Adisa
Jak tylko przekroczyłam próg baru wiedziałam, że ten dzień nie będzie należał do udanych jednak czego ja się mogłam spodziewać. Ryan był synem Billego więc to normalne, że zobaczyłam go właśnie tutaj chociaż liczyłam na nasze późniejsze spotkanie. A może planowałam nigdy go nie spotkać. Takie małe marzenie, które było wręcz nierealne.
Nie daj się wyprowadzić z równowagi, powtarzałam sobie raz za razem jednak mężczyzna nadal mnie nie zauważył. Potrzebowałam rady, dlatego zwróciłam się do jedynej osoby, która mogła mi pomóc.
Ja: Jak ktoś cię wkurza to co robisz?
Wystukałam wiadomość do Miki licząc na to, że szybko opisze. Jak widać dzisiaj był mój szczęśliwy dzień, skoro odpowiedź nadeszła już po kilku chwilach.
Mikaela: Zależy od tego co zrobił.
Ja: Mógł powiedzieć coś o tym, że nie nadaję się do jazdy konnej.
Mikaela: W taki sposób to powiedział? Czy raczej inaczej?
Ja: Dokładnie powiedział tak „Nie dawaj jej więcej konia, bo zupełnie się do tego nie nadaje". I co z tego, że prawie się na nim zabiłam.
Mówienie kobiecie a zwłaszcza mnie, że czegoś nie mogę to jak wybudzić uśpionego smoka. Jakiś dupek nie będzie zaniżał mojego poczucia własnej wartości, kiedy właśnie je odzyskałam. I co z tego, że się wystraszyłam, ale Ares zaczął się dziwnie zachowywać jak tylko go wyczuł więc to jego wina a nie moja.
Mikaela: Na twoim miejscu strzeliłabym mu od razu w pysk. Jak on może mówić, że czegoś ci nie wolno!!!
Ja: Dokładnie. A potem powiedziałam, że nauczę się jeździć konno nie ważne co.
Mikaela: Moja dziewczyna ;)
Ja: No i teraz siedzi w barze Billego odwrócony do mnie tyłem. Co mam robić?
Spojrzałam w kierunku siedzącego mężczyzny, który najwyraźniej nadal mnie nie zauważył. Jak na żołnierza to miał niezwykle zaniżony instynkt przetrwania. Zwłaszcza że jeszcze się wahałam, czy go zdzielić pieprzniczką leżącą przy stoliku, przy którym stałam.
Mikaela: Pewnie go nie walniesz?
Ja: To syn Billego.
Kiedy to do mnie dotarło wiedziałam, że nie będę w stanie go skrzywdzić wiedząc, że potem patrząc w oczy jego taty będzie mi wstyd. Co nie znaczy, że w duchu będę go przeklinać, ile wlezie, ponieważ tego i tak nikt nie usłyszy.
Mikaela: No i co?! Strzel go i tyle.
Ja: A może jakaś inna strategia?
Mikaela: Nie mam (rozkładam bezradnie ręce chociaż tego nie widać).
Ja: Dzięki za pomoc.
Mikaela: Zawsze do usług.
Ja: Idę. Jak nie zadzwonię w ciągu godziny znaczy, że nie żyje.
Mikaela: On czy ty?
Wyszczerzyłam się do telefonu, bo po części miała rację. Kto wie do czego może dojść jak tylko się odwróci w moją stronę. Może jednak przestanę przejmować się Billem i jednak mu przywalę.
- Możesz przestać tak stać? – odwrócił się na krześle i spojrzał na mnie. – Może usiądziesz?
Z zaskoczenia nie mogłam oderwać od niego wzroku. Miał coś takiego w oczach co sprawiało, że ogarniało mnie przyjemne uczucie jakbym była przy nim bezpiecznie co było sprzeczne z tym co myślałam.
CZYTASZ
#2.My life
Любовные романыAdisa William-Smith w wieku piętnastu lat została porwana i wywieziona do innego kraju. Skazana na łaskę swojego oprawcy przez kilka lat żyła w złotej klatce robiąc i mówiąc to czego od niej oczekiwał. W końcu pojawiła się osoba, która postanowiła j...