Rozdział 19

172 4 2
                                    

Rozdział pisany z perspektywy Willa Airstara

Miałem tak wspaniały humor, że musiałem go gdzieś rozładować. Do Halloween pozostał jeden dzień a ja nadal nie miałem kostiumu. Podpatrzyłem u Emmy i Caro jakie mają stroje i bardzo chciałem jakiś wymyślić. I wreszcie mi się to udało. W mojej wyobraźni pojawił się idealny kostium dla mnie na tegoroczne Halloween i niemal skakałem z radości. Zapewne zrobiłbym to ale byłem w towarzystwie Nicka. 

Felix z Jace'm poszli na zakupy, by kupić ozdoby i słodycze. Zastanawiałem się czy nie iść z nimi ale musiałem wymyślić jakiś kostium. Całą ekipą uzgodniliśmy, że tegoroczne Halloween robimy w mieszkaniu Felixa i Olivii, bo było największe. 

Nie oglądając się na Nicka wyszedłem z mieszkania. Akurat na korytarz wyszedł Mason z jakąś dziewczyną. Śmiali się oboje nie zwracając na mnie uwagi. Bolało mnie to, bo najzwyczajniej w świecie byłem zazdrosny. Nie wiedziałem kim ona jest ale i tak byłem zazdrosny. Starałem się na nich nie patrzeć. Chciałem szybko przemknąć do mieszkania Emmy i Caro, które było na wprost. Niestety Mason się odezwał. 

– O Will, poczekaj sekundę! 

Westchnąłem zirytowany po czym przybrałem na twarz uśmiech i odwróciłem się do nich. 

– Hej Mason. 

– Will, to moja kuzynka Hannah. Hannah, to mój przyjaciel Will. Przyjechała na dzisiaj, jak coś nie będzie jej jutro na naszym przyjęciu Halloweenowym. 

– Okej. 

Ja pierdole byłem zazdrosny o jego kuzynkę. 

– Miło mi się poznać Hannah. Pogadałbym z wami ale jestem zajęty. 

– Mnie również miło cię poznać – odpowiedziała dziewczyna i weszła do mieszkania mojego byłego. 

Bez pukania wszedłem do dziewczyn. Zastałem Caro w samym ręczniku i mokrych włosach chodzącą po salonie i Emmę, która z czegoś się śmiała trzymając telefon. Byłem niemal pewny, że ją nagrywa. 

– Jak się nie zgodzisz, wyślę to nagranie Oscarowi! – zaszantażowała ją. 

– Ah tak? A ja zadzwonię po Laylę i powiem jej, żeby obudziła cię patelnią. 

Layla była wspaniała. Świetnie się dogadywaliśmy i traktowałem ją jak młodszą siostrę. Przyjechała na początku października lecz musiała pojechać, gdy jej rodzice wrócili do Stanów. Odliczałem tylko dni do przerwy świątecznej i do wyjazdu na narty, by znów się z nią spotkać. Gdy tu była, wpadła w dziwny nawyk budzenia ludzi patelnią. Chodziła po naszych mieszkaniach z chochlą do zupy i patelnią (ukradzione rzeczy Caro i Emmy) i waliła nad naszymi głowami o siebie byśmy się obudzili. Raz Oscar nie chciał się obudzić to przywaliła mu w łeb. Patelnią. Guza miał jeszcze do niedawna. 

– Witam moje śliczne panie! – powiedziałem wesoło zwracając na siebie ich uwagę. Zdecydowanie z całego towarzystwa najbardziej lubiłem je. 

Caroline zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu. Ciaśniej opatuliła się ręcznikiem i z obrażonym wyrazem twarzy wróciła do pokoju. 

– A jej co? – spytałem Emmę rozsiadając się koło niej na kanapie. 

– Chciałam wyciągnąć ją na całodzienne spa ale Caro nie lubi – mruknęła wstając, by wziąć sobie szklankę z wodą. 

– Aha. Dobra nie ważne. Idziesz ze mną do galerii, bo potrzebuje stroju na Halloween. Będę w stroju szkieleta ale chce, by świecił się w ciemności więc potrzebuję jeszcze taką farbę. Nie mam z kim iść więc idziesz ze mną. 

Plan Prawie Idealny | II TOM |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz