Wchodzę do pokoju i zamieram.
Cholera! Co to za miejsce?! Byłabym zachwycona, gdybym miała dwanaście lat, ale nie teraz! Lawendowe ściany, białe rzeźbione meble ze złotymi uchwytami, błękitne i różowe dodatki w postaci poduszek, świeczek i lamp.
Przełykam głośno ślinę i gryzę się w język, by nie powiedzieć niczego, co mogłoby urazić Gabriela. Jest dla mnie taki miły, opiekuńczy, ale wyczuwam, że to nie jest jego jedyna twarz.
Przypominam sobie naszą rozmowę zaledwie sprzed chwili. Nie jestem specjalistką, ale czytam i oglądam telewizję. Widziałam "Miasto śmierci" z Jennifer Lopez. Kobietobójstwo jest w Meksyku uznawane za przestępstwo. Tak, zdarza się na tyle często, że dostało oddzielną kategorię w kodeksie karnym. A Ciudad Juarez to miasto słynące głównie z tego, że tu bezbronne kobiety giną na każdym kroku, a ich śmierć poprzedzają gwałty i tortury.
Nie chcę tak skończyć, a Gabriel ma w sobie coś znajomego. I nie chodzi o to, że go sobie przypomniałam. Spojrzenie, ton... widziałam to u jednego z moich ojców zastępczych. Rok po tym, jak opuściłam jego dom, zabił swoją żonę.
– Podoba ci się?
Czuję ciepło bijące od ciała Gabriela. Jest bardzo blisko. Zbyt blisko. Mam ochotę odsunąć się, ale stoję niczym sparaliżowana. Jego gorący oddech owiewa moją szyję. To takie intymne.
Nie wiem, czy mogę ufać temu człowiekowi. Nie znam go lub nie pamiętam. W sumie na jedno wychodzi.
Ruszam się wreszcie, robię krok do przodu, a po nim kolejny. Rozglądam się po tej księżniczkowej sypialni.
– Jest tu wszystko, czego możesz potrzebować, ale zawsze mogę kupić więcej. Chodźmy do ogrodu. Jest cały tylko do twojej dyspozycji. – Gabriel kładzie dłoń na dole moich pleców i popycha mnie lekko w kierunku okien zasłoniętych białymi, mlecznymi firanami.
Otwiera drzwi balkonowe i przepuszcza mnie przodem.
Po raz kolejny nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa. Ogród jest niewielki, ale zadbany. Wśród roślin stoi fontanna, z której tryska woda, a na drewnianym podwyższeniu, pod biała makizą, znajdują się wiklinowa kanapa, fotele i stolik. Można pomyśleć, że to idealne miejsce do relaksu, ale jest więzieniem. Całość okala bardzo wysoki, ceglany mur porośnięty bluszczem. Nie ma żadnej furtki lub niższego punkt. Nie widać, co znajduje się poza ogrodzeniem.
– To... to piękne miejsce – wyduszam ostrożnie. Zastanawiam się, po co ktoś zbudował taki wysoki mur w ogrodzie.
– Będziesz tu bezpieczna. Nikt się tu nie dostanie, a nawet gdyby próbował, na zewnątrz kręcą się uzbrojeni strażnicy – informuje mężczyzna z dumą.
Gabriel wciąż powtarza, że jestem bezpieczna. Po plecach przechodzi mi nieprzyjemny dreszcz. Co mi grozi? Czy w coś się wpakowałam? Ktoś czyha na moje życie? Dlaczego jestem w Meksyku, w domu otoczonym ochroną? I kim jest ten mężczyzna, który mnie chroni?
– Zostawię cię, byś trochę odpoczęła. Renata zaraz przyniesie ziółka. Wypij je i się prześpij. – Ton Gabriela jest ciepły i troskliwy, ale też nieznoszący sprzeciwu.
Zostaję sama. Wracam do pokoju i przyglądam się wyposażeniu. Podchodzę do półki z książkami i po raz kolejny czuję, że coś jest nie tak. Znajdują się na niej moje ulubione tytuły, które polecałam obserwującym na Instagramie. Widzę też pozycje nieznane, ale napisane przez moich ulubionych autorów.
– Muszę sobie przypomnieć... – szepczę zrozpaczona.
Przechodzę do szafy i zaglądam do niej, licząc na to, że znajdę coś wygodniejszego do ubrania. Chciałabym wziąć prysznic i zmienić sukienkę na szorty lub leginsy. Ku mojemu zdziwieniu, nie widzę swobodnych ciuchów. Same sukienki, piękne, zwiewne i w pastelowych kolorach. Ewentualnie białe. Nic ciemnego czy mniej strojnego. Sprawdzam komodę, ale tam też nie znajduję żadnych spodni i T-shirtów. Jest za to sporo bielizny, bardzo kobiecej, seksownej, a nawet wyzywającej.
CZYTASZ
Cukiereczek
RomanceDiana King ma idealne życie. Jest sławna, bogata i ma przy sobie ludzi, którym na niej zależy. Do czasu, aż pada ofiarą spisku konkurentek w branży i wpada w oko Gabrielowi Martinezowi, szefowi kartelu z Ciudad Juarez w Meksyku. Czy dziewczyna to pr...