4

0 0 0
                                    

Siedzę w jednym z pokojów okryta kocem i cała mokra. Obok mnie siedzi jedna z pokojówek i próbował mnie rozgrzać co raczej nie udawało się. Książę i drugi chłopak rozmawiali z lordem jego żoną i moją siostrą.

Po chwili przyszedł do pokoju książę. 

- Jak się czujesz? -  Zapytał bardziej okrywając mnie kocem.

 - Źle nie wygląda? - Byłam nie miła co było oznaką gorączki. Zawsze tak miałam.

- Przepraszam za ton.

- Nic nie szkodzi. Możesz wstać? Zabieramy cię. - Złapał mnie i chciał abym wstała ale moje nogi ugięły się. Złapali mnie i nic już nie słyszałam wiedziałam ze coś mówią ale dla mnie to był szum. Poczułam jak ktoś z nich mnie podnosi. Kiedy poczułam że gdzieś zmierzamy poczułam spokój. Po chwili zasnęłam.

*****

Obudziłam się przykryta kocem. Otworzyłam powoli oczy i na przeciwko mnie zobaczyłam księcia.

Natychmiast zaczęłam się rozglądać i zarejestrowałam ze jestem w powozie.

- Księże? - Zapytałam a on spojrzał na mnie.

- Jak się czujesz? W miasteczku kupiliśmy lekarstwo ale nie mam pojęcia czy działa.

- Lekarstwo? - Nic nie pamiętałam o lekarstwie.

- Byłaś ledwo przytomna kiedy je wzięłaś. - Powiedział a ja bardziej okryłam się kocem.

- Gdzie jedziemy?

- Do stolicy. Chciałaś mieć zapewniony transport albo małżeństwo prawda?

- Tak.

- Wiem że już dużo zrobiłaś ale mam jeszcze jedną prośbę. - Zaczął mówić a ja w tym czasie obserwowałam go jego ruch zachowanie.

- W takim razie słucham. - Powiedziałam i patrzyłam na niego oraz poprawiłam się na krześle.

- Czy małżeństwo które ci zaoferuje ma być z kimś konkretnym? -  Myślałam że to innego rodzaju pytanie.

- Nie. Ne znam innych szlachciców. Była trzymana w posiadłości od urodzenia. Chce tylko aby osoba była dla mnie dobra i potrafiła pokazać mi świat którego nie widziałam. Umiała się zatroszczyć o mnie i tyle. Nie wymagam więcej nisz miłości.

- Rozumiem. Zostaniesz kilka dni w zamku i znajdę ci męża którego pokochasz ty i on ciebie.

- Dziękuje panie. - Tym zdaniem zakończyłam naszą rozmowę. Jechaliśmy przez pole i lasy z czasem robiło mi się chłodniej. Uznałam że nie zaszkodzi zapytać czy ma może dodatkowy koc.

- Przepraszam masz może jeszcze jeden koc?

- Nadal ci zimno? - Zadał pytanie przyglądając mi się.

- Tak. - Zastanawiał się chwile a następnie wstał i usiadł obok mnie na co się lekko odsunełam.

- Spokojnie nic ci nie zrobię tylko pomogę. Daj proszę swoje dłonie. - Powiedział zdejmując rękawiczki i wystawiająć swoje w moją stronę.

- Po co?

- Postaram się abyś nie czuła zimna. - Spojżalam podejżliwie na niego ale ostatecznie dałam mu ręce. Chcwycił mnie i poczułam jak przez dłonie zaczynam czuć ciepło. Czułam jak by to uczucie zalewało moje ciało.

- Jak to możliwe?

- Nauczyłem się tego w akademii. Jakie masz moce mogę znaleźć ci nauczyciela który pomógł by ci nauczyć cię panować nad mocami.

Miłość która będzie nam dana.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz