Rozdział 20

250 12 4
                                    

Stałam w kostiumie Bellatriks Lestrange pod jednym z bloków dzielnicy na której mieszkałam w towarzystwie Emmy, w kostiumie Hermiony Granger oraz z Olivią w kostiumie Minerwy McGonagall. Zbierałyśmy słodycze do koszyków i zachowywałyśmy się jak dzieci mające po dziesięć lat. Podchodziłyśmy do drzwi mieszkań a następnie, gdy nam otworzono, mówiłyśmy ,,cukierek albo psikus" i pokazywałyśmy koszyki. Za każdym razem, gdy nam nie dano słodyczy smarowałyśmy klamkę do drzwi masłem. Czy miałyśmy osiemnaście i dziewiętnaście lat? Tak. Ale zabawa i tak była super. 

Podzieliliśmy się na trzy grupy trzyosobowe. Ja poszłam z dziewczynami. Moi bracia razem a Will, Mason i Oscar razem. Rywalizowaliśmy kto zbierze więcej słodyczy. Wygrane osoby mogły sobie czegoś zażyczyć. Każda osoba z grupy miała jedno życzenie, które może wykorzystać. I to była ta nagroda. Więc np. Jakby grupa z Oscarem wygrała i on sobie zażyczył żebym go pocałowała to musiałam to zrobić. Akurat takie życzenie mogłam spełnić bez problemu.

Nie wiem ile cukierków już miałyśmy ale czas powoli zbliżał się do końca. Odwiedziłyśmy już 8 bloków w których było po 40 mieszkań i tylko w 18 mieszkankach nic nam nie dali. Byłyśmy niemal pewne, że wygramy, bo cukierki powoli zaczynały nam się nie mieścić.

– Dobra wracamy, bo czas się kończy – oznajmiła Emma gdy wychodziłyśmy z ostatniego bloku na naszej ulicy.

W drodze powrotnej widziałyśmy moich braci. Również wracali już do bloku. Uznaliśmy, że będziemy iść wolnej i kawałek za nimi. Nie chciałyśmy, żeby ukradli nam cukierki czy coś.

Spotkaliśmy się pod mieszkaniem, pod którym stała już grupa składająca się z Oscara, Masona i Willa.

– No ileż można na was czekać! – krzyknął Will widząc nas. Miał na sobie kostium kościotrupa który dziwnie świecił się w ciemności. Do tego na głowę założył rogi renifera co wyglądało komicznie.

Oscar w stroju wilkołaka ze znudzeniem opierał się o ścianę ale gdy mnie zauważył, na twarz wpłynął mu łobuzerski uśmiech. Mason w stroju wampira też podejrzanie się uśmiechał. Cała ich trójka miała po brzegi wypełnione koszyki. Tak jak i moi bracia.

Felix kluczem otworzył drzwi i cała nasza dziewiątka weszła do pięknie przystrojonego mieszkania mojego brata i Olivii. Na oknach wisiały sztuczne, czarne pajęczyny. Na suficie jakieś wycinanki z pomarańczowej bibuły. Na stole i na regale były porozstawiane świeczki w wiedźmy, nietoperze, dynie i duchy. Na blacie w kuchni stało już dziewięć szklanek w takim samym motywie jak świeczki. Obok tego stały miski z przekąskami. Gumowe oczy, chrupki duchy, żelki w dżdżownice i inne zjadliwe robale. Stal też alkohol i wiedziałam, że dzisiaj się napije. Nie dużo, bo nie lubiłam ale chciałam się napić.

– To co, siadamy w salonie i liczymy!

Nim usiedziliśmy, grupa z Oscarem, Masonem i Willem, wysypała masę cukierków z kieszeni swoich strojów. W szoku spojrzałam na nie mniej zdziwione dziewczyny.

– Oszuści! – zdenerwowała się Emma.

– Nikt nie mówił że cukierków nie można upychać po kieszeiach – wzruszył ramionami Mason i cała ich trójka usiadła w swoim gronie i zaczęła liczyć cukierki.

To samo zrobiłam z dziewczynami. Oczywiście jak się okazało, najwięcej cukierków mięli oni.

– Oszukiwaliście i tyle.

– Ojoj, biedna Emma. Nie umie się przyznać do przegranej – z udawanym smutkiem Will nabijał się z Emmy.

– Ta gratulacje – odburknął Felix. – Jakie macie te życzenia?

Plan Prawie Idealny | II TOM |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz