ROZDZIAŁ XX

89 1 3
                                    

Był już początek grudnia, co oznaczało kończenie semestrów. Cieszyłam się ze swoich wyników w nauce. Uczyłam się systematycznie, znajdując czas na pracę i przyjaciół. Ashley powoli zaczynała pakować swoje rzeczy, ponieważ na przerwę zimową wracała do rodziny mieszkającej w Texasie. Ally zdecydowała, że odwiedzi bliskich tylko w święta, a potem od razu wróci do Bostonu. Ja nie miałam zamiaru nigdzie wyjeżdżać, nie miałam do kogo. Z tego powodu nienawidziłam świąt. Przypominały mi o tym, że zostałam sama, że nie było przy mnie żadnych bliskich. Wcześniej miałam jeszcze ciocię w Rosji, do której przyjeżdżałam jak byłam mała, jednak nigdy jej nie lubiłam. Od śmierci moich rodziców, zupełnie nie miałam z nią kontaktu. Miałam również wujka w Anglii, był zapracowany, ale miły. Zawsze, gdy do niego przyjeżdżałam, znajdował czas, by się ze mną bawić. Jednak zmarł na raka gdy miałam siedemnaście lat. Dlatego, moim jedynym wyborem, było zostanie w akademiku. Chase i James też gdzieś wyjeżdżali, a Zade tylko na kilka dni. Do świąt zostały lekko ponad dwa tygodnie, a do nowego roku trzy. Z tego, co mówiła mi Alyssa, to James miał wyjeżdżać 22 grudnia a wracać 29, Chase wyjeżdżał 21 i wracał 27, Zade wyjeżdżał 23 do 25, a Ally zaplanowała, że wyjedzie 24 a wróci 27. Nie wiedziałam tylko o planach Caroline, która była już oficjalnie w związku z Chase’em. Nasza relacja z nią stawała się coraz lepsza, mogłam nazwać ją swoją przyjaciółką. Zaczęłam jej coraz bardziej ufać i opowiadać otwarcie na temat mojej relacji z Zade’em, która stale się rozwijała i szła w dobrym kierunku, tylko czasem brunet miał gorsze humorki i był dla mnie oschły. Napisałam wiadomość do Lewis, aby przyszła do naszego mieszkania. Chciałam się dowiedzieć, czy ona również ma jakieś plany na święta.
Nawiązując do wiadomości, to przez ponad miesiąca nie otrzymałam żadnej od Mateo. Z jednej strony czułam ulgę, lecz z drugiej, wiedziałam, że był niepoczytalny i nagle mógł zjawić się pod moimi drzwiami. Z tego powodu ostatecznie nie opowiedziałam reszcie o moim byłym. Stwierdziłam, że jeśli nie będą wiedzieli, będą bezpieczniejsi.
Wpatrywałam się w panoramę miasta, widoczną z okna mojego pokoju, paląc przy tym papierosa. Od rozpoczęcia roku robiłam to coraz częściej, jednak za bardzo mi to nie przeszkadzało. Za każdym razem, gdy do głowy wpadał mi pomysł, żeby rzucić palenie, to twierdziłam, że nie jestem uzależniona i ,,Przecież kiedyś przestanę, jeszcze nie teraz”. Z zamyślenia wyrzucił mnie dźwięk otwierania drzwi. Wyrzuciłam niedopałek, po czym ruszyłam w kierunku salonu. Przy wejściu ujrzałam sylwetkę Caroline, która patrzyła na mnie uśmiechnięta.
- Hej, o co chciałaś zapytać? - Zapytała, siadając na kanapie.
- Po prostu, chciałam pogadać i dowiedzieć się, czy ty też gdzieś wyjeżdżasz na przerwę zimową. - Dziewczyna jedynie popatrzyła na swoje paznokcie i zaczęła się nimi nerwowo bawić.
- Nie, raczej nie. Z większością rodziny nie utrzymuję kontaktu, a ty gdzieś jedziesz? - Zapytała.
- Nie, nie jadę. Najwidoczniej zostaniemy same - Powiedziałam, lekko się przy tym uśmiechając.
- Ale się cieszę! Będziemy musiały coś wymyśleć, żebyśmy się nie nudziły. Mam już tak dużo pomysłów, nie mogę się doczekać! - powiedziała, niemal skacząc ze szczęścia. Również się cieszyłam. Była to dobra okazja, aby poznać się jeszcze lepiej z Caroline. Dodatkowo, nie chciałam zostawać sama. Zapewne czuła bym się przygnębiona.
Mimo tego, że od zawsze dobrze funkcjonowało mi się samej, to nie chciałam samotnie spędzić dnia przeznaczonego dla spotkań rodzinnych przy ciepłym kominku i uczty czekającej na stole. Nawet gdy moi rodzice żyli, nie obchodziliśmy świat hucznie. Głównie przez to, że moi rodzice nie utrzymywali dobrego kontaktu z resztą rodziny. Była to wina mojej rodzicielki, która nie potrafiła żyć z innymi w zgodzie. Niezależnie  od tego, czy chodziło o rodzinę czy przyjaciół, po czasie, zawsze utwierdzała się w przekonaniu, że każdy wokół chce dla nas jak najgorzej, przez co kłóciła się z każdym i ostatecznie urywała całkowicie kontakt. Często rozmawiałam o tym z tatą, który był przygnębiony tym, że nie spędzaliśmy czasu z nikim, oprócz siebie. Dla ludzi naturalne jest życie wśród innych, jednak  my nawet Boże Narodzenie obchodziliśmy w małym gronie. Według mojego taty, zachowanie mamy było spowodowane traumami przeżytymi w przeszłości, z których rozwinęły się choroby psychiczne. Nie miała łatwego dzieciństwa. Kilkoro rodzeństwa i rodzice, żyjący w malutkim domku na wsi. Jej ojciec znęcał się nad każdym jej bratem i siostrą, jednak nie na niej, była jego ulubioną.  Z kolei jej matka, moja babcia, praktycznie ją katowała. Znęcała się psychicznie i fizycznie. Z tego co opowiadał mi tata, kiedyś nawet złamała mojej mamie rękę. Całe jej rodzeństwo uciekało z tamtego domu najwcześniej, jak tylko mogli. Dlatego jej siostra wyprowadziła się do swojego chłopaka w wieku piętnastu lat, co dalej jest dla mnie szokujące. Od małego moja mama miała problemy z rodzicielami, przez których musiała nie raz zeznawać w sądzie jako świadek wielu wydarzeń, pracowała na roli żeby jakoś wesprzeć tatę, zmagała się z przemocą. Te wydarzenia i wiele innych spowodowały różnorodne zaburzenia psychiczne, przez które moja mama musiała udawać się do specjalistów. Odcinała się od każdego, z kim wystąpiło jakieś nieporozumienie. Według taty, była w stanie zakończyć kontakt nawet ze mną, mimo faktu, że byłam jej córką. 
Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos czajnika, w którym zagotowała się woda nastawiona przez Caroline. Przygotowała nam kawę, po czym poszłyśmy na mój mały  balkon, na którym ostatnio postawiłam niedużą kanapę i stolik, aby było przytulniej. Często tu chodziłam żeby zapalić papierosa, więc uznałam wyposażenie go w kanapę za konieczne. Usiadłyśmy, stawiając kubki na stoliku. Poczułam się lepiej po tym, jak owinęłam nas kocykiem, który zabrałam z salonu chwilę przed wyjściem, ponieważ była zima w bostonie, co oznaczało nie tragiczną, jednak chłodną pogodę. Słyszałam, że ta pora roku daje o sobie znać dopiero w styczniu. Napiłam się napoju z kubka o kształcie renifera, który zakupiła mi Alyssa rok wcześniej. Było przyjemnie. Wiatr muskał moja twarz, a ja z Caroline rozpoczęłyśmy rozmowę na temat wzoru następnych paznokci, jakie zrobimy u stylistki, a ja w mjedzyczasie wyciągnęłam papierosa z paczki. Niedługo później, usłyszałam dźwięk dochodzący z mojego telefonu, niemal w tym samym czasie również z telefonu Lewis.
- To Zade – powiedziałam po sprawdzeniu ekranu.
- Chase. – powiedziała blondynka, po czym obydwie odebrałyśmy połączenie.
- Zade? Co tam? – Zapytałam po przyłożeniu telefonu do ucha, wypuszczając przy tym dym z płuc. 
-  Na papierosie, tak beze mnie? – Zaczął, na co się uśmiechnęłam – Jest teraz impreza w Midnight. Alyssa zaraz przyjdzie, a chłopacy już są, wpadniesz? – Zapytał. Bardzo chciałam się zgodzić, jednak nie mogłam.
- Przykro mi, ale mam dzisiaj późną zmianę w pracy o siedemnastej, czyli za - sprawdziłam godzinę – niecałe trzydzieści minut. Niestety nie mogę. – Powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się smutek. Naprawdę chciałam na jeden wieczór odpocząć, ale potrzebowałam pieniędzy.
- Nie możesz poprosić o wieczór wolnego? – Dopytywał, nie odpuszczając.
- Nie wystawię Eleny pół godziny przed zmianą, nawet gdyby się zgodziła, to mój portfel na tym ucierpi. Dzisiaj odpadam, ale bawcie się dobrze, buziaki – Odpowiedziałam, po czym zakończyłam połączenie. Nie chciałam żeby dalej prosił, ponieważ zapewne bym się zgodziła, przez co później musiałabym wyliczać każde wydane pieniądze, aby mieć pewność że wystarczy mi na najważniejsze rzeczy. W pracy nie miałam wielu godzin, zwykle późna zmiania trwała sześć, poranna była dłuższą, ponieważ zaczynając o ósmej, kończyłam o siedemnastej. Jednak poranną miałam tylko czasem. Odłożyłam telefon na stolik i zaciągnęłam się nikotyną. Po chwili Caroline również zakończyła rozmowę.
- Mówił o imprezie? – Zapytała blondynka.
- Tak, ale nie mogę iść, mam zaraz zmianę, a ty?
- Idę, muszę iść się naszykować. Pogadamy później, cześć! - powiedziała z uśmiechem i ruszyła do mieszkania, w kierunku wyjścia. 
Westchnęłam oraz ugasiłam papierosa, po czym zabrałam kubki wraz z kocykiem i weszłam do mieszkania, zamykając za sobą drzwi balkonowe. Poszłam do łazienki, gdzie poprawiłam makijaż i przebrałam się w zwykłe, czarne dresy i biały top, na który zarzuciłam grubą bluzę oraz kurtkę. Chwyciłam paczkę Malboro, telefon i kluczę, po czym wyszłam z mieszkania i zaczęłam kierować się w stronę kawiarni o nazwie ,, The Velvet Café”. 
Chwilę później byłam już na miejscu. Gdy weszłam do środka, od razu powitał mnie zapach cynamonu i kawy, a ciepło dotknęło moją skórę. Bardzo podobał mi się wystrój lokalu. Wszystkie meble były drewniane, a przy ścianie znajdował się kominek, w którym widać było płomienie ognia. Naprzeciwko niego, stała kanapa, pod którą leżał duży dywan. W rogu znajdował się telewizor, z którego zazwyczaj grała muzyka, jednak czasem, gdy odbywał się jakiś mecz, to miejsce zamieniało się w strefę kibica. Duże okna były zdobione przez brązowe zasłony, a przy nich ustawione zostały boksy. W każdym z nich, były dwie skórzane kanapy stojące naprzeciwko siebie, a pomiędzy nimi, znajdował się stolik. W cieplejszych porach roku, stoliki były ustawione również na zewnątrz lokalu. Miejsca znajdowały się też przy drewnianym barze, naprzeciwko różnego rodzaju napojów. Menu było szerokie. Alkohole, różne rodzaje kaw, milkshakes i napoje gazowane, wybór był naprawdę duży. Ruszyłam za bar, w stronę małego pokoju, w którym zostawiałam swoje rzeczy. Zdjęłam z siebie kurtkę i bluzę, dzięki klimatyzacji i grzejnikom nie było mi zimno. Po odłożeniu rzeczy założyłam czarny fartuch i ruszyłam z powrotem za bar, gdzie zobaczyłam Elenę, rozpakowującą papierowe kubki z pudełek, które musiała przynieść chwilę wcześniej zważając na to, że jej nie widziałam, gdy wchodziłam do środka. 
- Już jestem, zajmę się tym. – Powiedziałam, uśmiechając się przy tym.
- Dziękuję – powiedziała i zaczęła ściągać z siebie fartuch. Związałam włosy w wysokiego kucyka, założyłam czarne rękawiczki i zajęłam się układaniem papierowych kubków do przeznaczonych do tego pojemników, w między czasie obsługując klientów. Ruch nigdy nie był mały. Kawiarnia miała naprawdę dobrą lokalizację, rozsądne ceny i boski wystrój. Panowała tam miła i przyjemna atmosfera, przynajmniej dopóki alkohol spożyty przez niektórych klientów nie dawał o sobie znać. 
***

All Your Sins +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz