Rozdział 6 - Poza planem

87 12 28
                                    

Nadszedł weekend, a z nim nieoczekiwane zaproszenie od Edgara. Chociaż nasze relacje na planie filmowym zaczęły się rozwijać, to nigdy nie spodziewałem się, że zaproponuje coś takiego. Kiedy zadzwonił do mnie, by zapytać, czy chciałbym spędzić z nim dzień poza planem, poczułem mieszankę ekscytacji i lekkiej niepewności.

- Hej, Fang - powiedział, gdy tylko odebrałem telefon. Jego głos brzmiał spokojnie, ale w tle wyczuwałem coś więcej, jakby pod tą fasadą kryła się nuta niepewności.

- Pomyślałem, że moglibyśmy zrobić coś razem, poza pracą. Może jakiś spacer po mieście? Albo kawa? Tak po prostu...

Nie wahałem się ani chwili. Wiedziałem, że to będzie coś więcej niż tylko zwykły dzień spędzony na mieście. To była szansa, żeby zbliżyć się do Edgara.

- Jasne, czemu nie? - odpowiedziałem, starając się ukryć podniecenie.

- Spotkajmy się na rynku, powiedzmy za godzinę?

- Brzmi dobrze - odparł Edgar, a w jego głosie wyczułem cień uśmiechu.

- Do zobaczenia

Nie potrzebowałem dużo czasu na przygotowania. Założyłem luźne, wygodne ubranie, ciemne dresy, białą koszulkę i granatową bluzę z kapturem, było dziś chłodniej niż zazwyczaj. Miałem nadzieję, że tego dnia uda nam się zrozumieć, co naprawdę nas do siebie przyciąga.

Spotkaliśmy się na rynku, który w weekend tętnił życiem. Ludzie przechadzali się wzdłuż straganów, rozmawiali, śmiali się, a ja od razu dostrzegłem Edgara w tłumie. Jego ciemne ubrania i charakterystyczny szal wyróżniały go na tle kolorowego tłumu.

- Cześć - powiedziałem, kiedy podszedłem do niego.

- Masz jakieś konkretne plany, czy idziemy na żywioł?

Edgar wzruszył ramionami, a na jego twarzy pojawił się ten charakterystyczny, delikatny uśmiech.

- Myślałem, że możemy po prostu pochodzić, zobaczyć, co się dzieje, a potem może usiąść gdzieś na kawę. Nic specjalnego, ale... myślę, że może być fajnie.

- Sory nie umiem planować spotkań, nikt ze mną od dawna nie wychodził - dodał po chwili chłopak.

Zaczęliśmy spacerować po rynku, a rozmowa szybko zeszła na tematy, które dotychczas omijaliśmy. Edgar opowiadał o swoich ulubionych miejscach w mieście, o tym, gdzie spędzał czas, kiedy chciał być sam. Ja z kolei dzieliłem się historiami z planu, które wykraczały poza to, co Edgar już widział. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy o muzyce, filmach i wszystkim, co przychodziło nam do głowy.

Kiedy minęliśmy kilka straganów, Edgar nagle zatrzymał się przed jednym z nich, gdzie sprzedawano stare winyle. Patrzył na nie z zaciekawieniem, a ja zastanawiałem się, czy może to jest coś, co go naprawdę interesuje.

- Lubisz muzykę, prawda? - zapytałem, choć odpowiedź była dla mnie oczywista.

- Tak - odpowiedział, biorąc do ręki jeden z winyli.

- Zawsze miałem słabość do starych płyt. Jest w nich coś... niepowtarzalnego. Dźwięk, jaki dają, jest zupełnie inny niż to, co słyszymy na co dzień. To jak podróż w czasie. Plus mogą być też świetną dekoracją na ścianę do pokoju

Patrzyłem, jak przegląda kolejne okładki, a potem nagle poczułem, że ten moment jest idealny, by poruszyć temat, który nie dawał mi spokoju.

- Edgar, chciałem cię zapytać... -zacząłem, niepewny, czy to dobry moment.

- Czemu naprawdę zdecydowałeś się na udział w filmie? Wiem, że powiedziałeś, że to dla pieniędzy, ale czuję, że może jest coś więcej.

Edgar odłożył winyl, który trzymał w rękach, i spojrzał na mnie z uwagą. Jego oczy były spokojne, ale w ich głębi dostrzegłem coś, co sprawiło, że zamarłem w oczekiwaniu na odpowiedź.

"Czuję coś do ciebie..." (Fang x Edgar) 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz