Daga postanowiła, że dzisiaj nocuje u mnie, a właściwie wymusiłem na niej tą decyzję. Po tej całej rozmowie z Gardą, potrzebowała wsparcia.
-Wina?Wszedłem do pokoju z butelką czerwonego trunku i dwoma kieliszkami. Dagmara stała na przeciwko okna. Gdy tylko usłyszała mój głos odwróciła się w moją stronę, oddając uśmiech.
-Czerwone?
-Takie jak lubiszUsiedliśmy razem na kanapie, nalałem jej trunek i przytuliłem.
-Wiesz, że wtedy gdy cię nie było nie potrafiłam tego pić.
-Dlaczego?
-Kojarzyło mi się z tobą...Oboje na chwilę zamilkliśmy, a ja dodając jej pewności pocałowałem ją delikatnie we włosy. Odstawiłem kieliszek, położyłem się na kanapie i pewnym lecz czułym ruchem pociągnąłem ją za sobą.
-Pamiętasz, naszą pierwszą prawdziwą randkę?
-Jak mógłbym zapomnieć zachowałem się jak kretyn. A ty znowu musiałaś postawić mnie na nogi.Zaśmialiśmy się na to wspomnienie.
-Tak, nie zaprzeczam. Ale i tak bardzo dobrze ją wspominam.
-Dlatego, że nie musiałaś jeść spalonej kaczki czy dlatego, że nikt nam w końcu nie przerwał?
-Jesteś głupi.Oparła się na łokciach i lekko bawiła się moimi włosami. Wyglądała tak pięknie.
-Leżeliśmy w ten sam sposób co wtedy.
-W moich zamiarach nie było seksu.
-Nie? Nie myślałeś, że tak właśnie może skończyć nasze spotkanie?
-Z tobą wszystko było inaczej... Chciałem spędzić z tobą miły wieczór porozmawiać. Nie pomyślałem, że będziesz gotowa na taki krok, a ja nie chciałem niczego przyśpieszać. Nigdy mnie do nikogo tak nie ciągnęło, każdy pocałunek był spontaniczny. Naturalny.
-Czułam się po raz pierwszy tak wyjątkowo, tak wyczekiwana i kochana.
-Bo tak było... Nawet leżeliśmy w ten sam sposób kiedy próbowałem wybadać terenZakryła twarz, wydobywając lekki chichot. Gdy ja splotłem ręce na jej tali.
-Pamiętam i nie sądziłam, że potrafisz być taki nieśmiały...*Retrospekcja*
Nie odzywaliśmy się do siebie, błądziliśmy w swoich myślach. Ale była to przyjemna cisza. Lecz ja momentalnie zacząłem się stresować, co niestety zauważyła Daga leżąca na mojej klacie.
-Strasznie bije ci serce, coś się stało?
-Nie, nie to znaczy...Nawet nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. To co przed chwilą się stało na zawsze zmieniło charakter naszej przyjaźni. Nie wiedziałem co będzie dalej. Czy ona chce aby był ciąg dalszy.
-To znaczy?
-No wiesz... to co zrobiliśmy wszystko zmienia...
-Co zmienia?Ani trochę mi nie pomagała, coraz bardziej się denerwowałem.
-No... nasze życie....codzienność
-Codzienność?Wydawała się zdziwiona, ale jej oczy mówiły coś innego. Chciała bym to w końcu wydukał. Dobrze wiedziała do czego dążę. Podpuszczała mnie.
Wziąłem głęboki oddech, splatając dłonie na jej plecach.
-Chciałbym, żebyś tu została... Na zawsze.Moje serce się zatrzymało, spojrzałem jej w oczy, a ona się uśmiechnęła.
-Na tobie?Zaśmiała się. Ewidentnie bawiła ją moja nieporadność.
-Górska... dobrze wiesz o co mi chodzi. Chce żebyś wiedziała, że traktuje cię bardzo poważnie... I to co się między nami wydarzyło.
-To dobrze... Bo ja też traktuje to poważnie...Partnerze.Moje serce z powrotem zabiło, a uśmiech znowu wpełzł mi na twarzy. Teraz to ja mogłem trochę się z nią podroczyć. Przysunąłem się na milimetry od jej twarzy.
-Zawodowy czy prywatny?Pokręciła głową, ale uśmiech nie zniknął z jej ust.
-Głupek