*upewnij się, czy nie ominęły Cię poprzednie rozdziały 🤗*
Maddy zmarszczyła brwi, poczuła lekkie pieczenie zmęczonych oczu i mimowolnie mrugnęła. Od razu tego pożałowała, bo nie chciała przegrać z Collinem. W mig zacisnęła pięści i z całej siły walnęła go w klatkę piersiową. Przyjął cios na napięte mięśnie, uśmiechnął się z zadowoleniem, a potem zdjął ręce z oparcia ławki i zrobił kilka kroków w tył.
– Kazałam ci się do mnie nie zbliżać – wyburczała, uciszając rozlegające się brawa.
– Wiem – skwitował beztrosko i przybił piątkę z kumplami.
– Idiota.
Popatrzył uważnie na Maddy.
– Dlaczego się wściekasz? Przy naczepach nawet nie drgnęłaś. Co się zmieniło? – zapytał wymownym tonem.
– Wymusiłeś odruch bezwarunkowy.
– Bicie to odruch bezwarunkowy?
– W twoim przypadku tak. Naucz się słuchać ostrzeżeń. – Wydęła pogardliwie wargi.
– Czekajcie, czekajcie – zabrała głos zdezorientowana Liliana. – Jakie „nie zbliżaj się", jakie „przy naczepach"? Co mnie ominęło?
– Przed wyścigiem poszedłem w ustronne miejsce, by pogadać o czymś przez telefon z kuzynem z Wenecji. Polazła za mną, żeby mnie irytować i zastraszać, jak kucharkę i sprzątaczki.
– Naprawdę?
Maddy spojrzała na Lilianę z niedowierzaniem.
– Boże. Nie słyszysz, że ten sfrustrowany pajac ciągle plecie bzdury i ze wszystkiego sobie drwi?
– Ja sfrustrowany? – parsknął. – Kto tu gada bzdury?
– Nie może przeboleć, że się nim wysługiwałam, gdy robił za mojego szofera.
– Jakiego szofera? – wtrącił David i wymienił spojrzenia z nic nie rozumiejącymi znajomymi.
Zakłopotany Collin podniósł ręce w geście zaprzeczenia i stwierdził stanowczo:
– Żadnego. Nieważne, czas na bitwę kolejnej pary.
– Teraz ja, teraz ja – zawołała ochoczo Bree. – Kto się ze mną zmierzy?
– Ja – zaproponowała Amelia. – Czuję, że przegram szybciej niż Maddy i chcę to już mieć za sobą – zachichotała.
– To raczej niemożliwe – zakpił Collin.
– Ja nie przegrałam, tylko zrezygnowałam – wycedziła Maddy. – Głupia zabawa i niedorobione zasady.
Sięgnęła po balkonik i wstała z ławki.
– Odprowadzić cię? – spytała Liliana przyciszonym głosem.
– Nie. Luz.
– Ok. Później do ciebie wpadnę, żeby pogadać. Nie wiedziałam, że masz kosę z Collinem. Przepraszam.
– To bez znaczenia – wyburczała Maddy.
Pragnęła wykrzyczeć, że nie znosi Collina i nie chce go więcej widzieć, ale próbowała uszanować to, że Liliana przyjaźniła się z nim i jego paczką. Był dla nastolatki jak brat. Pilnował, by nikt nie częstował jej alkoholem ani innymi używkami, zabraniał ją namawiać do ryzykownych aktywności. Nie zmieniało to faktu, że przez niego obracała się w patologicznym towarzystwie, co wzbudzało w Maddy wstręt.
Po powrocie do swojego pokoju zamieniła balkonik na kule, nałożyła plecak na ramiona i poszła do kamiennych schodów w lesie obok lecznicy. Weszła na pierwsze dwa stopnie, po czym postawiła zdrową nogę na mocno krzywym, trzecim schodku, wciągnęła na niego drugą nogę i kule.
CZYTASZ
Maddy Gone Bad
Misteri / ThrillerTydzień przed osiemnastymi urodzinami Maddy wyleciała ze złotej klatki i została bez rodziny, przyjaciół i pieniędzy.