Kobieta przybliżyła się do mnie. Jej zapach dosłownie mnie obezwładnił.
- Rose...
- tak..?
Odparłam cały czas wpatrując się w jej oczy.
- mogę cię pocałować.
Nie odpowiedziałam tylko zrobiłam to sama. Moje usta spotkały się z jej. Miała ogromnie miękkie wargi. Był to chyba jeden z najlepszych pocałunków jakie miałam w życiu. Kobieta przejęła inicjatywę, bo ja nie wiedziałam kompletnie co mam zrobić. Jej usta zaczęły nadawać szybkie tempo. Gdy w końcu z trudem oderwałyśmy się od siebie, obie nie umiałyśmy uspokoić oddechu.
- wow. Rose... To było..
- niesamowite.
Po raz pierwszy w obecności kobiety się uśmiechnęłam.
- chwila... Czy to jest.. uśmiech ? Rose Evans w mojej obecności uniosła swe kąciki ust ?
Zaśmiała się kobieta.
- miałam pytać czy na pewno tego nie żałujesz, ale teraz już jestem pewna że nie.
Przytuliłam kobietę. Włożyłam twarz w jej ramię. Czułam się wtedy taka spokojna. Jak wiadomo nic co dobre nie trwa wiecznie i oczywiście znowu musiałam zrobić z siebie idiotkę. Odsunęłam się od kobiety, a ta chciała ponownie mnie pocałować. Pociągnęła mnie lekko za rękę. Niespodziewanie syknęłam z bólu. Kobieta naruszyła moje rany. Kurwa... Ale się wtopiłam.
- Rose... ? Coś ci się stało ? Przepraszam, nie chciałam.
- nic... Kompletnie nic...
- pokaż mi rękę.
Po tych słowach zamarłam. Nie mogę tego zrobić.
- to przez twojego ojca ?
- nie. Nie tym razem.
- pokaż.
- ja nie... Nie mogę..
Lilith przesunęła się do mnie i poczułam jak dotyka mojego rękawa.
- proszę.
- nie !
Podniosłam głos na kobietę i odsunęłam się od niej.
- rose, co ci się stało ?
Kobieta ponownie złapała bardzo delikatnie moją rękę.
Popchnęłam ją lekko i wstałam nerwowo z krzesła.
- zostaw mnie ! Nie twoja sprawa.
Dużo nie myśląc wybiegłam z sali i zostawiłam kobietę samą.
Nie mogłam uwierzyć że z tak pięknej sytuacji, wyszło to. Ja naprawdę muszę zawsze wszystko spiepszyć. Miałam ochotę wrócić do domu i na zawsze z niego nie wychodzić. Szybko udałam się na autobus. Dopiero gdy usiadłam na miękkim siedzeniu zaczęłam poważnie nad wszystkim rozmyślać. Pocałowała mnie ? Czy to możliwe że jej się podobam ? Jeśli tak.. to muszę zrobić wszystko żeby nie dopuścić do tego aby Lilith bardziej się do mnie zbliżyła. Westchnęłam. Nawet nie wiem kiedy dojechałam do domu. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę że przecież urwałam się z lekcji. Trudno, najwyżej moim wytłumaczeniem będzie to że zemdlałam. Weszłam powoli do domu. Na szczęście mojego ojca nie było. Po ostatnich wydarzeniach, wolałabym się nie narażać. Od razu stwierdziłam że udam się pod prysznic, żeby przestać choć na chwilę myśleć o tamtej sytuacji. Odkręciłam gorącą wodę i zrzuciłam z siebie ubrania. Gdy weszłam pod wodę, od razu poczułam się jakby zmywała ona że mnie wszystkie złe myśli. Uznałam że nie mogę dużej wytrzymać. Wzięłam jedną żyletkę i rozcięłam jednym szybkim ruchem skórę, tym razem na swoim udzie. Zrobiłam jeszcze kilka kresek. Gdy już się uspokoiłam, odłożyłam żyletkę i spłukałam krew. Gdy wyszłam i się wytarłam, owinęłam nogę bandażem. Podniosłam jeszcze telefon. Widniało na nim kilka powiadomień.
Od Ethana i od nieznanego numeru.
Najpierw odczytałam Sms od chłopaka,
który brzmiał:
" Nie było cię na wychowawczej, demonica o ciebie pytała. Dodatkowo, zapisała cię na wycieczkę klasowa w góry, na trzy dni. Stwierdziła że integracja dobrze ci zrobi. Do jutra czterysta zloty i później odezwij się "
Westchnęłam. Nie umie odpuścić.
Następnie przeszłam do nieznanego numeru.
" Kochanie martwię się. Odpisz że wszystko ok - Lilith"
Przeklnęłam. Odpisałam szybkie "wszystko ok "
Następnie udałam sie do swojego pokoju. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Uznałam że program chwilę na konsoli. W zasadzie reszta wieczoru minęła mi podobnie. Nic nowego i ciekawego się nie wydarzyło.
CZYTASZ
chaos
RomanceRose Evans to dziewczyna, która nigdy nie miała łatwego życia. Bardzo dużo sytuacji w jej życiu, takich jak śmierć jej ukochanej matki, wpłynęła na przeprowadzkę dziewczyny. nowa szkoła, nowi ludzie, wszystko do nadrobienia. Oraz pojawiła się też on...