Rozdział 9

846 160 5
                                    

Adisa

Tego wieczoru w barze kręciło się zaledwie kilka osób ze względu na trwające zawody w jeździe konnej. A z tego co zrozumiałam odbywały się one co roku wśród wszystkich mieszkańców miasta a zwycięzca wybierał sobie jednego konia ze stadniny pana Nolana. Tak więc zamknęliśmy o osiemnastej po tym jak przez pół godziny nikt nie wszedł do środka.

- Masz jakieś plany na wieczór? – zapytał Billy zamykając bar.

- Mika też kończy wcześniej. – odpowiedziałam trzymając w dłoni torbę, w której upchałam ubrania a skoro miałam u niej nocować to przydadzą mi się. – Postanowiła zrobić dla nas babski wieczór.

Cokolwiek to znaczyło. Poza jednym wypadem do miasta z reguły spotykałyśmy się od czasu do czasu na pogaduszki czy nawet spędzanie razem wieczoru. To był pierwszy raz, na który tak bardzo się ekscytowała więc jak mogłabym jej odmówić.

Ta relacja czy raczej przyjaźń jaka nas połączyła była wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Mika pokazała mi, że mogę jeszcze coś osiągnąć i dokonać. Krok po kroku kruszyła moje mury którymi się otoczyłam na ludzi tak samo dobrych jak ona.

- Oooo babski wieczór. – zaśmiał się Billy odprowadzając mnie do czekającej przy krawężniku Miki. Pomachała do nas i uśmiechnęła się szeroko. – W takim razie życzę ci mile spędzonego czasu.

- Dziękuję Billy. – przystanęłam kładąc rękę na jego ramieniu. – Nie tylko za te słowa, ale za wszystko. Chyba nigdy tak naprawdę ci nie podziękowałam.

- Nie musisz mi dziękować. Wystarczy tylko że cieszysz się życiem. – poklepał mnie po dłoni. – To dla mnie znaczy więcej niż podziękowania.

W moich oczach stanęły łzy. Jakże łatwo było mieć takiego tatę jak on. Czułego, miłego, bezinteresownego i w pełni skupionego na mnie. Uzyskałam więcej czasu i uczuć od niego niż od obojga rodziców przez te wszystkie lata. To było niesamowite jak jedna osoba może zmienić całkowicie nasze życie.

- No idź już. – ponaglił mnie.

- Idę. – pomachałam do niego ręką i wsiadłam do samochodu. W tym czasie on cały czas stał i czekał aż upewnił się, że może na spokojnie iść do domu. I jak go tu nie kochać.

- Cześć, nowy samochód? – zapytałam na wstępie zapinając pasy i rozkoszując się działającą klimatyzacją. W dodatku zapach unoszącej się w powietrzu skóry działał na mnie dziwniej kojąco.

- Cześć i nie. – ruszyła powoli wzdłuż ulicy. – To samochód Manolo, bo jak to on stwierdził moim gratem nie da się już jeździć. – zaśmiała się. – Co on tam wiem. Skoro samochód jeździ to nadal jest dobry.

- Powiedziałaś mu to?

- Bardzo dobitnie więc chyba dotarło do niego, że nie dam się przekonać na zmianę samochodu. – ciągnęła coraz bardziej zirytowana. – Dlatego wyszedł przed dom i wyrwał jakieś kable spod maski samochodu, tak więc nie miałam wyboru i musiałam przyjąć ten.

- Coś czuję, że chyba mu się za to oberwie. – zaśmiałam się.

Byłam obecna praktycznie od początku powstawania relacji pomiędzy nimi, ale widziałam, że nie było im łatwo. Kiedy mężczyzna uparcie chciał z nią być ona go odrzucała nie wierząc już w miłość. Nie dziwiłam się jej, bo po tym co zrobił jej narzeczony sama bym w siebie zwątpiła.

Po wielu miesiącach walki o jej miłość ona w końcu ją odwzajemniła na co dosłownie wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Byli sobie pisani już od początku, ale sami musieli do tego dojść. No i jeszcze w dodatku te oświadczyny, przy których byłam obecna. Ta jego postawa i determinacja w oczach powiedziała mi, że nie da się tak łatwo spławić więc zrobiłam to co mogłam w tamtej chwili. Wyszłam, aby wyjaśnili sobie wszystko a sądząc po pierścionku na jej palcu chyba się udało.

#2.My lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz