Rozdział 12 (Czym się martwisz?)

429 25 27
                                    

Upewnij się czy nie ominął ⭐ Cię ⭐ poprzedni rozdział, bo powiadomienia mogły nie dojść 😅

Collin odskoczył od dziewczyny jak oparzony, a ona walnęła go pięściami w pierś i pobiegła do szatni. Usiadła na ławce w kącie, położyła się na kolanach i szlochała, całkowicie załamana. Szofer wszedł po cichu do pomieszczenia, odnalazł ją i stanął kawałek dalej.

– Nie dramatyzuj – burknął skonsternowany. – Nie zrobiłem ci krzywdy.

– Spierdalaj – wychlipała.

– Myślałem, że jak otworzę drzwi do restauracji, to się uspokoisz. Przecież nie holowałbym cię przy ludziach.

– Odjeb się, popaprańcu. Daj mi spokój.

Usłyszała odchodzące kroki i stuknięcie drzwi. Dziewczyna płakała, aż zabrakło jej łez i w końcu z trudem opanowała emocje. Wzięła z parapetu ręcznik papierowy, wydmuchała nos i wytarła twarz. Jeszcze miała czerwone oczy i policzki, gdy Collin po cichu zajrzał do szatni i zapytał ze sztuczną wesołością:

– Lepiej ci?

Zgromiła go spojrzeniem.

– Jesteś martwy. Dzwonię do Ryana i powiem mu, że mnie zaatakowałeś. – Maddy wyciągnęła komórkę z kieszeni. – Ochroniarze cię spiorą na kwaśne jabłko.

Wzniósł oczy do góry i westchnął z udręczoną miną.

– Świetnie, dzwoń. Niech mnie ktoś w końcu od ciebie uwolni.

Collin się odwrócił i ruszył do wyjścia. Wtedy Maddy zauważyła, że jej telefon jest wyłączony. Nie zareagował na naciśnięcie żadnego guzika i zorientowała się, że się rozładował. Sapnęła wzburzona, po czym wbiła wzrok w otwierającego drzwi szofera i jęknęła spanikowana:

– Czekaj.

Zatrzymał się, a potem spojrzał na nią z wrogością. Przez moment patrzyła na niego z grymasem niezadowolenia i wstydu, szukając właściwych słów, aż wymamrotała z wysoko podniesioną głową:

– Powiedz ochroniarzom, żeby po mnie przyszli.

– Nie jestem masochistą.

Maddy zgrzytnęła zębami. Przemknęła swoją dumę i z błaganiem w głosie wymamrotała nieszczerze, ale przekonująco:

– Jeśli ich tu przyślesz, to nikomu nie powiem o tym, co odjebałeś.

Popatrzył na jej telefon, połączył fakty i prychnął z zadowoleniem.

– Nie wierzę ci. Chcesz, żeby spuścili mi łomot.

– Nie – wycedziła z wysiłkiem Maddy. – Zależy mi, żeby nikt w restauracji nie zobaczył mojej twarzy. Ochroniarze muszą mnie zasłonić i odeskortować.

– Nikt nie zwróci na ciebie uwagi. Nie jesteś gwiazdą.

– Poczerwieniałam i spuchłam!

– Wcale nie. Twoja twarz szybko doszła do ładu, bo zazwyczaj z oczu tryska ci trucizna zamiast łez.

Maddy się zamachnęła i rzuciła w Collina komórką. Zrobił unik, a telefon odbił się od ściany i spadł na podłogę. Szofer spojrzał na niego z niedowierzaniem i powoli przeniósł wzrok na Maddy.

– Pojebana – zaszemrał.

– Idź po ochroniarzy!

– Sama sobie idź. – Pociągnął drzwi i otworzył je szeroko.

Dziewczyna pisnęła z frustracji, po czym wykrztusiła zrezygnowanym, desperackim tonem:

– NIE. MOGĘ. NA. NICH. PATRZEĆ.

Maddy Gone BadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz