Rozdział 11 - Bliskość

75 13 9
                                    



Zacząłem zwracać uwagę na Edgara od pierwszego dnia na planie. Miał w sobie coś, co od razu przyciągnęło mój wzrok, chociaż z początku wydawał się odległy, jakby zamknięty w swojej własnej skorupie. Jego ponure spojrzenie, które rzucał w stronę innych, kontrastowało z rzadkimi momentami, kiedy pozwalał sobie na uśmiech. I to właśnie ten uśmiech, krótki, ledwie dostrzegalny, sprawiał, że czułem jakby świat na chwilę przestawał się kręcić.

Nasza praca na planie była intensywna. Każdy dzień wypełniony był nauką tekstu, próbami i wielokrotnymi powtórkami scen. Czasem myślałem, że znam już każdą frazę scenariusza na pamięć, ale to nie słowa były trudne. Trudniejsze było skupienie się, gdy Edgar był obok. Zauważyłem, że próbowałem mimowolnie znajdować się blisko niego, czy to na planie, czy w przerwach. Każdy drobny kontakt, każdy przypadkowy dotyk jego dłoni, gdy podawaliśmy sobie rekwizyty, sprawiał, że moje serce biło szybciej.

Nie rozmawialiśmy dużo na początku. Edgar trzymał dystans, nie dziwiło mnie to po tamtej akcji z alkoholem wszystko się zmieniło lecz miałem nadzieję że małymi krokami dotrę do jego serca.

Nie mogłem oderwać od niego wzroku, nie wiedziałem, jak do niego podejść. Bałem się, że zauważy, jak bardzo mnie pociąga. Wiedziałem, że nie mogłem od razu rzucać się na głęboką wodę, że muszę poczekać, aż on sam da mi jakiś znak.

Pierwszy przełom nastąpił podczas jednej z tych niekończących się przerw, kiedy czekaliśmy, aż światła na planie zostaną poprawione. Usiadłem na betonowym murku, trzymając w dłoni scenariusz, chociaż znałem swoją rolę na pamięć. Patrzyłem na Edgara, który siedział po drugiej stronie, sam, z zamyślonym wyrazem twarzy. Coś mnie podkusiło, żeby w końcu spróbować zagadać.

- Często tak siedzisz, zamyślony? - zapytałem, udając nonszalancję, chociaż w środku byłem spięty jak struna.

Edgar uniósł głowę, jakby wyrwany z jakiegoś snu. Przez moment patrzył na mnie z tym swoim charakterystycznym ponurym spojrzeniem, ale zaraz potem na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.

- Może. To moja metoda na radzenie sobie z chaosem wokół. - Odparł spokojnie.

Nie sądziłem, że odpowie. W zasadzie myślałem, że mnie zignoruje, ale to, że w ogóle nawiązał rozmowę, dodało mi odwagi.

- Rozumiem. Ja raczej staram się radzić sobie z chaosem, robiąc więcej chaosu - powiedziałem z uśmiechem, a Edgar uniósł brew.

- Wiesz, nadrabiam energią to, czego nie ogarniam.

- Sam nie wiedziałem, dlaczego to mówię, ale czułem, że muszę w jakiś sposób się przed nim otworzyć.

Edgar przez chwilę milczał, a potem spojrzał na mnie z tym specyficznym, trochę znużonym, a jednak ciekawskim wyrazem twarzy.

- A z czym sobie nie radzisz? - zapytał, a ja miałem wrażenie, że ton jego głosu złagodniał.

Nie spodziewałem się takiego pytania, ale kiedy już padło, wiedziałem, że to była moja szansa. Odłożyłem scenariusz na bok i przesunąłem się nieco bliżej, aż siedzieliśmy obok siebie.

- Z tobą - przyznałem, a potem szybko dodałem...

- W sensie, że nie do końca wiem, jak do ciebie dotrzeć.

Edgar spojrzał na mnie, jakby zastanawiał się, czy żartuję, czy mówię poważnie. Moje serce waliło jak szalone, ale próbowałem zachować spokój. Po chwili, ku mojemu zaskoczeniu, zaśmiał się cicho.

- Nie jesteś pierwszy, kto to mówi - powiedział, opierając się wygodniej.

- Ludzie myślą, że jestem trudny do rozgryzienia. Może mają rację. Ale ty... - Zawahał się na moment.

-Ty jesteś inny.

Poczułem, jak ciepło rozlewa się po moim ciele, ale starałem się tego nie pokazywać. „Inny." To słowo znaczyło więcej, niż mógł sobie wyobrazić. Może nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo czekałem na taki moment. Każdy drobny gest, każde słowo, które wypowiadał, miało dla mnie ogromne znaczenie.

Od tego dnia nasza rozmowa zaczęła powoli, ale wyraźnie się rozwijać. Poza planem, gdy już nie musieliśmy udawać swoich postaci, odnajdywałem w Edgarze kogoś więcej niż chłopaka z wiecznie ponurym wyrazem twarzy. W przerwach zaczęliśmy wspólnie spędzać czas, raz spacerując wokół studia, innym razem po prostu siedząc obok siebie w ciszy, która nie wydawała się już tak napięta.

Edgar rzadko mówił o sobie, ale czułem, że powoli otwierał przede mną drzwi do swojego świata. I choć wiedziałem, że droga do jego serca będzie długa, to każdy krok naprzód sprawiał, że chciałem go jeszcze bardziej.

____________________________________________

DZIĘKUJĘ ZA 700 WYŚWIETLEŃ❗

CHCĘ BYĆ PARTIĄ TWOJEJ SYMFONIII 🗣️ ❗ 🔥 🌊 🐬

CHCĘ BYĆ PARTIĄ TWOJEJ SYMFONIII 🗣️ ❗ 🔥 🌊 🐬

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
"Czuję coś do ciebie..." (Fang x Edgar) 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz