Rozdział 14

265 15 15
                                    

– Co?

Nie, nie nie. To jest jakiś pierdolony sen. To nie może być prawda. Takie rzeczy nie dzieją się w prawdziwym życiu.

– Żartujesz sobie że mnie w tym momencie? – spytałam go. Na moje nieszczęście po kręcił głowa. – To czemu mnie nie zabijesz? Jak zlecenie w ogóle? Kto chce mnie zabić? I czemu ty tego już nie zrobiłeś. Proszę masz – wskazałam na siebie. Musiałam wyglądać żałośnie cała zapłakana. – Proszę. Chcesz mnie zabić, to proszę. Tylko błagam szybko i jak najmniej boleśnie.

– Nie zabije cię, uspokój się – powiedział jak do dziecka po czym podszedł do mnie i uklęknął przy mnie. – Nie zabije cię Caro, spokojnie.

– Czemu? Czyli moje obawy co to tego, że chcesz mnie zabić były prawdziwe? I kim był ten ktoś co mi robił rany na nodze? Co z tym wspólnego ma Valentina? Zamach na mnie na walce był zaplanowany, tak? I ty strzelałeś?

Oddychałem coraz ciężej i szybciej. Serce waliło mi jak oszalałe a ja ledwo łapałam  oddech wciąż płacząc.

– Opowiem ci wszystko ale musisz się uspokoić. Okej? Cholera, Caro. Spokojnie, dobrze? Usiądź na łóżku – pomógł mi wstać a następnie podniósł mnie i posadził na łóżku.

Oderwałam się od niego jak poparzona a on westchnął wbijając wzrok w ziemię. Spojrzałam na jego szyję. Widniał tam naszyjnik z czterolistną koniczyną.

– Więc słucham.

– Nie zabije cię. Nie musisz się mnie bać. Ja cię nie zabi...

– Ale chciałeś to zrobić! – przerwałam mu. – To ty strzelałeś, prawda?

Brak odpowiedzi był wystarczającą odpowiedzią. Zaśmiałam się ironicznie po czym chciałam zejść z łóżka lecz Oscar mnie powstrzymał.

– Posłuchaj mnie. Nie zabije cię. Na początku planowałem to zrobić, bo taką dostałem pracę od szefa ale... Teraz wiem, że tego nie zrobię. Jesteś siostrą moich najlepszych przyjaciół oraz dziewczyną, którą szczerze polubiłem i bez której aktualnie nie wyobrażam sobie zbytnio dalej życia i istnienia naszej grupy. Na początku tak. Planowałem to zrobić ale teraz nie dopuszczę do tego choćbym sam miał za to oddać życie, rozumiesz? Nic ci nie zrobię i nic ci się nie stanie. Nie dopuszczę do tego, by ktokolwiek cię zabił czy zrobił co innego.

Wierzyłam mu. Naprawdę mu uwierzyłam choć to było irracjonalne i sama nie wierzyłam w to co mówił ale jakaś część mnie wiedziała, że mówi prawdę.

– Valentina ma z tym wspólnego tyle, że ze mną pracuje na jednym wydziale. I tyle. A ten ktoś nazywa się Olivier i on pracował dla nas. Tyle, że ja, nie wiedziałem o jego planach a raczej o planach jakie dał mu mój szef. Nie powiedział mi o tym. Wtedy na pewno nie odpuściłbym do takiej sytuacji.

– Ale... Czemu. Czemu teraz nie chcesz mnie zabić? Nie rozumiem tego. Czemu on w ogóle każe ci to zrobić?

– Ja zabiłem już pare osób. Zajmuje się zaleceniami wyższej rangi czyli za które dostajemy sporo pieniędzy, bo zwykle jest to ktoś ważny i zajmuje się całą dokumentacją związaną z tymi osobami. Koniczyna czterolistną to nasz znak rozpoznawczy. Nie zabije cię Caro nie ze względu na to, że już nie mam tego zlecenia, tylko że względu na to, że nie dam tobie zrobić krzywdy. Zależy mi na tobie i jesteś siostrą moich przyjaciół. Nie chcę, żeby coś ci się stało i nie dopuszczę, by ktokolwiek coś ci zrobił, rozumiesz? Mogę z to ponieść karę ale tym się nie przejmuj. Ja tobie nic nie zrobię i chciałbym, żebyś to zapamiętała, bo cholernie chce żeby nasza relacja wróciła i była po staremu. Nie chcę żebyś mnie unikała. Będę ci mówił o wszystkim z tym związanym ale proszę, nie ignoruj mnie więcej. Wiem, że moja prośba może wydawać się śmieszna i wiem, że będziesz potrzebowała czasu, żeby to przetrawić ale proszę uwierz mi, że ja cię nie skrzywdzę. 

Plan Prawie Idealny | II TOM |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz