Wydaję mi się, że ostatnio was za bardzo rozpieszczam misie (za to Edgara nie).
Ta książka schodzi na depresyjne strony, więc jeśli mieliście nadzieje na jakieś bekowe i napisane na byle jak rozdziały to przepraszam, ale naprawdę mam ochotę napisać co innego, niż inne książki, w których wszystko dzieje się za szybko i jest nie na poważnie😭 (oczywiście nie cały rozdział jest przykry).
Dziś mało dialogów, bo nie mam pojęcia jak jeden zacząć, sorcia;((
𝑷𝒐𝒏𝒊𝒆𝒅𝒛𝒊𝒂𝒍𝒆𝒌, 30 𝒑𝒂𝒛𝒅𝒛𝒊𝒆𝒓𝒏𝒊𝒌𝒂, 2023
𝑬𝒅𝒈𝒂𝒓
Szczerze? Od tygodnia jest tylko jeszcze gorzej. Mam wrażenie, jakby mój umysł przyzwyczaił się do nowej rutyny, a moje, cóż, nieciekawe stany, wracają. Jedyną zmianą w tym jest, że nie czuję aż tak wielkiej potrzeby do samookaleczania się. Myślę o tym, nawet nie wiecie ile razy w przeciągu jednego dnia, ale do tej pory... nie sięgnąłem po żyletkę, która zdecydowanie jest już lekko tempa. Mój apetyt zdecydowanie zmalał, bo na dzień piję tylko wodę, i jem jakieś płatki z mlekiem. Gdy siedziałem jeszcze w moim pokoju, to jadłem kiedy chciałem. Były to jednak dwa czy trzy posiłki dziennie, a teraz jest to jedynie kolacja. Nie jestem wogóle głodny, a gdy to się dzieje, nie jestem w stanie przełknąć nic.
Za to zacząłem palić papierosy siedząc na balkonie. Tak sobie myślę, że podświadomie wiem, że okaleczam swoje ciało, a zarazem daje mi to jakieś poczucie spokoju. Dlatego więc nie czuję potrzeby do wzięcia ostrza w swoje ręce. Oddaję Fangowi pieniądze za każdą paczkę którą mu wypalam, mimo, że on nie chce.
Śpię coraz mniej.
Wiem, że to dziwne, ale wizja mojego pogarszającego się stanu, aż do momentu, gdy nie wytrzymam, jest poprostu kusząca. Poprostu chciałbym to zakończyć. Rety... jeszcze niedawno było tak super, ale ja wogóle nie tęsknię. Podoba mi się fakt, że prawdopodobnie będę powoli umierać przez kolejne parę, a może parenaście tygodni, aby potem ludzie uczcili moją śmierć na cmentarzu, bo ja nie chcę żyć. Nie widzę w tym sensu, jestem pewny, że nie dożyję siedemnastki. Gdy tylko mój stan pogorszy się do samego końca, będę w stanie odebrać sobie życie. Teraz jednak jestem na to zbyt... nie udałoby mi się. Mam przyjaciół.
Po co człowiek żyje?
Jaki jest sens życia?
Ludzie często odpowiadają, że dla rodziny. Dla przyjaciół, własnych celów, marzeń, czy wspomnień, zrobić trochę dobra czy nawet i zła, aby powkurwiać innych ludzi. Poprostu dla zasranej przyjemności. A ja jej nie czuję, w żadnym stopniu. Nie rozumiem tego.
Jestem zepsuty.
I nikt nie zdoła mnie naprawić, bo jestem zepsuty. Zepsuty, zniszczony, zgniecony i spalony. Jestem jak głupia zabawka, która leży na strychu, i nikt nie ma serca jej wyrzucić, ani ochoty naprawić. Dlatego leży, bez żadnego sensu instnienia.
----- ---- --- -- - ☆ - -- --- ---- -----
- Nie za dużo już ci tych papierosów dzisiaj? - pyta zmartwiony Fang, kiedy to ja siedzę na zimnych kafelkach balkonu, a miły wiatr udeża mnie w policzki.
- Zastanawiałem się, czy tak naprawdę paląc papierosy sie nie samookaleczasz? - zaciekawiam się. - Bo to forma niszczenia sobie ciała, więc pomyślałem...
- Wiesz - przerywa mi, i opiera się plecami o barierkę balkonu. Przez sekundę przechodzi mi myśl, że mógłby spaść, gdyby barierka się odczepiła, ale odsuwam tą myśl na bok. - Myślę, że większości palaczy nie uważa to za sposób samookaleczania. Bardziej sposób na uspokojenie się. Moim zdaniem... zależy to od osoby.
CZYTASZ
𝑰𝒏𝒕𝒆𝒓𝒏𝒂𝒕 - 𝑭𝑨𝑵𝑮𝑨𝑹
FanfictionEdgar już od niedawna choruje na ciężkie stany depresyjne. Jego matka, która martwi się o to, że dostanie kuratora oraz karę pieniężną przez nieobecności syna w szkole, wysyła go do internatu, licząc, że to pomoże. Fang, który tak naprawde wiedzie z...