Rozdział 2 - Światła kamera akcja!

108 21 13
                                    

Na planie filmowym panował chaos, jakiego nie słyszałem od dawna. Dźwięk przesuwanych sprzętów, stukot ciężkich butów o podłogę i przytłumione rozmowy członków ekipy mieszały się z odgłosami szykowanej scenografii. To był chaos, ale taki, w którym czułem się jak ryba w wodzie. Buster i jego ekipa pracowali z niesamowitą precyzją, jakby każdy ruch był częścią doskonale zaplanowanego tańca.

Gdy wchodziłem na plan, czułem, jak napięcie w powietrzu staje się niemal namacalne. Dziś kręciliśmy jedną z kluczowych scen, walkę, która miała zadecydować o losach mojego bohatera. Wiedziałem, że muszę dać z siebie wszystko, a jednocześnie wprowadzić do tej sceny coś, co wyróżni ją na tle innych.

- Fang, gotowy? - zapytał Buster, podchodząc do mnie z uśmiechem na twarzy. Jego okulary przeciwsłoneczne, jak zwykle, skrywały oczy, ale wyraz twarzy mówił wszystko. Był pewien, że dam radę, a to dodawało mi sił.

- Zawsze - odpowiedziałem, odwzajemniając uśmiech. To był nasz rytuał przed każdą ważną sceną. Wiedziałem, że Buster wierzy we mnie, a ja nie mogłem go zawieść.

Zanim rozpoczęliśmy nagrywanie, przeszliśmy przez koreografię walki. Moi przeciwnicy, wyszkoleni kaskaderzy, którzy mieli wyglądać na niebezpiecznych i zdeterminowanych, ustawili się wokół mnie, czekając na sygnał. Wiedziałem, że wszystko musiało wyglądać naturalnie, ale zarazem musieliśmy zachować pełną kontrolę, aby nikt nie odniósł obrażeń. W takich momentach byłem w swoim żywiole, każdy cios, każdy ruch, każdy unik miał swoje miejsce w skomplikowanej układance, która miała sprawić, że scena zapadnie w pamięć widzom.

Buster ustawił się za kamerą, gotów do rozpoczęcia. Ekipie filmowej wydawał krótkie, precyzyjne polecenia. Na planie nikt nie ośmielał się podważać jego decyzji, miał naturalny autorytet, który sprawiał, że każdy czuł się częścią czegoś większego.

- Akcja! - krzyknął Buster, a ja w jednej chwili wczułem się w rolę.

Pierwszy przeciwnik zaatakował z lewej strony, szybkim ciosem w twarz. Uniknąłem go z gracją, a potem odwdzięczyłem się silnym uderzeniem w brzuch. Kolejny zaatakował z prawej, ale zanim zdążył zbliżyć się na tyle, by zadać cios, wyprzedziłem go potężnym kopnięciem, które powaliło go na ziemię. Ruchy były płynne, jakby wchodziły mi w krew. Wiedziałem, że każda sekunda tej walki była skrupulatnie zaplanowana, ale w tamtej chwili czułem się, jakbym naprawdę walczył o swoje życie.

Kamera rejestrowała każdy mój ruch, każdy wyraz twarzy, od zaciętości po chwilę ulgi, gdy kolejny przeciwnik padał na ziemię. Wiedziałem, że to nie tylko walka fizyczna, ale i emocjonalna. Moja postać miała walczyć nie tylko z wrogami, ale też z własnymi demonami. To było coś więcej niż zwykłe uderzenia i kopnięcia, to była walka, która miała zdefiniować bohatera, którym się stałem.

W pewnym momencie scena wymagała, abym został otoczony przez kilku przeciwników. Każdy z nich miał swój unikalny styl walki, co wymagało ode mnie elastyczności i umiejętności dostosowania się w locie. Wiedziałem, że to będzie trudne, ale byłem gotowy. Każdy ruch musiał być precyzyjny, jakbyśmy tańczyli skomplikowany taniec, w którym najmniejszy błąd mógłby mieć poważne konsekwencje.

Pierwszy z nich zaatakował frontalnie, próbując mnie powalić siłą swojego uderzenia. Wykorzystałem jego impet, by wyrzucić go poza kadr, wykonując szybki obrót. Kolejny przeciwnik zbliżył się od tyłu, starając się mnie zaskoczyć, ale odczytałem jego zamiary w ostatniej chwili. Wykonałem unik, a następnie uderzyłem go łokciem w szczękę. Wszystko działo się tak szybko, że nawet ja ledwo nadążałem za tym, co robiłem.

- Cięcie! - krzyknął nagle Buster, przerywając akcję.

Zatrzymałem się w pół ruchu, starając się złapać oddech. Moje serce biło jak szalone, ale wiedziałem, że to nie koniec. Buster podszedł do mnie, kręcąc głową z zadowoleniem.

"Czuję coś do ciebie..." (Fang x Edgar) 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz