17 Diana

262 55 16
                                    

Popołudnie spędzam w towarzystwie Any i Renaty. Obie robią wszystko, bym poczuła się dobrze w tym obcym domu. Młodsza stara się doprowadzić mój wygląd do lepszego stanu. Jestem jej za to wdzięczna. Nawet nie byłam świadoma tego, jak fatalnie wyglądam. Dopiero, gdy spojrzałam w lustro, uświadomiłam sobie, że jest źle. Margo i Emma zmyłyby mi głowę za doprowadzenie cery, włosów i paznokci to tak beznadziejnego stanu.

Zwykle wyglądam perfekcyjnie, bo tego wymaga moja praca i wizerunek. Nie mogę sobie pozwolić na jakieś zdjęcie z pryszczem na nosie czy w rozciągniętym dresie. A teraz? Jest źle. Całe szczęście, że Ana zna się na rzeczy.

Siadam przy toaletce i z niepokojem spoglądam na swoją twarz. Poszarzała cera, cienie pod oczami, zapadnięte policzki i popękane usta. Mam nadzieję, że dziewczyna coś na to poradzi.

– Na początku odżywimy twoje włosy, dodamy im blasku – zapowiada z lekkim uśmiechem i zaciera ręce do pracy. – Później maseczka i paznokcie. Są połamane, nie wiem, co nimi robiłaś...

– Ja też nie wiem – wzdycham. Oglądam swoje dłonie i muszę przyznać Anie rację. Moje paznokcie wyglądają, jakbym drapała nimi po czymś twardym.

Przez moje plecy przechodzi nieprzyjemny dreszcz. Jakbym próbowała się skądś uwolnić...

Na polecenie Anny idę umyć włosy, a następnie dziewczyna nakłada na pasma jakąś maskę o przyjemnym zapachu. Tłumaczy mi, że zrobiła ją sama z wykorzystaniem naturalnych składników. Znam się na tym. W końcu zasłynęłam w sieci dzięki produkcji takich specyfików.

– Wszystko, czego dziś użyjemy, bazuje na oleju z awokado – tłumaczy dziewczyna, kiedy wypytuję ją o szczegóły.

Obiecuję sobie, że jeśli jej zabiegi przyniosą efekty, wykorzystam te receptury i pomogę Annie zarobić. Dostanie spory procent od sprzedaży wszystkich produktów z tej linii. Rozmyślam nawet nad nazwą serii i opakowaniami. Powinny być barwne, kojarzyć się z Meksykiem.

Dziewczyna kończy wcieranie kosmetyku we włosy, a później prosi mnie, bym odchyliła się lekko na krześle i nakłada kolejną maskę na moją twarz. Zamykam oczy, relaksuję się tą odrobiną luksusu.

Mam wrażenie, jakby minęły wieki od chwili, gdy ostatni raz poddawałam się takim zabiegom. I być może tak właśnie jest. W końcu nie mam pojęcia, co i jak długo się ze mną działo. Wciąż nie dowiedziałam się, jaki mamy dzień.

– Anno, jestem trochę zdezorientowana po tym, co mnie spotkało – zaczynam ostrożnie, by nie spłoszyć dziewczyny. Czuję, że jedno niewłaściwe słowo i pokojówka zamknie się w sobie. – Możesz mi powiedzieć, jaki mamy dzień tygodnia?

Przez chwilę milczy, ale wyczuwam, że się spięła. Jej dłoń, rozsmarowująca maseczkę na moim policzku, lekko drży.

– Nie pytam o nic ważnego, to tylko dzień... – próbuję zachęcić ją do odpowiedzi.

– Pan Gabriel powiedział, że nie powinnam cię stresować – mruczy smutno. – On sam ci wszystko powie, gdy uzna, że jesteś już wystarczająco silna.

– Ano – wzdycham zrezygnowana – nic mi nie będzie. Chcę tylko poukładać sobie w głowie to wszystko.

– Pan Gabriel...

– Dobrze – przerywam jej zanim powtórzy to samo. – A więc opowiedz mi o Gabrielu – proponuję.

Dziewczyna kończy wmasowywanie maseczki w twarz i zabiera się za moje połamane paznokcie. Zerkam na nią kątem oka. Jej policzki są zarumienione, a wzrok skupiony na moich dłoniach. Sięga po pilniczek leżący na blacie toaletki i pracę.

CukiereczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz