Dlaczego się zmienił po tym jak odzyskałam przytomność. Zapomniałam o czym istotnym i ma mi za złe, że sobie tego nie przypomniałam? To nie jest w jego stylu, powiedziałby mi, chyba, gdyby to było ważne.

DoubtfulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz