Zdecydowalam ze wypierdalac. Obiadu nie bylo przez chyba 2 tygodnie wiec stwierdzilam ze napisze wam wkoncu bo widze jak was depresja zbiera no chodzcie tuli tuli (nic nie bralam) (serio!!!) (pisze ten rozdzial na trzezwo serio mowie!!!!!)
Chuj trace wene zapierdalam do szkoly i puki ciepla pogoda to wychodze caly czas ze znajomymi i pisania po nocach nie vedzie bo wkoncu jestem w stanie zasnac bez tabletek (one sa z cukru pudru fak czy siak XDDD) wiec rozdzialy beda rzadziej, ale napewno ksiazki nie opuszczam
-- ☆ --
Naprawdę nie mam teraz ochoty na wychodzenie z domu. Czuję się jakby ten stan wracał, ale teraz... jest mi to całkiem obojętne. Nawet za tym tęskniłem. Tak dużo czasu spędziłem nad tą depresją, że znalazłem w tym komfort. Teraz, gdy nie mieszkam z mamą, to wszystko jednak wydaje się lepsze. Oni nie wiedzą, więc muszę się ukrywać, puki nie skończy się jak z mamą. Ona wiedziała od początku, więc miałem wyjebane. Teraz będzie się cieszyć, że chodzę do szkoły. Tyle to jej da.
Ostatnio zaczynam też mieć ostro wyjebane. Jeszcze niedawno martwiłem się opinią innych, co będzie później, a teraz?
"Jak coś się zjebie, to poprostu popełnisz samobójstwo i po sprawie"
Życie na krawędzi. Może bardziej życie na essie.
----- ---- --- -- - ☆ - -- --- ---- -----
Nadszedł dzień imprezy szkolnej. Jak mówiłem, bardzo nie chce mi się tam iść, ale gdy myślę, że będę ram razem z Fangiem, to aż uśmiech ciśnie mi się na twarz. Naszła mnie myśl, że powinienem ubrać się jakoś elegancko, ale myślę, że tam każdy będzie miał jakieś luźne ciuchy. Ubieram więc luźne czarne jeansy oraz jakąś bluzę zapinaną, a pod nią czarną koszulkę z merchu Pierce The Veil. Kocham tą grupę. Gdy spotkaliśmy się wszysty przed internatem, aby razem pójść na imprezę widzę tam Colette. Wszystkim przybiłem po naszej "męskiej" piątce, z Lolą się przytuliłem a Colette nawet palcem nie tknąłem.
- A co ona tu robi? - pytam. - Wpuszczą ją wogóle?
- Damy rade misiu! - odpowiada dziewczyna, i zawisa mi na ramieniu, a ja tylko odsuwam się. Ona zresztą też, widząc przeszywające spojrzenie Fanga. Mój ty kochany ochroniarzu!
Ja i Fang zostaliśmy w tyle, kiedy czwórka naszych przyjaciół szła z przodu. Patrzę się tylko na moje buty, i widzę kątem oka, że Chester i Buster spoglądają na mnie, potem na siebie i chichotają.
Spierdalać ode mnie. Odpierdolcie się.
- Wyglądasz, jakby nie chciało ci się tam iść - stwierdza Fang.
- A kto powiedział, że chcę? - pytam poirytowany. No debil. Czy ja wyglądam na kogoś kto chodzi na imprezy? Jedno zdanie cisnie mi się na język, ale moje gardło nie jest w stanie ich wydostać: "Idę tam tylko ze względu na ciebie".
- A to przepraszam nie wiedziałem - mówi piskliwym głosem, a ja patrzę się na niego jak na idiotę, na co reaguje głupim uśmiechem.
- Mam nadzieję, że nie będzie tam alko, puszczę na ciebie pawia, przysięgam - spoglądam na niego z dołu mówiąc to.
- Będzie. Ale nie musisz tego pić, i wszysty też nie będziemy - informuje, jakbym myślał, że będą mnie do tego zmuszać.
No nie będę. Pierdol się.
Idziemy tam z 15 minut, bo internatu do nowej sali sportowej jest... w cholerę. Weszliśmy do szkoły, i pierwsze co zauważyłem to tylko główny korytarz prowadzący do sali w której mamy imprezę ma zapalone światło. Wszystkie inne prowadzące do toalet, albo sal lekcyjnych świecą ciemnością. Ten widok daje trochę vibe jakiegoś horroru, jeszcze bardziej niż w dzień, bo ta szkoła wydaje się być horrorem nawet i gdy jest jasno.
CZYTASZ
𝑰𝒏𝒕𝒆𝒓𝒏𝒂𝒕 - 𝑭𝑨𝑵𝑮𝑨𝑹
FanfictionEdgar już od niedawna choruje na ciężkie stany depresyjne. Jego matka, która martwi się o to, że dostanie kuratora oraz karę pieniężną przez nieobecności syna w szkole, wysyła go do internatu, licząc, że to pomoże. Fang, który tak naprawde wiedzie z...