Wyszłam na zewnątrz w pogoni za Tomkiem, byłam przekonana, że nie poszedł za daleko. I wiele się nie pomyliłam, znalazłam go na pomoście. W naszym miejscu. Jeszcze parę miesięcy temu przychodziliśmy tam razem. Tomek zawsze przywoził nam moje ulubione jedzenie, naleśniki z malinami. Jedliśmy je na przerwie, aby spędzić trochę czasu razem, sami, bez złoczyńców czy kolegów z pracy. To była nasz mała tradycja.
-Wiedziałam, że cię tu znajdęOdwrócił się w moją stronę, krzywo uśmiechając. Ale jego oczy zawsze mówiły najwięcej.
-Nasze miejsce co?Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Podał mi rękę i zrobił miejsce koło siebie, abym usiadła.
-O czym myślisz?
-Zastanawiam się...Położyłam głowę na jego ramieniu i pozwoliłam mu mówić.
-Wiesz, że tutaj po raz pierwszy poczułem, że chyba zwariowałem? Gdy zobaczyłem cię z Mateuszem na łódce. Cholernie mu zazdrościłem. Ciebie. Że to właśnie on sprawia, że wtedy byłaś szczęśliwa.Byłam zdziwiona, ta sytuacja o której opowiadał miała miejsce na samym początku mojej pracy tutaj.
-I co zrobiłeś?Zapytałam jeszcze mocniej się w niego wtulając.
-Nic. Odszedłem. Nie mogłem na to patrzeć.Zaśmiał się, ale nie był on do końca szczery. Czułam to.
-To kiedy tak na prawdę wiedziałeś, że się zakochałeś?Nie wiem czemu o to spytałam, ale byłam bardzo ciekawa. Ciekawa jak wygląda ta historia z jego perspektywy.
-Chyba kiedy zobaczyłem cię pod komendą z Wawerskim. Że straciłem swoją szanse. Pamiętam, że dostałaś jakiegoś sms, byłaś nad wyraz szczęśliwa i nie chciałaś mi powiedzieć. Wybiegłaś w prost w ramiona Huberta.
-Skąd?...
-Widziałem was przez okno. Potem już jakoś tak płynęło. Raz nawet chciałem ci powiedzieć, ale byłem zbyt pijany i usłyszała to Lilka...To imię sprawiło, że jeszcze bardziej zmniejszyłam odległość między nami. Tomek to wyczuł i złapał mnie za rękę.
-W Kasperskim od początku coś mi nie siedziało. Pamiętasz sytuacje jak powiedziałem Lilce, że ładnie wygląda?Spojrzeliśmy na siebie.
-Tak. Ugryzła mnie zazdrość wtedy.Znowu się zaśmiał, czym mnie trochę wkurzył.
-Z czego się śmiejesz?
-Zrobiłem to specjalnie, aby cię trochę uszczypnąć. Po latach dowiaduje się, że jednak się udało.Uśmiechnęłam się i wróciłam do poprzedniej pozycji. Jawor jednak nie zaprzestał i tylko szepnął mi do ucha.
-Kiedy to mówiłem, patrzałem na ciebie...
-Na prawdę?
-Na prawdę.Pocałował mnie we włosy, a jego ręka powędrowała na moje biodro. Pozwolił mi przytulić się jeszcze bardziej.
-I wiesz mimo, że widziałem jak uśmiechasz się do tych wszystkich gości, to najbardziej byłem zadowolony z tego, że to do mnie twój uśmiech był największy. I wmawiałem sobie, że najszczęśliwsza w związku jesteś ze mną...
-Bo tak było...Przez chwilę milczeliśmy, ale widziałam, że chce o coś zapytać.
-Daga?
-Tak?
-Jeżeli nie chcesz odpowiedzieć to nie rób tego ale... Dlaczego nie chciałaś sypiać z Gardą? Ania mi powiedziała.To zdanie dużo go kosztowało. Ledwo dał radę je powiedzieć.
-Bo nie potrafiłam...
-Czemu?
-Wiesz, kiedy zniknąłeś nie było nocy bym o tobie nie myślała. A poza tym, gdy zrobisz to z osobą, którą szczerze kochałeś, tak mocno i było najlepiej. To ciężko zrobić to z kimś innym, której nie dasz rady pokochać. Jesteś przyzwyczajony, że to było naprawdę na wysokim levelu, to nie chcesz wracać do poprzednich...Wiedziałam, że w tym momencie jego duma została wysoko podreperowana.
-Na prawdę byłem aż tak dobry?Spojrzałam na jego tęczówki lekko się uśmiechając.
Jednocześnie to co chciałam powiedzieć przyprawiło mnie rumieńców.
-Jesteś jeszcze lepszy...Uśmiechnął się tak rozbrajająco, że zabrakło mi tchu w płucach. Pogładził mnie po policzku i odgarnął mi kosmyk za ucho.
-Wiesz, że zawsze po nie mogłem oderwać od ciebie wzroku?Speszyłam się i parsknęłam śmiechem.
-Kocham patrzeć jak masz na twarzy rumieńce, jak twoje włosy są rozczochrane, jak masz rozbiegany wzrok, figlarny, a twoja klatka piersiowa nie może się uspokoić. Z myślą, że to ja to spowodowałem. Ale jednocześnie byłem zdziwiony. Za każdym razem. Wiesz dlaczego?Uśmiech nie mógł zejść mi z twarzy, delikatnie pokręciłam głową.
-Bo żadna kobieta tak na mnie nie działała. Nigdy. Byłem pod wrażeniem twojej delikatności i zmysłowości. Potrafiłaś jednocześnie być czuła i łagodna, ale też drapieżna i spragniona. Idealna.
-Tomek...Pocałował mnie, tylko tego wtedy potrzebowałam. Pocałunek był delikatny, czuły, przepełniony miłością.
-Jak dzieci...Szybko się od siebie oderwaliśmy, odrazu kierując wzrok na szefa, który stał niedaleko nas.
-Szefie my...Jawor chciał coś powiedzieć, ale sam w sumie nie wiedział co mówić. Co mnie tylko rozśmieszyło.
-Wiecie za co jestem z siebie cholernie dumny?Czekaliśmy na jego odpowiedź.
-Że stworzenie tego duetu naprawdę mi się udało. Szczególnie, że widzę moi ludzie mimo wszystko dalej do siebie wracają. Nie tylko w kontekście zawodowym.Puścił nam oczko.
-Szefie...
-Nic nie widziałemW trójkę się zaśmieliśmy.
-Tomek?
-Tak szefie?
-Nie uciekaj już więcej co? Nie tylko ja ciebie tu potrzebuję.
-JasneSpojrzał na mnie, chciał abym była pewna jego słów.
-A i Daga. Mam nosa do pewnych spraw i zdecydowanie wiem, że ten facet...Pokazał na Tomka.
-Naprawdę cię kocha, w końcu nie bez powodu po alkoholu byłaś głównym tematem. Pa dzieciaki