Rozdział 8 - Bolesna prawda

84 13 11
                                    

Edgar siedzi naprzeciwko mnie, a ja czuję, jak krew powoli napływa mi do twarzy. Jego wzrok, zwykle tak ciepły i pełen zrozumienia, teraz jest chłodny, jakby nie miał pojęcia, co tutaj robię. Jakby nie wiedział, co między nami się wydarzyło.

- Co się działo tamtej nocy? - pyta, marszcząc brwi. Jego głos jest zbyt spokojny, zbyt opanowany, jakby starał się trzymać nerwy na wodzy. Ale znam go już na tyle dobrze, by wiedzieć, że jest bliski wybuchu.

Wstaję z miejsca, czując, jak moje ciało drży od niewypowiedzianego gniewu i frustracji. Nie potrafię już trzymać tego w sobie.

- Naprawdę nie pamiętasz? - rzucam mu prosto w twarz. Czuję, jak każda sylaba tnie powietrze między nami.

- Nie pamiętasz? Tak?

- Co dokładnie mam pamiętać? - odpowiada chłodno, ale widzę, jak coś w nim pęka. Jego ręce zaciskają się na krawędzi łóżka a szczęka drży.

- Przestań pierdolić i powiedz mi wprost, o co ci chodzi.

Podchodzę bliżej, zmniejszając przestrzeń między nami. Moje serce wali w piersi, jakby miało zaraz wyskoczyć. Czułem, że prędzej czy później ten moment nadejdzie, ale nigdy nie sądziłem, że będzie aż tak trudny.

- Spałem z tobą, Edgar - powiedziałem patrząc mu prosto w oczy.

- Tamtej nocy, kiedy razem piliśmy Ty byłeś pijany... Ty chciałeś tego, mówiłeś, że... - głos mi się załamuje. Z trudem przełykam ślinę, bo wiem, że to, co powiem dalej, zmieni wszystko.

- Ale teraz widzę, że nie pamiętasz nic.

Edgar milczy. Jego twarz blednie, a oczy rozszerzają się w szoku. Cisza w pokoju staje się tak ciężka, że wydaje się, jakby pochłaniała całe powietrze. Mogę niemal słyszeć bicie jego serca, tak głośno dudni w tej pustce.

- Co ty pierdolisz...? - szepcze, jakby nie dowierzał. Edgar odwrócił się ode mnie, jakby próbował zebrać myśli.

- Ty... Ty chyba żartujesz. To jakieś chore...
- Jego głos jest nienaturalnie niski, jakby próbował powstrzymać coś, co zaraz eksploduje.

- Nigdy bym...

Zachwiał się na nogach, jakby to, co usłyszał, kompletnie go sparaliżowało. Przez chwilę mam nadzieję, że może w końcu sobie przypomni. Może przypomni sobie te chwile, gdy byliśmy razem, gdy jego ciało reagowało na moje, jakby to było najnaturalniejsze na świecie. Ale w jego oczach nie widzę żadnego zrozumienia, tylko pustkę.

- Edgar, ja... - zaczynam, ale on podnosi rękę, przerywając mi.

- Nie mów już nic, Fang - jego głos zadrżał, jakby ledwo kontrolował emocje. Odwraca się do mnie twarzą, a ja widzę, że jest bliski płaczu, ale to nie są łzy żalu. To gniew, niezrozumienie, może nawet wstręt.

- Jeśli to prawda... - mówi, z trudem dobierając słowa.

- Jeśli naprawdę to zrobiliśmy... Jak mogłeś mi to zrobić, kiedy nie byłem sobą?

Czuję, jak coś w moim wnętrzu pęka. Jego słowa wbijają się we mnie jak ostrza, a ja nie potrafię się przed nimi obronić. Wiedziałem, że to będzie trudne, ale nie sądziłem, że aż tak.

- Myślałem, że tego chciałeś... - mówię cicho, czując, jak łzy zaczynają mi napływać do oczu.

- Tamtej nocy... było wspaniale. Pomyślałem, że może w końcu... w końcu to poczułeś.

- Byłem pijany, Fang! - Edgar krzyczy, jego głos rozbrzmiewa w pomieszczeniu, a ja aż cofam się o krok.

- Nie miałem pojęcia, co robię! To wszystko twoja wina! Ty dałeś mi ten alkohol ty mnie upiłeś dupku! Jak mogłeś... - Przerywa nagle, łapiąc się za głowę, jakby próbował powstrzymać napływające wspomnienia.

- Nie wiem, co się stało, ale jeśli to prawda, jeśli mnie wykorzystałeś...

Te słowa trafiają prosto w serce. "Wykorzystałeś". Nigdy nie pomyślałem o tym w ten sposób, ale teraz, słysząc to z jego ust, czuję, jak coś we mnie umiera.

- Nie chciałem cię skrzywdzić... - mówię cicho, ale wiem, że moje słowa nie mają już znaczenia. Edgar stoi przede mną, a ja czuję, jak coraz bardziej oddalamy się od siebie.

Nie pamięta. Nie pamięta tamtej nocy, tych chwil, kiedy po raz pierwszy poczułem, że może między nami jest coś więcej. Dla niego to tylko pustka, dla mnie to był najważniejszy moment, który teraz okazuje się błędem.

- Wychodzę - mówi nagle Edgar. Jego głos jest lodowaty, bez cienia wcześniejszych emocji.

Edgar szybko ubrał swoje spodnie, koszulkę, czerwoną kamizelkę, szal oraz jego klasyczne glany. Spojrzałem na jego dłonie, skupiłem się na jego pomalowanych na czarno paznokciach, w tamtej chwili chciałem po prostu chwycić jego dłoń tak samo jak tamtej nocy.

Patrzę na niego, ale w jego oczach nie ma już miejsca dla mnie. Tylko chłód i odrzucenie. Otwieram usta, chcę coś powiedzieć, coś, co zmieni bieg tej rozmowy, ale słowa więzną mi w gardle.

Bez słowa Edgar wyszedł z mojego mieszkania. Z każdym oddechem czułem, jak moje płuca zaciskają się przez te wszystkie silne emocje, wszystko, co dotąd zbudowaliśmy, nagle rozpadło się w pył.

Chłopak trzasnął drzwiami za sobą i ostatecznie zdaję sobie sprawę z jednego, Edgar nigdy tego nie zrozumie. Nie zobaczy w tym nic więcej poza wykorzystaniem.

"Czuję coś do ciebie..." (Fang x Edgar) 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz