6. wanilia

189 19 4
                                    

Lekcja minęła bardzo szybko. Omawialiśmy akurat jakaś lekturę, której nie przeczytałam, także i tak nic z tego nie rozumiałam. Gdy usłyszałam dzwonek, który kończył lekcje, wzdrygnęłam się. Każdy zaczął powoli opuszczać sale. Również wstałam i oparłam się pupą o jedną z wolnych ławek. Gdy każdy wyszedł, Lilith podeszła do drzwi i przekręciła je na klucz. Potem wolnym krokiem podeszła do mnie. Gdy była już bardzo blisko, przyłożyła swoją dłoń do mojego policzka, po czym przejechała lekko kciukiem po siniaku, lekko zamazując puder. Cicho syknęłam z bólu i Schyliłam się.
- Kochanie, kto ci to zrobił.
Jej głos był bardzo spokojny i cichy.
- nikt... To ja... Sama. Się przewróciłam.
- twój ojciec ?
Kiwnęłam głową na tak. Lilith nic nie odpowiedziała, tylko ku mojemu zaskoczeniu, przytuliła mnie.
- proszę nie strasz mnie tak więcej.
- nie będę, przepraszam.
Kobieta jeszcze mocniej mnie objęła.
- ja... Chciałam naprawdę bardzo przeprosić. Nie powinnam tak wychodzić. Ale byłam strasznie zdenerwowana. Przepraszam.
- spokojnie. Nie jestem zła. Tylko możesz mi wytłumaczyć o co chodziło z naleśnikami.
- naprawdę nie umiem rozmawiać o swoich uczuciach.
- rozumiem. Także pomogę ci. Masz zaburzenia odżywiania?
Zapytała szczerze i prosto. Jej twarz wyrażała zmartwienie ale i stoicki spokój.
- tak..
- kochanie... Jesteś piękna. Naprawdę wiem że może ciężko jest ci w to uwierzyć, ale jesteś chyba najładniejsza dziewczyną jaka kiedykolwiek spotkałam.
Zaśmiałam się.
- widziała pani siebie ?
Kobieta uśmiechnęła się.
- dziękuję że twierdzisz że też jestem piękna, ale nie rozmawiamy o mnie tylko o tobie.
Wtedy nasza rozmowę przerwał dzwonek na lekcje.
- dokończymy później.
Kobieta otworzyła drzwi. Każdy zaczął wchodzić do sali. Kolejna lekcja w zasadzie minęła podobnie nic się ciekawego nie działo. Lilith przeprosiła mnie i powiedziała że ma teraz ważna sprawę do załatwienia i że pogadamy na spokojnie po godzinie wychowawczej, która była ostatnia. Teraz miałam mieć wf. Udałam się ponuro do szatni, w której i tak nigdy się nie przebieram że względu na blizny.  Poszłam więc do toalety i tam się przebrałam. Założyłam dresy i za duża bluzę. Gdy szłam na salę, ponownie zakręciło mi się w głowie, ale zignorowałam to. Zaczęła się rozgrzewka. Najpierw było bieganie. W pewnym momencie, na salę weszła Lilith. Kobieta podeszła do nauczyciela od wf, który był też zastępcą dyrektora. Najprawdopodobniej chciała z nim coś ustalić. Starałam się nie zwracać uwagi na to że nauczycielka cały czas się na mnie patrzy. Po kilku kółkach, zatrzymałam się na chwilę żeby chwilę odpocząć. Wtedy zrobiło mi się ciemno przed oczami i omal nie upadłam na ziemię.
- Evans, to nie czas na odpoczynek biegamy !
Krzyknął wuefista.
- Will, Rose jest strasznie blada, poczekaj.
Kobieta podbiegła do mnie i w ostatniej chwili uchroniła mnie przed upadkiem na ziemię.

******
Powoli otworzyłam oczy i zerwałam się do pozycji siedzącej.
- spokojnie.. poleż jeszcze chwilę.
- co się stało ?
Spojrzałam na Lilith, która siedziała obok mnie na krzesełku, a ja leżałam na jednej z ławek.
- zemdlałaś.
- cholera.. znaczy przepraszam.
Podniosłam się i usiadłam na krześle na przeciwko kobiety.
Lilith westchnęła.
- proszę.
Wyciągnęła przed siebie rękę z kanapka z serem.
- nie chce.
Odparłam zgodnie z prawdą.
- nie pytałam. Proszę, zjedz ta kanapkę.
- ja... Nie mogę.
- kobieto, nie jadłaś przez na pewno długi czas i mdlejesz na wfie ? Wiesz że może się stać coś jeszcze poważniejszego niż to.
Milczałam. Lilith miała rację. Muszę coś zjeść.
- przez ile dni nic nie zjadłaś ?
- trzy.
Teraz to kobieta milczała.
- mamy całą godzinę. Nie wypuszczę cię stąd dopóki nie zjesz kanapki.
Wyciągnęłam nie pewnie rękę i wzięłam ją od kobiety.
- smacznego.
Powoli ją odpakowałam i ugryzłam.
Była swoją drogą bardzo dobra.
- a więc od kiedy masz ten problem ?
- od dawna. Zaczęło się to w zasadzie od siódmej klasy podstawówki.
- co się wtedy stało ?
- nie byłam zbyt lubiana w szkole. Wytykano mi wtedy wszystkie moje niedoskonałości. Przez to z czasem i sama zaczęłam tak myśleć.
Lilith widocznie zdenerwowana oparła się o krzesło.
- chyba bym te wszystkie osoby po prostu zabiła, jakbym je znała.
Zaśmiałam się.
- czemu pani tak zależy ?
- bo jesteś dla mnie ważna.
Chwilowo przestałam jeść kanapkę i moje oczy spotkały się z jej.
- po co kłamiesz ?
Zapytałam pomijając nawet formę per pani.
- co ? Nie kłamie. Jesteś wyjątkowa.
Zaśmiałam się i odwróciłam głowę. Po mojej twarzy spłynęła łza. Kobieta jeszcze bardziej się do mnie przesunęła. Teraz jej twarz znajdowała sie bardzo blisko mojej. Wytarła moja łzę.
- właśnie dlatego bym ich zabiła. Spowodowali u ciebie ten brak wiary w siebie. Nikt nie powinien przez to przechodzić. Szkoda że nie możesz sobie zobaczyć tak jak ja widzę ciebie.
Spojrzałam na jej usta. Poczułam wtedy ogromne pragnienie żeby ją pocałować.
Lilith chyba to zauważyła bo przybliżyła się do mnie. Poczułam jej oddech na swoich ustach. Ten zapach wanilii....

chaos Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz