Kajdanki

463 16 3
                                    

Był to ciepły letni poranek . Wstałam niechętnie z łóżka obudzona przez pojedyncze promienie słońca wpadające do mojego pokoju. Spojrzałam na zegarek była godzina 8.00 . Poszłam wystylizować włosy moim ulubionym dysonem, którego dostałam w prezencie na urodziny od genziaków. Zrobiłam delikatny makeup, nalałam wodę do butelki , wzięłam swoją ulubioną czarną torebkę i byłam już prawie gotowa do wyjścia. Gdy zakładałam buty, zauważyłam, że nie wzięłam jeszcze kluczyków do auta. Podeszłam szybko do blatu w kuchni, jednak one tam nie leżały. Zaczęłam przeszukiwać cały dom, jednak po kluczykach nie było ani śladu.

Zaraz spóźnię się na nagrywki- pomyślałam. Włączyłam telefon i napisałam na naszej grupie  ,,Nie mogę znaleźć kluczy od auta  prawdopodobnie nie przyjadę na czas". Po chwili przyszło powiadomienie: 

,,Nie martw się akurat jestem w okolicy i mogę cię podwieźć". Osobą, która to napisała, był Bartek. Po 5 minutach usłyszałam pukanie do drzwi.

- Hejka Faustynka!-powiedział chłopak w drzwiach.

- Hej Bartuś tak się cieszę, że po mnie przyjechałeś gdyby nie ty mogłabym mieć serio problem-odpowiedziałam szczęśliwa, przytulając go na powitanie.

Zeszliśmy na dół. Bartek wyprzedził mnie i podszedł do drzwi swojej tesli, otwierając je dla mnie. W tamtym momencie poczułam się trochę jak passanger princess. Weszłam do auta, delikatnie uderzając głową o róg drzwi.

Ała-powiedziałam śmiejąc się przy tym.

Bartek zaśmiał się razem ze mną i pogłaskał mnie czule po głowie. Nie ukrywam podobało mi się to nawet, ale szybko się otrząsnęłam.

-To co jedziemy?-zapytałam

-Tak, tak już- odpowiedział brunet  uruchamiając samochód.

Gdy podjechaliśmy pod dom genzie, chłopak wyszedł z auta i znów otworzył mi drzwi. Weszliśmy razem do domu, w którym czekali już na nas pozostali członkowie.

-Ooooooo fartek!- krzyknęła Wika.

-Wika serio, mówiliśmy ci już tyle razy, że nic nas nie łączy...-powiedział speszony Bartek.

Ma racje od początku projektu darzyliśmy się przyjaźnią i nic więcej. To prawda, że moja relacja z nim ostatnio się dosyć polepszyła i może jest nawet w moim typie, ale nic z tego raczej nie będzie. Nawet to powtarzaliśmy wiele razy na odcinkach czy wywiadach.

-Dobra kochani musimy się wziąć za kręcenie odcinków bo nie długo zbliża się nasz nowy projekt- powiedziała Hania.

-Ahhh no tak kompletnie o nim zapomniałam- powiedziałam.

-Musimy teraz nakręcić dużo odcinków na zapas-dodała dziewczyna.

Mowa tutaj o zbliżającej się naszej płycie oraz daily w naszym starym domu. Nad samymi piosenkami jeszcze nie zaczęliśmy pracy. Wiadomo mamy parę pomysłów na nie, ale przed nami jeszcze dużo do zrobienia . Jak tylko o tym myślę to przechodzą mnie ciary.

-Dobra zaczynajcie- powiedziała nasza menagerka Natalka.

-W dzisiejszym odcinku koło fortuny decyduje z kim spędzamy cały dzień w kajdankach-zaczął Świeży.

-Dobra to ja kręcę pierwsza-powiedziałam.

-I jest... Bartek Kubicki haha!-zaśmiał się chłopak.

-Uuuu fartek razem shipujemy-podkręcała Wika

-A co wam do tego super sobie spędzimy dzień z Faustynką- powiedział Bartek próbując rozluźnić atmosferę.

-To prawda- odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem.

-Okej czyli wychodzi na że Świeży jest z Wiką, Fausti z Bartkiem, a ja z Julitką- powiedziała Hania do kamery. 

 Na początku wybraliśmy się całą grupą na lody do galerii dopiero potem się rozdzielaliśmy. Świeży i Wika poszli razem do parku trampolin, dziewczyny poszły malować obrazy za to ja z Bartkiem poszliśmy do strasznego escaperoomu z aktorami. Gdy dojechaliśmy do miejsca docelowego pani zaczęła tłumaczyć nam zasady gry.

-Stresujesz się Faustynka?-zapytał brunet z troską w głosie.

-Tak trochę...-powiedziałam z zakłopotaniem.

-Nie martw się, będzie dobrze!- powiedział prześmiewczo próbując mnie pocieszyć.

-Yhm...-przytaknęłam próbując się uśmiechnąć.

-Hej Faustynka nie martw się jestem z tobą okej?-powiedział spokojnym głosem chwytając mnie za rękę i  patrząc mi głęboko w oczy.

Nagle pojawiło się  jakieś dziwne uczucie którego chyba jeszcze nigdy nie doświadczyłam, a na pewno nie przy nim . Poczułam jak jakieś ciepło zalewa moje całe ciało, a jego palce u dłoni delikatnie wędrują w kierunku mojego policzka i odgarniają starannie włosy na nim za ucho. Uśmiechnęłam się delikatnie, a on odpowiedział szerokim uśmiechem.

-To co gotowa?- zapytał Bartek.

-Tak- powiedziałam delikatnie uśmiechając się.

Weszliśmy do  ciemnego pokoju wypełnionego dziwnymi dźwiękami. Nagle poczułam dłoń Bartka na mojej ręce. Chwyciłam go mocno, a on podszedł trochę do przodu bliżej wskazówki. Nagle jakiś potwór wyskoczył zza pleców Bartka. Kurczowo go przytuliłam zamykając oczy. Brunet pogłaskał mnie po głowie i szybko zaczął rozwiązywać zagadkę. Kiedy mu się udało chwycił mnie od dołu podniósł do góry i przerzucił przez ramię. Chwilowo przestraszyłam tego gestu, ale było tam na tyle strasznie, że się nie wyrywałam. Po chwili postawił mnie na ziemi i teraz już wspólnie rozwiązywaliśmy dalszą część pokoi. Strasznie się bałam tam być jednak jego obecność sprawiała że czułam się dużo bezpieczniej. Po jakimś czasie nareszcie się wydostaliśmy.

-Ej i co nie było tak źle co?- powiedział Bartek idąc już w stronę auta.

-Czy ja wiem, przynajmniej śmieszny odcinek będzie- odpowiedziałam uśmiechając się.

Jechaliśmy w ciszy. Musiałam sobie wszystko przetrawić w głowie co się stało. Te uczucie, to co się wydarzyło  w escaperoomie, nigdy tego nie czułam w jego towarzystwie. Czy on mi się zaczyna podobać? Czy to możliwe? My się tylko przyjaźnimy...- cały czas chodziły mi takie pytania po głowie. Spojrzałam na niego kontem oka i chyba najwyraźniej to zauważył bo odwrócił głowę od drogi i się do mnie uśmiechną. Po dłuższej chwili dojechaliśmy na miejsce. Była to restauracja z tajskim jedzeniem do której przyszliśmy na obiad. Zjedliśmy pad thaia karmiąc się na zmianę ponieważ byliśmy spięci kajdankami. Postanowiłam wsadzić Bartkowi widelec z jedzeniem do ucha.

-Ej  Faustynka ty sobie na za dużo nie pozwalaj- parskną śmiechem Bartek próbując zmyć z siebie sos.

Zaczęliśmy się razem śmiać kończąc posiłki. Nagraliśmy zakończenie i zapłaciliśmy za jedzenie. Operator pojechał już swoim autem do domu, a my razem szliśmy powoli do tesli Bartka.  Gdy doszliśmy do pojazdu brunet otworzył mi drzwi.

-Panie przodem- powiedział kłaniając się.

-oj Bartuś nie wygłupiaj się- zaśmiałam się.

Jechaliśmy tak autem w już prawie pełnej ciemności śpiewając piosenki nirvany i dżemu. Nagle Bartek zwolnił.

-Co się stało?- zapytałam .

-A nic tak sobie myślałem że fajnie spędziliśmy dziś dzień może chcesz do mnie wpaść pooglądać filmy-powiedział chłopak.

-No nie wiem Bartek...-odpowiedziałam niepewnie.

-Proszę zgódź się... będzie fajnie a masz chyba wolny wieczór co nie?-nalegał brunet.

-No dobra dobra przekonałeś mnie- powiedziałam ze śmiechem

Mam nadzieje że spodobał wam się pierwszy rozdział bo dopiero zaczynam. Czekajcie na następny ...








I wanna ruin our friendshipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz