Powoli podniosłam się z łóżka. Poczułam straszny ból w skroniach. Lekko je rozmasowałam. Westchnęłam. Spojrzałam na telefon. Była jakoś godzina dziesiąta. Obecnie każdy jest pewnie na śniadaniu. Obok na szafce ujrzałam jeszcze tabletki przeciwbólowe i butelkę wody. Podniosłam lek i od razu go połknęłam i popiłam woda. Ciekawe kto mi to przyniósł... ? W zasadzie opcje są dwie. Albo był to Ethan, albo Lilith. Gdy tylko przez moją głowę, przeszła myśl o kobiecie Opadłam z powrotem na łóżko. Co ja sobie niby myślałam. Żeby przychodzić do niej w nocy i jeszcze rzucić się na nią jak jakiś jebany pedofil. W dodatku rozwaliłam jej wargę.
To piepsz się ze mną. Jęknęłam cicho i opadłam zażenowana na łóżko.
Co ja do cholery jasnej zrobiłam. Naprawdę nie podejrzewałabym że zrobię taką głupotę.*****
Od tego wydarzenia minął już dzień. Za niedługo mieliśmy stąd wyjeżdżać. Lilith starałam się unikać. Nie odzywałam się nic, szłam z daleka od kobiety, a nawet dodatkowo specjalnie omijałam pory jedzenia żeby tylko jej nie spotkać. Obecnie jest już dosyć późno. Siedzę na łóżku i czytam książkę. W pewnym momencie tą czynność przerwało mi pukanie do drzwi.
- kochanie, moge wejść... ?
Wtedy na chwilę serce mi stanęło..
Czemu tutaj przyszła... ? Może chce mnie skarcić za to co stało się ostatnio.
- otwórz, proszę.
Podeszłam niepewnie i wolno do drzwi. Wzięłam głęboki wdech i przekręciłam klucz. Po chwili drzwi się otworzyły. Lilith wyglądała dzisiaj niesamowicie, chociaż to w sumie u niej nic nowego.
- co tu robisz... ?
- chodź ze mną.
Kobieta złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę schodów.
- gdzie ?
- zobaczysz. Jak ci powiem to nie pójdziesz.
Po kilku sekundach znalazłyśmy się na stołówce.
- kurwa, no serio.. !
Krzyknęłam zapomniajac o kobiecie.
- znaczy.. przepraszam.
Lilith przewróciła oczami i podeszła do jednego z drewnianych stołów. Usiadła na długiej ławce.
- usiądź.
Przed nią stał talerz pełen jedzenia. Do tego była tam jeszcze herbata.
- nie zjem.
Powiedziałam od razu gdy siadałam.
- nie pytałam. Nie jadłaś od kilku dni. Cholera Rose.. masz zjeść.
Opuściłam wzrok. Nie chciałam jej zdenerwować.
Lilith uniosła lekko dłonią moją twarz.
- przepraszam. Po prostu martwię się o ciebie.
- Rozumiem.
Siedziałam teraz tuż obok kobiety. W zasadzie to czułam jej ciepło na swojej skórze. Światło księżyca wpadało do sali. Ogólnie klimat był zajebisty, gdyby nie to że będę musiała jeść.
- proszę. Chociaż spróbuj.
Podniosłam kanapkę, która swoją drogą wyglądała bardzo smacznie. Powoli odgryzałam kawałek.
- dobrze.. grzeczna dziewczynka.
Na te słowa zaczęłam kaszleć. Zakrztusiłam się. Lilith zaczęła się śmiać.
W zasadzie jakoś udało mi się zjeść jeszcze jedna kanapkę i dopić herbatę. Gdy już skończyłam odstawiłam talerz dalej. Kobieta przesunęła się do mnie po czym poczułam jej usta na swoich.
- brawo.. jestem z ciebie dumna.
Powiedziała przyciszonym tonem a mnie przeszedł dreszcz.
- jak... To... No.. usta ?
- już lepiej. Nie boli.
- strasznie cię przepraszam... Byłam pijana i zła. To przez to.
- rozumiem. Nie musisz się przejmować.
Powiem szczerze że nawet spodobała mi się ta twoja dominująca wersja.
Od razu na moją twarz wpłynął kolor czarny. Odpuściłam szybko głowę zawstydzona.
- ale tak czy inaczej, wiedz że naprawdę nie mam ci tego za złe. Nawet z chęcią bym to kiedyś powtórzyła...
Lilith przybliżyła się do mnie i ponownie złożyła pocałunek na moich ustach. Westchnęłam. Poczułam jak jej dłoń przesuwa się na moje udo. Od razu się odsunęłam.
- zrobiłam coś nie tak ? Za dużo ?
- nie.. jest ok. Po prostu nie jestem przyzwyczajona do dotyku ludzi..
- Rose... Mogę cię o coś zapytać?
- o boże.. jak ja tego nie nawidze...
- czemu tak zareagowałaś, kiedy zapytałam o twoją rękę?
Zapytała bardzo spokojnie i poważnie.
- nic. Naprawdę.
- wiesz że słabo idzie ci kłamanie..
- nie chce o tym rozmawiać.
- proszę, pokażesz mi ?
- wolałabym nie..
- Rose...
- Lilith. Co ci to niby da ?
- będę wiedziała co się z tobą dzieje żeby ci pomóc.
- nie możesz odpuścić?
- nie. Dlatego że cię kocham.
- ty... Kochasz mnie ?
Zapytałam ostrożnie.
- tak.
- a nie powinnaś.
- dlaczego nie pozwalasz mi się do ciebie zbliżyć?
Nerwowo wstałam od stołu.
- ty mnie nie możesz kochać. Nie jestem osobą na którą zasługujesz.
- Rosi.. nie mów tak, proszę.
Chciałam odejść. Wyjść stąd. Uciec. Zgubić się. Wpaść pod auto. Zrobić co kolwiek, byle by znaleźć się teraz gdzie indziej.
- ty tego nie chcesz.. ?
Wtedy miałam w sobie tyle emocji że nie myślałam trzeźwo nad tym co mówię.
- nie chce? Pragnę cię od kiedy tylko pierwszy raz cię zobaczyła..
- to czemu się przed tym bronisz.
- ściągnę cię na dno. Nie powinno tak być.
- ale skoro obie tego chcemy...
- nie! Wiesz czego ja chcę... Najlepiej się zabić i już nigdy więcej nie musieć czuć, chodzić, mówić ! Wiesz! Bycie kochanym też wymaga wysiłku. Nie zrozumiesz tego.
Jestem świadoma że przesadziłam mówiąc jej to. Wyminęłam kobietę i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i się o nie oparłam.
- Rose.. wpuść mnie.
Usłyszałam cichy szept zza drzwi.
- nie. Idź stąd.. proszę..
Kobieta chyba mnie posłuchała bo usłyszałam trzaśnięcie drzwiami obok. Osunęłam się po drzwiach na ziemię. Wyjęłam z telefonu żyletkę i nie myśląc wiele, zrobiłam kilka długich głębokich ran.
CZYTASZ
chaos
RomanceRose Evans to dziewczyna, która nigdy nie miała łatwego życia. Bardzo dużo sytuacji w jej życiu, takich jak śmierć jej ukochanej matki, wpłynęła na przeprowadzkę dziewczyny. nowa szkoła, nowi ludzie, wszystko do nadrobienia. Oraz pojawiła się też on...