Ryan
Zatrzymałem się pod niewielką szkołą, która sprawiała wrażenie opuszczonej. Gdyby nie stojące na parkingu w różnych miejscach cztery samochody pomyślałbym, że podała mi zły adres. Jednak, kiedy usłyszałem odpinany pas wiedziałem, że dobrze trafiłem.
Adisa zachowywała się bardzo cicho i odpowiadała na moje pytania tylko pojedynczymi słowami więc w końcu dałem spokój. Coś musiało ją dręczyć jednak nie chciała powiedzieć co a ja nie miałem zamiaru tego z niej wyciągać. Jeśli będzie chciała sama mi powie.
- Dziękuję za podwiezienie.
- Nie ma za co. – rzuciłem.
Patrzyłem, jak opuszcza samochód i ruszał z torbą na ramieniu i książkami w dłoniach. Jej włosy powiewały z każdym podmuchem wiatru i... No w właśnie. Jej czapka, z którą wsiadła do samochodu teraz leżała na dywaniku jakby po prostu zsunęła się z jej torby podczas jazdy.
Podniosłem ją i już chciałem uchylić okno, aby do niej krzyknąć jednak wtedy weszła do szkoły. Wiedziałem, że jest dla niej ważna dlatego nie zważając na to, że się śpieszyłem wysiadłem z samochodu i ruszyłem w ślad za nią.
Wbiegłem do środka, ale nigdzie jej nie widziałem. Rozejrzałem się wokół i zauważyłem dwie kobiety, które szły w kierunku schodów prowadzących na drugie piętro. Nie pozostało mi nic innego jak zapytać je a może one ją widziały.
- Przepraszam. – podszedłem do nich, kiedy odwróciły się w moją stronę. – Gdzie odbywają się zajęcia?
- A jakie dokładnie? – zapytała jedna z nich niewiele wyższa i z ciemnymi włosami które zasłaniały jej połowę twarzy.
- No w sumie to nie wiem. – podrapałem się po karku zażenowany, że nawet nie zapytałem jednak sądząc po podręcznikach był to zakres wiedzy z liceum. – A macie tu jakieś klasy licealne?
- Dwie. – ta druga pokazał mi to na palcach.
- Super. – westchnąłem. – A może wy też do nich chodzicie? – zapytałem z nadzieją.
- Tak.
- W takim razie może mi pomożecie. – poczułem ulgę, że może się uda. – Szukam koleżanki. Mała z blond włosami do ramion i niebieskimi oczami. Adisa.
- A tak. – usłyszałem od tej pierwszej. – Jest z nami w klasie. Cicha i spokojna.
- Tak to ona. – miałem ochotę dorzucić, że jest taka tylko wśród ludzi, których nie zna, ale się powstrzymałem. Po co miały wiedzieć o naszych sprzeczkach.
- Zaraz ci pokażemy która to sala. – powiedziała brunetka uśmiechając się do mnie. – Mówisz, że Adisa to twoja koleżanka?
- Tak. – odpowiedziałem szybko, ale zrobiłem to niepotrzebnie. Na twarzy kobiety pojawił się znaczący uśmiech a po chwili wymieniła spojrzenia z ta drugą. Nawet nie pytałem ich o imiona, bo zależało mi tylko na znalezieniu Adisy a one mnie nie interesowały.
- W takim razie może jesteś wolny jutro?
- Niestety nie mogę. – odpowiedziałem szczerze. Miałem już pewne plany, ale nie miałem zamiaru jej o nich informować, bo była dla mnie obca kobietą. Zdawałem sobie sprawę z jej atutów. Była młoda, śliczna i miała wielkie piersi jednak musiałem być poważnym człowiekiem. Nie romanse mi teraz w głowie, kiedy obiecałem tacie, że zajmę się jego barem. Spieprzenie tego nie wchodziło w grę a wiedziałem, że gdybym się z nią jutro spotkał nie skończyłoby się tylko na rozmowie.
- Szkoda. – wydawała się szczerze zawiedziona. – To może daj mi swój numer i jakoś się zgadamy.
I jak tu wybrnąć z tej sytuacji nie raniąc przy tym jej uczuć. Kobiety to były dziwne istoty, które można było wyprowadzić z równowagi tylko jednym słowem tak jak w przypadku Adisy. Przyjrzałem się bliżej kobiecie, która zaproponowała na spotkanie, ale ani jeden pomysł nie wpadł mi do głowy jak się z tego wykaraskać.
CZYTASZ
#2.My life
Любовные романыAdisa William-Smith w wieku piętnastu lat została porwana i wywieziona do innego kraju. Skazana na łaskę swojego oprawcy przez kilka lat żyła w złotej klatce robiąc i mówiąc to czego od niej oczekiwał. W końcu pojawiła się osoba, która postanowiła j...