Rozdział 25

806 148 7
                                    

Adisa

Siedziałam w tym samym miejscu co ostatnio, ale tym razem od razu przykryłam nogi kocem. Miętoliłam w dłoni jego koniec z frędzlami które splatałam i rozpętałam niczym warkocz. Martha dawała mi czas na to, abym zaczęła swoją opowieść od momentu, w którym skończyłam ostatnim razem.

- To trudniejsze niż sądziłam. - powiedziałam po dłuższej chwili.

- Zdaję sobie z tego sprawę jednak, jeśli nie zaczniesz będzie to o wiele trudniejsze i ciężej będzie ci o tym mówić. - mówiła łagodnie sprawiając, że naprawdę chciałam to powiedzieć.

- Jedenaście lat, dziewięć miesięcy i dwanaście dni temu zostałam porwana. – zaczęłam. - Początkowo myślałam, że ktoś porwał mnie dla okupu, bo rodzice byli majętni. W dodatku byli rozpoznawalni w gazetach, Internecie czy telewizji ze swojej pomocy dobroczynnej więc łudziłam się, że w końcu wrócę do domu. Tak jednak się nie stało i wtedy dowiedziałam się, że nie chodziło o żaden okup tylko o mnie. Mężczyzna, który mnie porwał chciał właśnie mnie i dlatego dopuścił się tego, że wywiózł mnie do swojego kraju, gdzie nie mogłam prosić o pomoc. Nawet gdybym to zrobiła nikt bym na moją prośbę nie odpowiedział.

Im dłużej mówiłam tym łatwiej mi to przychodziło. Opowiadałam kobiecie o pierwszych dniach w tamtym kraju, o uczuciach w moim sercu i o myślach które ciągle kotłowały się w mojej głowie.

Przez pierwszy miesiąc pobytu tam myślałam, że uda mi się jeszcze jakoś uciec jednak myliłam się. Spróbowałam tylko raz i poniosłam za to surową karę. Ibrahim sprawił, że już nigdy nie spróbowałam wymknąć się z jego domu czy nawet uciec, kiedy byliśmy wśród ludzi. To właśnie w tamtej chwili tuż po tym jak wymknęłam się za swojego z więzienia skrzywdził mnie po raz pierwszy.

Pamiętałam tą wściekłość na jego twarzy, kiedy dotarło do niego, że o mało co nie udało mi się uciec. Pamiętam to jak szarpał mnie i wrzucił niczym bezwładną lalkę do swojej sypialni. Była tam też jego żona, która jak tylko mnie zobaczyła wyszła nie reagując na moje słowa o pomoc. Po prostu zamknęła za sobą drzwi jakbym po prostu nie istniała.

Miałam prawie szesnaście lat, kiedy po raz pierwszy zostałam zgwałcona. Mężczyzna, który mi to zrobił był głuchy na moje krzyki i prośby. Rozrywał moje ubranie jak w amoku i dotykał mojego ciała naznaczając je siniakami. Byłam zbyt słaba na to, ale jego powstrzymać. Czułam ból rozprzestrzeniający się po całym moim ciele, kiedy wbijał się we mnie brutalnymi ruchami pozbawiając mnie tym samym niewinności. Kiedy nie przestawałam krzyczeć zatykał mi usta dłonią i robił z moim ciałem co tylko chciał. Godzinami przeżywałam katusze i tylko mogłam czekać aż przestanie.

Miesiąc później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Poczułam wtedy jakby zawalił mi się cały świat, bo nie spodziewałam się, że jestem do tego zdolna. Przecież byłam jeszcze dzieckiem a już miałam poradzić sobie z brutalnym wejściem na zupełnie inny poziom dorosłości. Byłam dzieckiem, które miało mieć dziecko.

Ibrahim był szczęśliwy, że dam mu dziecko, którego nie mógł doczekać się ze swoją żoną. W tym całym jego szaleństwie znalazłam jedną rzecz, która jak na ironię losu mi się w nim podobała. Nigdy nie skrzywdził naszych dzieci i cały czas okazywał im czułość. Nie wiedziałam jednak, dlaczego potraktował mnie w ten sposób i skrzywdził na całe lata.

Zastanawiałam się, dlaczego, kiedy już je miał nie postanowił zwrócić mi wolności. Nie kochałam ich i były mi one obojętne. Tuż po urodzeniu pierwszego dziecka nawet nie chciałam go zobaczyć. Byłam zaledwie dzieckiem, kiedy sama zostałam matką. Matką, ale tylko z nazwy, bo nie żywiłam w stosunku do nich dobrych uczuć tylko obojętność.

#2.My lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz