19 Diana

232 52 11
                                    

Stół ugina się od pięknie pachnących potraw. Ana wydaje się podekscytowana faktem, że siedzi obok tego Daniela. Gabriel też sprawia wrażenie zadowolonego z sytuacji. A ja nie potrafię wykrzesać z siebie nawet odrobiny entuzjazmu. To wszystko mnie przytłacza. Mam zbyt wiele pytań i zero odpowiedzi. W dodatku wciąż czuję się nieco słaba, chociaż wcale nie jest ze mną źle. Nie wymagam opieki, a jedynie wiedzy o tym, co u moich najbliższych i co się ze mną działo. Oraz jaki mamy dzień. Czy to tak wiele?!

– Mam nadzieję, że odpoczęłaś trochę, Cukiereczku. Wyglądasz pięknie. – Gabriel unosi moją dłoń i delikatnie ją całuje. Odruchowo szybko zabieram rękę.

– Tak, Ana o mnie zadbała. Chyba była nawet zbyt nadopiekuńcza... – zaczynam, ale milknę, gdy napotykam przerażone spojrzenie dziewczyny. Postanawiam odłożyć ten temat na czas po kolacji, gdy nie będzie świadków. Porozmawiać z Gabrielem sam na sam.

– Ana wykonuje moje polecenia, Diano. – Głos mężczyzny staje się twardy. – Nie próbuj ich kwestionować. To mój dom i panują tu moje zasady.

Spuszczam głowę i skupiam wzrok na talerzu. Ignoruję natarczywie spojrzenie Gabriela, a także zaciekawione jego znajomego.

– Cieszmy się wspólnym posiłkiem. – Martinez jakby nigdy nic wraca do swobodnego, sympatycznego tonu.

– Dziękuję za zaproszenie, proszę pana – wydusza Ana, a jej słowa brzmią na przepełnione służalczością.

– Chciałem, żeby Daniel miał rozrywkę. – Słowa mężczyzny są w pewnym sensie okrutne, pozbawiają pokojówkę podmiotowości. – Postaraj się. Jeśli cię zaakceptuje, zostaniesz jego kobietą.

Z zaciekawieniem podrywam głowę i spoglądam na twarze zebranych. Gabriel pozostaje obojętny, Daniel jest zirytowany, ale stara się to zamaskować. Anie wyrywa się ciche sapnięcie, a jej oczy błyszczą nadzieją. Na śniadych policzkach dziewczyny pojawiają się intensywne rumieńce. Zerka na gościa z beznadziejnym, dziewczęcym oddaniem. Coś czuję, że będzie miała złamane serce, ponieważ on nie sprawia wrażenia zachwyconego sytuacją.

– Gabrielu, wystarczy – mruczy Daniel przez zaciśnięte zęby. – Dopiero wróciłem. Mamy dużo pracy. Nie czas, byś mi szukał kobiety.

Mina Any od razu rzednie. Dziewczyna spuszcza wzrok i tęsknie spogląda na potrawy ustawione w kolorowych półmiskach na stole. Dochodzę do wniosku, że też chciałabym coś zjeść. Może nie mam zbyt wielkiego apetytu, ale wolę to, niż rozmowę. Tym bardziej, że jestem tu obca i wciąż nie rozumiem, co robię w Meksyku.

Przeżyłam sporo, więc nie kierują mną emocje. Staram się myśleć logicznie, na chłodno. Dowiedzieć się jak najwięcej zanim podejmę jakieś kroki.

Sięgam po talerz z pieczenią i chcę nałożyć sobie aromatyczny, soczysty plaster mięsa.

– Ostrożnie, Cukiereczku. Pamiętaj, że jeszcze nie doszłaś do siebie. – Powstrzymuje mnie dłoń Gabriela. Mężczyzna łapie mój nadgarstek, więc cofam rękę. – Weź najmniejszy kawałek. – Sam nakłada mi porcję, a następnie to samo robi z ziemniakami i sałatką.

Patrzę na swój talerz. Odrobina mięsa i ziemniaków, za to dużo sałaty i pomidorów. Idealny fit układ. Mało kalorii i tłuszczu, za to dużo witamin. Odpowiada mi to, więc nic nie mówię.

Gabriel nakłada porcję sobie i dopiero wtedy Daniel i Ana postępują tak samo. Jemy w ciszy, która robi się przytłaczająca. Słychać tylko dźwięki przeżuwania pokarmu i szczęk sztućców o porcelanę.

– Chciałabym po kolacji pójść z tobą na spacer – odzywam się cicho do Gabriela.

Jemy kolację, rozmowa powinna być czymś naturalnym, a mam wrażenie, że mówiąc, robię coś złego.

CukiereczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz