9. Gabriel

318 70 30
                                    

 Słońca i Słoneczka!

Dzisiejszy rozdział pokazuje prawdziwą twarz Gabriela. Reklamacji nie przyjmuję 😁

✨✨✨

– Za godzinę Diana będzie już ze mną – opowiadam Rosie.

Kiedyś była moją ukochaną, teraz jest La Santa Muerte. Pozostanie w kaplicy, więc i tak już zawsze będziemy razem.

Po jej śmierci chirurg oddzielił szkielet od ciała. Tkanki pochowaliśmy podczas uroczystego pogrzebu. A reszta stała się moim symbolem kultu. Codziennie przychodzę do piwnicy i modlę się do Świętej Śmierci, którą symbolizują kości Rosy.

– Gdy już przyzwyczai się do sytuacji, przyprowadzę ją do ciebie, abyście mogły się poznać – opowiadam z szerokim, rozanielonym uśmiechem.

Jestem podekscytowany. Moje marzenie wreszcie się spełnia. Zaraz wezmę ukochaną w ramiona. Układam świeże kwiaty w wazonach. Odpalam więcej świec i papierosa. Zaciągam się, wydmuchuję dym w kierunku czaszki. La Santa Muerte to uwielbia. W ten sposób oddaję jej cześć i składam ofiarę.

– Proszę, dbaj o Dianę. Nie pozwól, by coś jej się stało. Ona nie może skończyć jak... – Mój głos drży z emocji. – Jak Rosa.

Czasem nie jestem pewien, czy w kaplicy modlę się do mojej zmarłem miłości, czy do La Santy. Święta i Rosa stały się dla mnie poniekąd jednością. Dawny Cukiereczek jest teraz tylko szkieletem w piwnicy i uosabia Santa Muerte.

Posyłam ostatnie, czułe spojrzenie czaszce i wychodzę z piwnicy.

Czas przygotować się na przybycie Diany. Prysznic, najlepsze perfumy, biała koszula szyta na miarę, czarne spodnie i buty z włoskiej skóry. Mieszkam prawie na pustyni, to nie są odpowiednie warunki dla takiego obuwia, lecz dzisiejsza noc jest wyjątkowa. Chcę zrobić na mojej pięknej Dianie doskonałe wrażenie.

Zaraz wybije północ. Zniecierpliwiony wychodzę przed dom. Towarzyszy mi Renata. Gospodyni jest łagodną kobietą, która z pewnością dobrze zaopiekuje się na początku moim Cukiereczkiem. Diana będzie zdezorientowana i wystraszona, ale wdzięczna, bo została wreszcie uwolniona z tej komory.

Gdy słyszę dźwięk silnika, mam ochotę wybiec przed bramę na spotkanie ukochanej. Z trudem hamuję te zapędy. Nie mogę pokazać słabości. Dla świata Diana będzie w moich rękach tylko zabawką. Publiczne okazywanie miłości to słabość. Daje wrogom informację o wrażliwym punkcie. Nigdy nie narażę mojej kobiety na takie niebezpieczeństwo. Wystarczy, że straciłem jedną...

Nareszcie zza zakrętu wyłaniają się światła. Są coraz bliżej. Żołnierze otwierają bramę i przejeżdża przez nią stary, zardzewiały dostawczak. Moja Diana powinna podróżować jak królowa, a nie czymś takim... Rozumiem jednak, że panna Jones nie chciała, aby transport rzucał się w oczy. Ciudad Juarez to mój teren, ale nawet na niego zapuszczają się wrogowie.

Samochód zatrzymuje się na podjeździe. Wysiadają z niego dwie kobiety. Rozpoznaję je, to pracownice panny Jones. Obie są wysokie, zdecydowanie zbyt umięśnione i przywołują na myśl dawne komunistyczne atletki, które przesadzały z dopingiem.

– Panie Martinez – wita się ze mną jedna z nich. Nie podchodzi, tylko ostrożnie kiwa głową.

Odpowiadam jej tym samym gestem. Niecierpliwie czekam na chwilę, gdy moja Diana wyłoni się z tyłu auta.

– Gdzie ona jest? – warczę, kiedy kobiety zwlekają z otwarciem paki.

– Panie Martinez... – sapie ta, która odezwała się wcześniej.

CukiereczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz