Słońca i Słoneczka!
Zapraszam na kolejny rozdział i życzę Wam udanego weekendu 😘
✨✨✨
– Możemy sprowadzić Dianę do Meksyku w ciągu tygodnia – informuje mnie panna Jones.
Kobieta siedzi w moim salonie i popija lemoniadę. Nie lubię jej, ale przyznaję, że w pewnym sensie podziwiam. Jest zaskakująco młoda jak na szefową największej organizacji zajmującej się handlem żywym towarem. Może mieć góra trzydzieści lat, choć nikt nie zna jej wieku. Nikt nie ma też pojęcia, skąd się wzięła. Nagle zastąpiła Luka Jonesa. Człowieka, który wcześniej dostarczał dziewczyny do tanich burdeli na całym globie. Nie sądzę, by jej poprzednik, o tym samym nazwisku, przeszedł na emeryturę. Pewnie wącha gdzieś kwiatki od spodu. W tym świecie nie ma miejsca na sentymenty. Chcesz coś osiągnąć, pozbywasz się konkurencji. A panna Jones osiągnęła wiele. Nie handluje wychudzonymi, naćpanymi dziewczynami a towarem najwyższej jakości.
– Przypominam, że macie ją złamać, ale nie możecie fizycznie skrzywdzić – zastrzegam z napięciem w głosie.
Z trudem nad sobą panuję. Mam ochotę skakać z radości. Diana, mój Cukiereczek, już wkrótce znajdzie się w moim domu. Jej pokój już czeka. To ten sam, który zajmowała Rosa, ale kazałem przeprowadzić w nim generalny remont. Nie mogę się doczekać chwili, gdy dziewczyna znajdzie się w moich ramionach.
Jest podobna do Rosy, ale nie taka sama. Nie sądzę, by kiedykolwiek stała się kopią mojej ukochanej. Zostały zupełnie inaczej wychowane. Diana jest Amerykanką, zaznała swobody i pochodzi z państwa, które traktuje Meksykanów z wyższością. Będzie potrzebowała czasu, by zaakceptować swoje nowe położenie, przyzwyczaić się do zmian.
Rosa pochodziła z Puebli. Snuła się po zatłoczonych, brudnych ulicach miasta i tam znalazła ją panna Jones. Nie została porwana. Miała wybór – mogła dalej żebrać i oferować swoje wdzięki za kilka peso lub pójść z handlarzami, najeść się do syta i trafić do luksusowego burdelu. To ostatnie się nie spełniło, bo zobaczyłem ją na aukcji i musiałem kupić. Nie mogłem znieść myśli, że ktoś inny mógłby dotknąć mojego Cukiereczka.
Przełykam gorycz pojawiającą się na wspomnienie zmarłej ukochanej i skupiam na rozmowie. Nie, panna Jones nie może zobaczyć mojej słabości. Prowadzi swoją działalność w Ciudad Juarez tylko dlatego, że jej na to pozwalam. Płaci mi za możliwość pracy na moim terenie. A jeśli odkryje, że Rosa i Diana to moje pięty achillesowe, z pewnością nie zawaha się i wykorzysta ten fakt dla własnej korzyści.
– Wszystko zostało już przygotowane – mówi profesjonalnie kobieta. – Diana zostanie uznana za zamordowaną, ale nikt nie odnajdzie jej ciała. Opłaciłam już ludzi, którzy pomogą przetransportować ją dyskretnie przez granicę. Przyleci samolotem oznaczonym jako transport medyczny. Od razu trafi do mojego ośrodka. Specjalnie dla niej zbudowałam komorę do deprywacji sensorycznej. To dużo kosztowało...
– Tak, tak – odpowiadam zamyślony. – Zapłacę.
Nawet nie interesuje mnie czym jest ta komora. Ważne, że Diana znajdzie się w moim domu po dwóch dniach i nikt nie podniesie na nią ręki.
– Nie ukrywam, że jeszcze nigdy nie miałam tak kosztownego zlecenia – przyznaje panna Jones i wpatruje się we mnie uważnie. – Ta dziewczyna... Nie mogę zagwarantować, że spełni pańskie oczekiwania.
– To już moje zmartwienie. – Wzruszam ramionami. – Pani zadaniem jest sprowadzenie jej do Meksyku i sprawienie, by widziała we mnie wybawcę, a nie kata – wyjaśniam twardo.
CZYTASZ
Cukiereczek
RomanceDiana King ma idealne życie. Jest sławna, bogata i ma przy sobie ludzi, którym na niej zależy. Do czasu, aż pada ofiarą spisku konkurentek w branży i wpada w oko Gabrielowi Martinezowi, szefowi kartelu z Ciudad Juarez w Meksyku. Czy dziewczyna to pr...